Nieco ponad tydzień temu – przed świętami Bożego Narodzenia – odbył się Puchar Świata w biegach narciarskich w Dreźnie. Polacy pojechali do Niemiec w dość eksperymentalnym składzie – z trzema debiutantami. Jednym z nich był Sebastian Bryja. – Z takich startów można wynieść bardzo wiele – powiedział 18-latek w rozmowie z radiogol.pl.
Julian Cieślak, radiogol.pl: – Pierwsze koty za płoty. Nieco ponad tydzień temu pierwszy raz wziąłeś udział w Pucharze Świata. Liczyłeś na coś więcej, niż udało się wybiegać? Miałeś w ogóle jako debiutant oczekiwania wobec siebie na zawody w Dreźnie?
Sebastian Bryja: – W sprincie udało się wybiegać 64. miejsce, liczyłem na trochę lepszą lokatę, ale niestety się nie udało. Za to w teamsprincie z Maćkiem Staręgą wywalczyliśmy 16. pozycję i bardzo niewiele zabrakło do moich pierwszych punktów Pucharu Świata. Jest to bardzo satysfakcjonujący wynik i samo doświadczenie biegu bark w bark z najlepszymi biegaczami również jest dla mnie dużą nauką. Same rezultaty nie były dla mnie aż tak ważne jak bieg i jego jakość. A co do tych występów, to wyglądało to dobrze, myślę, że technicznie udało mi się pobiec tak, jak na to liczyłem, brakowało mi tylko szybkości, a przede wszystkim mocy, której na takich trasach jak w Dreźnie trzeba sporo wygenerować, żeby liczyć na dobry wynik.
– Jak odczucia po rywalizacji w Niemczech?
– Z uśmiechem na twarzy wracam do zawodów w Dreźnie. Świetne doświadczenie i atmosfera, szkoda, że zabrakło kibiców, ale poza tym wszystko zorganizowane było na najwyższym poziomie, jak przystało na Puchar Świata. Z takich startów można wynieść bardzo wiele. Myślę, że ja tę naukę wyciągnąłem, teraz pora odrobić zadanie i mam nadzieję, że to da mi wynik w przyszłości.
– Start trzech debiutantów w Dreźnie był planowany przez sztab trenerski? Nie da się ukryć, że kibiców mocno zaskoczył taki skład.
– Już wcześniej, na obozie w Ramsau, trener wspominał, że nie zamyka się tylko na główna kadrę i jeżeli dobrze się zaprezentujemy, to może ktoś z kadry młodzieżowej znajdzie swoje miejsce w składzie na Puchar Świata. Jednak kiedy usłyszałem, że mam jechać do Drezna, to – nie ukrywam – że byłem zaskoczony i niepewny informacją, że trener chce nas w tak młodym wieku wysłać na takie zawody, ale było to świetne doświadczenie, które – mam nadzieję – że pomoże mi w przyszłych startach. Wyciągnąłem wiele wniosków po tych biegach i teraz wiem, nad czym pracować.
– Masz wyznaczone już plany startowe na następną część sezonu?
– Głównym celem na ten sezon są mistrzostwa świata juniorów w fińskim Vuokatti. Tam będę starał się o najlepszy wynik. Po drodze w planach są starty w OPA Cup, mistrzostwach Polski seniorów i juniorów oraz kilka innych, ale przez obecną sytuację ciężko jest wybiegać daleko w przyszłość, dlatego na razie skupiam się na treningach.
– Na sezon 2020/21 znalazłeś się w kadrze młodzieżowej mix, razem z innymi zawodnikami, a także zawodniczkami. Łącznie w zestawieniu jest 12 biegaczy i biegaczek, a dodatkowo czwórka rezerwowych. Jak wygląda wasza praca w takim zestawieniu?
– Całą współpracę mogę ocenić bardzo pozytywnie. Jesteśmy na podobnym poziomie sportowym, co daje dodatkową rywalizację na treningach. Rezerwowi i inni zawodnicy mogą dołączać do nas na zgrupowania, więc czasami trenujemy w dużej grupie. Ze strony trenerów Jana Antolca i Dawida Brila widać duże zaangażowanie, co przekłada się na dobrą pracę w grupie i cała współpraca – myślę – że działa bardzo dobrze. Oprócz, oczywiście, zawodników i trenerów, nad wynikami czuwa cały sztab: nasz fizjoterapeuta Narek Yesayan, który pomaga nam w regeneracji podczas wszystkich zgrupowań, oraz serwismen Mikołaj Michałek, odpowiadający za przygotowanie nart. Dla nich wszystkich należą się duże brawa.
Autor: Julian Cieślak
Źródło: informacja własna