Już dzisiaj o godzinie 21:00 rozpocznie się najważniejszy mecz sezonu 2018/19. Długo oczekiwane starcie pomiędzy Liverpoolem a Tottenhamem będzie pierwszym od 2008 roku angielskim finałem Ligi Mistrzów. Wraz z emocjonującym spotkaniem  chcielibyśmy przedstawić wszystko to, co powinniście wiedzieć na temat tej potyczki!

Wyrównane spotkanie czy jednostronna dominacja?

Mecz z Tottenhamem będzie drugim z rzędu finałem Liverpoolu w Lidze Mistrzów. Rok temu ekipa Juergena Kloppa mierzyła się z Realem Madryt, któremu uległa 1:3.

Najważniejszym aspektem, na podstawie którego można wskazać drużynę, która ma największe szanse na zwycięstwo, jest ostatnia forma obu ekip. Sezon ligowy w Anglii skończył się co prawda już 3 tygodnie temu, jednak od tego czasu wiele mogło się zmienić w strukturach obu ekip. Liverpool skończył rozgrywki Premier League na drugim miejscu, zdobywając 97 punktów i tracąc jedno oczko do zwycięskiego Manchesteru City. W przeciągu ostatnich 10 kolejek The Reds nie wygrali tylko raz, remisując w derbowym meczu z Evertonem. Sprawa miała się zgoła odmiennie z Tottenhamem, który od początku marca zdobył komplet punktowy tylko 3 razy. Podopieczni Maurizio Pochettino uplasowali się szczęśliwie na 4. miejscu, które premiuje ich grą w przyszłorocznych rozgrywek Ligi Mistrzów.

Małą przewagę nad Spurs Liverpool ma również w Champions League, gdyż ekipa Juergena Kloppa przegrała w fazie pucharowej zaledwie jedno spotkanie. Wszyscy dobrze pamiętamy katastrofę, która miała miejsce na Camp Nou. Odeszła ona jednak prędko w niepamięć kibiców po rewelacyjnym comebacku na Anfield. Odrobienie trzybramkowej straty z pierwszego meczu wzmocniło mentalnie zawodników The Reds na tyle, iż będą w stanie wyjść bez kompleksów na Wanda Metropolitano. O porównywalnie niewiele gorszej serii może mówić Maurizio Pochettino, którego podopieczni od 1/8 Ligi Mistrzów przegrali tylko o jedno spotkanie więcej od swoich dzisiejszych rywali. Jednym z nich była „zwycięska” porażka w Manchesterze, kiedy drużyna Pepa Guardiola pokonała Koguty 5:4, jednak wynik ten premiował gości do następnego etapu turnieju.

Zobacz również: Liga holendersko-belgijska ruszy już w 2024 roku

Co słychać u Harry’ego Kane’a?

Podczas pierwszego ćwierćfinałowego spotkania pomiędzy Tottenhamem a Manchesterem City kontuzji nabawił się najlepszy napastnik Spurs. Harry Kane zszedł w trakcie tego meczu z urazem, przez co pauzował ponad 2 miesiące. Według wielu źródeł piłkarz powinien być gotowy do gry w dzisiejszym meczu, jednak ostateczna decyzja będzie należeć do Mauricio Pochettino.

Czy powtórka ze „Stambułu” będzie możliwa?

Obecna formuła rozgrywek Ligi Mistrzów obowiązuje już prawie 27 lata. Od tego czasu mogliśmy doświadczyć wielu emocjonujących finałów, ale również tych, które nie wpisały nam się dobrze w pamięć z powodu małej atrakcyjności. Jednym ze znaków rozpoznawczych Champions League jest słynne finałowe spotkanie pomiędzy Liverpoolem a AC Milan z 2005 roku. Przegrywający wtedy 0:3 po 45 minutach The Reds zdołali się podnieść i doprowadzić po przerwie do remisu, yb ostatecznie wygrać całe to spotkanie po serii rzutów karnych. Bohaterem tego wieczoru był wówczas Jerzy Dudek, który obronił wiele stuprocentowych okazji mediolańczyków oraz „wyjął” decydującego karnego Andrija Szewczenki.

Od finału w Barcelonie minęło w tym roku 20 lat, ale do dzisiaj jest uważany za jeden z lepszych meczów w historii europejskiej piłki nożnej.

