W piątek na inaugurację 3 kolejki Lotto Ekstraklasy do Płocka przyjechała drużyna Korony Kielce. Obie ekipy przed tym spotkanie zajmowały sąsiadujące miejsca w tabeli, dlatego wydawać by się mogło, że to Nafciarze byli faworytami tego starcia. Rzeczywistość jednak po raz kolejny brutalnie zweryfikowała podopiecznych Dariusza Dźwigały, a szczególnie do końcowego rezultat, przyczyniły boiskowe aktorstwo Giorgio Merebashviliego oraz nieprzemyślane decyzje arbitra Łukasza Sczecha. 

Płock w piątek przywitał wszystkich gości na stadionie im. Kazimierza Górskiego upalną pogodą. O ile na godzinę przed spotkanie spadł lekki deszcz o tyle nie orzeźwił on powietrza dostatecznie dobrze. Przy Łukasiewicza nadal było gorąco, a szczególnie w kabinie komentatorskiej, gdzie człowiek mógł poznać jak czuje się tost w opiekaczu. Niestety owa gorączka nie dotyczyła poziomu boiskowych wydarzeń. Spotkanie w pierwszych 45 minutach było seansem dla wytrawnych koneserów. Walka fizyczna przy braku ruchu zawodników do piłki, spowodowała, że zamiast meczu Ekstraklasy mieliśmy orlikową kopaninkę z domieszką totalnej głupoty – chodzi oczywiście o skrzydłowego Wisły Płock, Giorgio Merebashviliego. Jego kłopoty zaczęły się już w 4 minucie kiedy za faul w środkowej strefie boiska otrzymał on żółtą kartkę. Starcie nie było zbyt groźne i patrząc na miejsce i czas w których Gruzin popełnił przewinienie, arbiter Łukasz Sczech mógł przymknąć oko na to zdarzenie, jak robi to zazwyczaj większość sędziów. Tym razem stało się inaczej i żółta kartka poszła w ruch. Dokładnie 30 minut później mieliśmy przykład na to, dlaczego piłkarz jeśli nie jest odpowiedzialny i na boisku zdarzają mu się sytuacje w których nie myśli, mimo nieprzeciętnych umiejętności, nie dostanie się nigdy do dużego klubu. Mając na koncie żółtą kartkę Mereba padł w polu karnym przy pierwszym, lepszym kontakcie. Sędzia, mimo że pamiętał o wcześniejszej karze dla skrzydłowego Wisły, nie wahał się i wyciągnął drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Aktorstwo zostało bardzo dobrze odczytane i odpowiednio ukarane i choć wielu uważa, iż druga żółta kartka była niepotrzebna, o tyle raczej Łukasz Szczech mógł się wstrzymać z pierwszym kartonikiem. Suma sumarum, wszystko odbyło się zgodnie z zasadami i Merebashvili za gapowe po prostu zapłacił bardzo surowo. W pierwszej połowie w zasadzie nic więcej się nie wydarzyło. Właściwie można jedynie dodać, że każdy przybyły przy Łukasiewicza został zaopatrzony w butelkę wody Selenka, a klub doskonale zadbał również doskonale o komentatorów, gdzie wody było pod dostatkiem.

Druga połowa zrekompensowała nam mało widowiskowy początek meczu. W 53 minucie sędzia Łukasz Szczech podyktował według niektórych kontrowersyjną „11” dla Kielczan. Jednak nie ulega wątpliwości, że karny został podyktowany słusznie. Trudno tak naprawdę zrozumieć wzburzenie, jakie wywołała ta decyzja. Varela ewidentnie przyjmował piłkę ręką w polu karnym i nie było innej możliwości. Soriano dał prowadzenie 0:1. Właściwie później drużyna z Płocka przejęła później inicjatywę. Nafciarze nacierali, ale albo brakowało skutecznego dogrania piłki w obręb szesnastki albo nie pomagał sędzia, który przerywał czasami niepotrzebnie akcje płocczan, aby cofnąć się do faulu. Krótką mówiąc, nie były to dobrze prowadzone zawody przez arbitra z Warszawy, ale widywało się również gorsze sędziowanie. Zabrakło w poczynaniach Łukasza Szczecha dobrego wyczucia gry. Kolejne bramki padały już w doliczonym czasie gry i wraz z końcowym gwizdkiem Carlitos strzelił honorową bramkę dla gospodarzy. Wiśle nie pomogły zmiany przeprowadzone przez Dariusza Dźwigałę, a Koroniarze starali się przy tym grać bardzo odpowiedzialnie.

