Na taki sukces reprezentanci Polski czekali naprawdę bardzo długo. Po raz ostatni w mistrzostwach globu nasi koszykarze brali udział w 1967 roku. Dziś podopieczni Mike’a Taylora pokonali Chorwatów na ich własnym terenie 77:69. Dzięki temu wystąpią w rozpoczynających się 31. sierpnia w Shenzhen Mistrzostwach Świata.

Niebezpieczny teren

Pierwszy krok na drodze po upragniony awans polscy koszykarze postawili kilka miesięcy temu. Z reprezentacją Chorwacji wygrali już wcześniej – we wrześniu ubiegłego roku. Tamto spotkanie pozwoliło z optymizmem patrzeć w przyszłość, ponieważ w składzie naszych rywali wystąpili zawodnicy znanych europejskich klubów. Tym razem na boisku pojawili się gracze o mniejszej renomie, których do prawdziwego pokazu mocy ponieść miała ich własna, rozentuzjazmowana publika. Zawodnicy w składzie z m.in. Adamem Waczyńskim, Mateuszem Ponitką i Maciejem Lampe nie pozwolili się jednak zdeprymować. Tylko w pierwszej kwarcie ulegli 16:8. W każdej z kolejnych części gry udowodnili sportową wyższość wygrywając 20:24, 23:29, 10:16.

Do ilu razy sztuka…?

Pomiędzy zwycięskimi pojedynkami z Chorwacją Polacy zapisali na swoim koncie triumf nad faworyzowanymi Włochami. Gdyby nie udało im się pokonać dzisiejszego rywala margines błędu bardzo by się skurczył. Do wywalczenia sobie biletów do Chin niezbędne byłoby zwycięstwo w poniedziałkowym meczu z Holendrami. W obecnej sytuacji Polacy do spotkania przed gdańską publiką mogą podejść z dużym spokojem. Zakończenie występów w tegorocznych eliminacjach pozytywnym akcentem z całą pewnością podbudowałoby jednak morale drużyny. Szanse na korzystny wynik są duże, tym bardziej że wyższość nad Holendrami udowodniliśmy już w meczu wyjazdowym.

W ogniu słów

Przez ostatnich kilka miesięcy drużyna Taylora oraz sam trener musieli mierzyć się nie tylko z boiskowymi przeciwnikami. Od dłuższego czasu krytykowano ich niezadawalające zdaniem wielu wyniki. Głośno wspominano o konieczności zmiany na stanowisku selekcjonera. Niemniej jednak po dzisiejszym meczu amerykański szkoleniowiec może odetchnąć z ulgą. Historyczny awans na mistrzostwa świata z pewnością stanowi przekonujący argument na rzecz kontynuowania przez niego powierzonej mu funkcji.

fot. www.przeglądsportowy.pl

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Redaktor Radia Gol zajmująca się głównie tematami związanymi z tenisem i siatkówką. Niereformowalna fanka Rogera Federera ze słabością do gorzkiej czekolady. Na co dzień studiuje prawo w Poznaniu. Od zakupów woli mecze siatkarskiej reprezentacji, a w wolnych chwilach myśli o smaku wimbledonowskich truskawek.