Dla wielu najlepszym zwieńczeniem sezonu był pojedynek Bayernu z Manchesterem United z 1999 roku. Do 91. minuty spotkania monachijczycy prowadzili 1:0, jednak dzięki skutecznemu rozegraniu rzutu rożnego Teddy Sheringham doprowadził do wyrównania. Będący w szoku Bawarczycy w ciągu minuty stracili kolejną bramkę! Tym razem do siatki trafił Ole Gunnar Solskjaer, również po wykonaniu stałego fragmentu gry. Od tego czasu powszechne jest określenie „Fergie Time” nawiązujące do odmienienia losów meczu w ostatnich minutach gry. Podobna sytuacja miała miejsce 15 lat później w Lizbonie…

W 2014 roku miejsce miał pierwszy finał pomiędzy dwoma drużynami z tego samego miasta. Spragniony dziesiątego tytułu mistrzowskiego Real Madryt mierzył się z Atletico. Do 93. minuty wynik meczu był korzystny dla Rojiblancos, jednak w ułamku sekundy losy spotkania odwrócił niezawodny Sergio Ramos, strzelając gola na 1:1 z rzutu rożnego. Podłamani Los Colchoneros w dogrywce stracili kolejne trzy bramki, przez co ostatecznie pożegnali się z trofeum.

Historia pokazała, że finały Ligi Mistrzów potrafią rozgrzewać fanów na całym świecie do granic czerwoności. Dzisiejsi rywale zdążyli już napisać swoje piękne historie w tej edycji turnieju – Tottenham wyszarpując zwycięstwo fenomenalnemu Ajaxowi w samej końcówce, a Liverpool odrabiając straty w dwumeczu z Barceloną. Który trener będzie mógł napisać ostatni rozdział pod tytułem „A wszyscy żyli długo i szczęśliwie w krainie szampanem i złotem płynącej”? Żyjący każdą sekundą spotkania Jurgen Klopp czy może wyważony i pracujący od dawna u podstaw Mauricio Pochettino? Przekonamy się już przed północą!

Zobacz również: Szymański odejdzie latem z Legii Warszawa! Klub otrzyma za niego rekordową sumę!

Ciekawe statystyki, które warto znać

Jednym z symboli sukcesu Liverpoolu w tej edycji Ligi Mistrzów stała się zmarnowana „setka” przez Arkadiusza Milika, która mogła pozbawić The Reds awansu do fazy pucharowej tych rozgrywek. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że po trzech kolejkach w swojej grupie Tottenham miał jednopunktowy dorobek, a ostatecznie zdołał wyjść z niej dzięki lepszemu bilansowi bramek. Ucierpiał na tym wtedy Inter Mediolan, który musiał zadowolić się grą w Lidze Europy.

Mecz z Tottenhamem będzie czwartym finałem Juergena Kloppa od chwili objęcia Liverpoolu. O dużym pechu może mówić właśnie ten szkoleniowiec, gdyż w każdym z poprzednich trzech meczów finałowych odnosił porażkę. W 2016 roku trener przegrał finał EFL Cup z Manchesterem City oraz finał Ligi Europy z Sevillą. Gdy wydawało się, że zła passa zostanie przerwana, rok temu na drodze Niemcowi stanął niepokonany Real Madryt, który ograł The Reds 3:1 i zapewnił sobie 13. tytuł mistrzowski Champions League.

W historii Ligi Mistrzów finał pomiędzy obiema drużynami z tego samego kraju miał dotychczas miejsce aż 5 razy. W 2008 roku odbyło się pierwsze w historii takie spotkanie z udziałem drużyn z Anglii. Manchester United grał wtedy z Chelsea, która ostatecznie została pokonana przez Czerwone Diabły po serii rzutów karnych. Mecz Liverpoolu z City będzie drugimi w historii angielskimi derbami w finale Champions League

Zobacz również: Były reprezentant Portugalii podpisał kontrakt z Cracovią

 

Przez niemal 30 lat Liga Mistrzów dostarczyła nam setki meczów pełnych łez oraz szczęścia. Dzisiejszy mecz będzie starciem najważniejszym w życiu wszystkich piłkarzy obu drużyn. Żadna z ekip nie znalazła się w tym finale przypadkiem, gdyż drużyny Liverpoolu i Tottenhamu musiały przejść przez drogę pełną przeszkód. Ten finał zapowiada się najciekawiej od wielu lat, gdyż zobaczymy w nim po raz pierwszy od ponad 10 lat dwie angielskie drużyny. Jedno jest jednak pewne – dzisiaj będziemy świadkami punktu kulminacyjnego kończącego się sezonu oraz wydarzenia, które zapamiętamy na długie lata.