Od środy na ustach wszystkich kibiców polskiej piłki jest Putin. Ale nie ten siedzący na Kremlu, tylko ten grający na poziomie III ligi dla Wisły Sandomierz. Choć oboje są Władimirowiczami, to ten pierwszy ma na imię Władimir, a ten drugi Wiktor. Kolejna różnica między panami polega na tym, że Wiktor wyrzucił Koronę Kielce z Pucharu Polski, a Władimir wielu ludzi z wielu miejsc wyrzucał, ale akurat nie kielczan z krajowego pucharu.
3 października w Sandomierzu dokonała się duża niespodzianka. Trzecioligowiec pokonał ekstraklasowicza, choć do przerwy przegrywał. Po zmianie stron sprawy w swoje ręce wziął Wiktor Putin i dzięki dwóm trafieniom wprowadził swoją drużynę do kolejnej rundy Pucharu Polski.
Z bohaterem Sandomierza (zaraz po Ojcu Mateuszu) porozmawiał „Super Express”. Piłkarz wspomniał o swoim nazwisku, które na Ukrainie niekoniecznie musi się dobrze kojarzyć. Co zabawne, ojciec Wiktora to Władimir, ale oczywiście nie ten z rosyjskiej stolicy. Zdarzało się jednak, że 23-latka mylono z synem TEGO Władimira Putina, kłaniano mu się w pas, czy zalutowano mu. Tak było chociażby na lotnisku w Kijowie, kiedy Wiktor grał jeszcze w juniorskich drużynach Dynama.
Wiktor Putin w Polsce gra od 2015 roku. Ostatnio przedłużył swoją kartę stałego pobytu. Jest to – jak sam twierdzi – pierwszy krok do starań o polskie obywatelstwo.