Wczorajszy mecz był szeregiem błędów, nie tylko pod względem taktycznym, ale również personalnym, a może i przede wszystkim pod względem wykonania. Tak jak powiedział Jerzy Brzęczek na pomeczowej konferencji, „piłkarze nagle nie zapominają jak przyjmować i podawać piłkę, gdy zmieniony jest system” – tak to prawda. Prawdą jest również to, że nieadekwatnie dobrana taktyka nie ułatwia wykonywania zawodnikom podstawowych zadań. 

Z dywizją A Ligi Narodów teoretycznie już się pożegnaliśmy, w praktyce został nam do rozegrania najtrudniejszy z możliwych meczów, czyli wyjazdowe spotkanie z Portugalią. Jego wynik nie zmieni już niczego. Dlatego to starcie oraz mecz towarzyski z Czechami, tak naprawdę są przedłużeniem czasu eksperymentów selekcjonera Brzęczka. Jednak trener już uzyskał więcej niż kilka odpowiedzi, dlatego skala tych eksperymentów musi być zawężona i powoli należy nakreślić piłkarzom, czego będzie się od nich oczekiwało podczas eliminacji.

Błędem karygodnym, nie tylko wczoraj, ale i w meczu w Bolonii było wystawienie na lewej obronie Arkadiusza Recy. Problemów w obronie, jakie miała reprezentacja na tamtej flance w obu spotkaniach z zawodnikiem Atalanty w składzie, nie widziano od czasów „przed Wawrzyniakiem”. Naprawdę braki taktyczne i przede wszystkim brak chociażby JEDNEGO meczu w Serie A dostrzegł na pewno nie jeden „laik” wczorajszego spotkania. Trener nie może wpuszczać na boisko zawodnika, który w ogóle nie gra, a tym bardziej marnować zmiany na to, że łapią go skurcze i nie jest w stanie pobyć na boisku jeszcze 5 minut. O samej zmianie już nie ma co pisać, wiele zostało na ten temat powiedziane i każdy wie jakich słów użyć, aby określić decyzję Brzęczka. Recy trener na razie musi podziękować, chyba, że ten zacznie grać regularnie od nadchodzącej kolejki.

Selekcjoner musi również porzucić ustawienie bez skrzydłowych. Plan na Włochów był taki – dominujemy w środku pola i posyłamy piłki do trójki Lewandowski, Milik, Zieliński. Wyszło tak, że w środkowej strefie dominacja była… ale po stronie przeciwnika. My chcieliśmy grać kontratakiem, a nie mieliśmy do tego skrzydeł. Znów Brzęczek źle oszacował nie tylko nasze możliwości, ale także potencjał rywala. Apropo skrzydeł. Potwierdziło się, z resztą analogicznie jak z Recą – piłkarz nie gra, piłkarz nie daje drużynie zbyt wiele. Z Portugalią Kuba pokazał, iż jest dla kadry bardzo ważny i potrzebny, ale niestety nie stać go więcej niż na 15-20 min. Wczoraj na początku wejścia szarpnął kilka razy, później niestety skupił się wyłącznie na zadaniach w defensywie, a nie od tego jest skrzydłowy. Na pewno wpływ miał na to Reca, któremu nieustannie trzeba pomagać, ale Błaszczykowski po prostu nie jest przygotowany na kilkadziesiąt minut grania.

Trzecia kwestia, która wczoraj mogła mocno zirytować, było ściągnięcie z placu gry po 45 minutach Karola Linettego. Już 23-letni piłkarz Sampdorii, który rozgrywa swój trzeci pełny sezon w Serie A, tak naprawdę nigdy nie doczekał się prawdziwej szansy w reprezentacji. Wszyscy mówią o budowaniu Zielińskiego w kadrze, a o budowaniu Linettego to już nikt nie wspomni. Tylko w eliminacjach do Mistrzostw Świata dostał prawdziwą szansę, kiedy w trzech meczach z rzędu grał w wyjściowym składzie i pozostawał na boisku przez ponad 65 minut, ale żadnego z tych spotkań nie dokończył. Dla porównania Zieliński miał masę spotkań, gdy grał słabo, a mimo to go budowano i są teraz tego rezultaty, pomimo wczorajszej słabej postawy. Podobnie na nadmiar zaufania nie może narzekać Arkadiusz Milik, mimo koncertowo marnowanych sytuacji… Wczoraj Linetty nie zagrał najgorzej, ale to piłkarz potrzebujący zaufania, którego kolejny selekcjoner nie chce okazać. W „Prawdzie Futbolu” Romana Kołtonia, Tomasz Hajto powiedział przed meczem z Włochami „na miejscu Karola podziękowałbym już dawno za grę w reprezentacji, jakby mnie tak pomijano„. Po tym, co wydarzyło się wczoraj chyba jeszcze więcej osób zaczęło myśleć podobnie.

Co się stało to się nie odstanie. Spadamy z dywizji A i nie zorganizujemy turnieju finałowego. Teraz czas na szykowanie kadry do eliminacji. Wnioski trzeba wyciągnąć i to szybko. Wielu już się szczyci „eksperckim okiem” i krzyczy „mówiłem, że Brzęczek jest za słaby i polska myśli szkoleniowa nie istnieje”. Niektórzy już tęsknią za Nawałką. Spokojnie, były selekcjoner też zaczął nie najlepiej, też potrzebował czasu, a każdy inaczej uczy się reprezentacji. Na sądy na pewno jest za wcześnie, czas jest natomiast na ciężką pracę.

Aleksy Kiełbasa

 

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Miłośnik angielskiej piłki, ekstraklasowego piachu oraz dobrej whiskey. Dumny Sanniczanin. Komentator oraz pismak Radia Gol