Mecz był taki, że oba zespoły starały się nie stracić bramki, a nie żeby coś stworzyć. Spotkanie się dla nas fajnie ułożyło, pomogła nam ta czerwona kartka. Choć Wisła nacierała w końcówce, to dobrze, że udało nam się strzelić drugiego gola, bo w doliczonym czasie gry mogło być różnie. Dziś graliśmy podobnie jak w poprzednich meczach, ale udało nam się nareszcie strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika – powiedział po spotkaniu Bartosz Rymaniak, kapitan Korony Kielce.

Po spotkaniu obaj trenerzy na konferencji prasowej niechętnie odnosili się do pracy sędziego Szczecha, choć Dariusz Dźwigała miał w tej kwestii więcej do powiedzenia: 

Całkiem dobrze weszliśmy mecz, mieliśmy spotkanie pod kontrolą. Wisła nie potrafiła dobrze rozgrywać piłki, niestety kiedy często ją odbieramy, równie szybko ją tracimy. Po czerwonej kartce wyglądało to już tak jak sobie wyobrażaliśmy. Byliśmy w stanie naciskać na Wisłę. Nie można zapomnieć, że ostatnie 2 mecze tutaj przegraliśmy, jednak dziś nie pozwalaliśmy na wiele. Płock miał jedynie szanse po stałych fragmentach gry. To nie był wielki, fajny mecz w naszym wykonaniu, ale cieszymy się z 3 punktów i to jest najważniejsze – powiedział na konferencji prasowej po meczu trener Korony Kielce Gino Lettieri.

Po 45 minutach Lettieri zdecydował się na podwójną zmianę w przerwie, zaskoczyć mogło ściągnięcie z boiska Mateusza Możdżenia:

To była decyzja którą podjęliśmy, ale to była decyzja taktyczna, chcieliśmy zagrać bardziej ofensywnie, przez skrzydła. Dlatego musieliśmy kogoś wyciągnąć ze środka polaskomentował tę zmianę Włoch.

Nie chcemy się wtrącać w decyzje sędziego. Ale osoby które dużo ryzykują mają także dużo do straceniastwierdził trener Korony, po pytaniu o sytuację z Giorgio Merebashvilim.

Mecz zaczęliśmy za wolno. Zostaliśmy zdominowani przez środek pola. – powiedział po spotkaniu trener Wisły Płock, Dariusz DźwigałaZa wolno wprowadzaliśmy piłkę w boczne sektory. Druga żółta kartka miała ogromny wpływ na spotkanie. Liczyliśmy na odbiór piłki i grę do kontrataku. Korona dominowała. Tak wyglądało to do przerwy. Niestety była ręka Vareli, miał pecha. W piłce trzeba mieć trochę szczęścia, niestety tego szczęścia nam dziś zabrakło. Ważną sytuacją w drugiej połowie była akcja Zawady, kiedy zagrał do Szymańskiego na skrzydło, a mógł grać podanie prostopadłe do Vareli i ten byłyby sam na sam. No i sytuacja Szymańskiego. Nie chciałbym zrzucać winy na złe decyzje sędziego, ale kluczowa jednak była kartka Mereby. – dodał. 

Powiedziałem zespołowi, że w dzisiejszym futbolu trzeba być odpowiedzialnym, na pewno kartka druga zasłużona. Pierwszej kartki sędzia jednak nie musiał pokazywać. Nie usprawiedliwia to jednak nieodpowiedzialnego zachowania Mereby. – stwierdził opiekun Nafciarzy. 

Trener Dźwigała odniósł się również do swojej pracy o raz sytuacji Semira Stilicia:

Wierzę w to co robię. Pracuję jak mogę i wierzę, że zespół będzie się rozwijał. Stilić to jeden z najlepszych piłkarzy w polskiej lidze. Dziś sytuacja wymagała odbioru i kontrataku. Dziś Semira nie mogliśmy wykorzystać. Musieliśmy grać prostymi środkami.

Wisła Płock – Korona Kielce 1:2

Bramki:
0:1 Elia Soriano 53′ (rzut karny)
0:2 Ivan Jukić 91′
1:2 Carlitos 97′

Wisła Płock (4-2-3-1): Dahne, Stefańczyk (87′ Łasicki), Dźwigała, Uryga, Warcholak – Szymański, Fruman, Merebashvili (34′ cz.k), Varela (80′ Carlitos), Szwoch (67′ Zawada) – Ricardinho.

Korona Kielce (4-2-3-1): Hamrol – Rymaniak, Malarczyk, Diaw, Kosakiewicz – Możdzeń (46′ Arveladze, Jajnić 86′), Żubrowski, Gardawski (46′ Kallaste), Petrak, Jukić – Soriano.

Z Płocka: Aleksy Kiełbasa

FOT.fot. Aleksy Kiełbasa/RadioGol
UDOSTĘPNIJ
Avatar
Miłośnik angielskiej piłki, ekstraklasowego piachu oraz dobrej whiskey. Dumny Sanniczanin. Komentator oraz pismak Radia Gol