Fulham F.C.
Fulham F.C. / źródło: pixabay.com / fot. jorono

Skromnym zwycięstwem gospodarzy 1:0 zakończyło się sobotnie spotkanie 8. kolejki angielskiej Premier League, w którym to West Ham United podejmował u siebie Fulham. Prawdziwy thriller rozegrał się w końcówce pojedynku.

„Saturday with Premier League”

Sobotnie popołudnie z Premier League było bardzo ciekawe i pasjonujące. W pierwszym spotkaniu Manchester United pokonał na wyjeździe Everton 3:1. Następnie do gry wkroczyło Crystal Palace, które pewnie ograło u siebie Leeds United aż 4:1. W trzecim pojedynku Chelsea Londyn takim samym rezultatem pokonała Sheffield United. W ostatnim sobotnim meczu West Ham United mierzył się u siebie z drużyną Fulham.

Słaby start obu ekip

Obie ekipy sezon rozpoczęły bardzo rozczarowująco. Do tego spotkania przystępowały jako drużyny, których celem będzie oddalić się od strefy spadkowej. Gospodarze w siedmiu dotychczas rozegranych kolejkach zgromadzili osiem punktów, natomiast goście o połowę mniej. Na taki dorobek punktowy West Hamu złożyły się dwa zwycięstwa i dwa remisy. Fulham w tym samym okresie zanotował jedno zwycięstwo mniej, a wyjazdowe spotkanie z Sheffield United zakończyło się podziałem punktów.

Piekielnie ofensywny początek gospodarzy

Mecz dwóch drużyn dolnych rejonów tabeli lepiej rozpoczął się dla gospodarzy. Już 4. minucie gry bramkarz gości – Alphonse Areola był zmuszony do podwójnej interwencji. Najpierw obronił strzał z bliska autorstwa Arthura Masuaku, a następnie dobitkę w wykonaniu Aarona Cresswella.

Kolejna groźna sytuacja miała miejsce ledwie dwie minuty później, jednak kolejny raz fantastycznie zachował się francuski bramkarz. Obronił on piekielnie mocny strzał z woleja Jarroda Bowena, który po drodze został podbity przez jednego z zawodników Fulham. Areola wyciągnął się jak struna i przeniósł piłkę nad poprzeczką.

27-latek wybił futbolówkę za linię końcową, więc gospodarze wykonywali rzut rożny. Dośrodkowanie z narożnika boiska trafiło na głowę Sébastiena Hallera, który obił poprzeczkę. Przewaga West Hamu na początku meczu była naprawdę ogromna.

Z czasem do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy Fulham. Pierwszy groźny atak gości miał miejsce w 20. minucie. Strzał z lewej nogi Toma Cairneya jednak znacząco minął bramkę strzeżoną przez Łukasza Fabiańskiego.

Cztery minuty później Aleksandar Mitrović miał szansę wyprowadzić gości na prowadzenie. Jego „główka” po dośrodkowaniu Cairneya nie znalazła jednak drogi do bramki.

W 40. minucie gry Serb miał kolejną okazję na gola. W sytuacji sam na sam z Łukaszem Fabiańskim podciął piłkę tak, że minęła ona polskiego golkipera, bramkę, ale nie wyszła poza pole gry. Tuż przed linią końcową dopadł do niej Bobby Reid i wyłożył ją na strzał Carneyowi. Jego uderzenie skutecznie obronił 35-letni bramkarz West Hamu. Chwilę później chorągiewka arbitra bocznego powędrowała w górę, który wskazał pozycję spaloną.

Emocje w samej końcówce

W drugą część gry także lepiej weszli gospodarze. Aaron Cresswell mocnym, mierzonym uderzeniem z rzutu wolnego mógł otworzyć wynik spotkania, ale jego strzał trafił w poprzeczkę.

Chwilę później szczęścia w drużynie gospodarzy próbował Jarrod Bowen, jednak jego strzał obił ciało Tosina Adarabioyo i piłka opuściła linię końcową.

W 71. minucie na bramkę West Hamu uderzał Bobby Reid, ale Łukasz Fabiański pewnie złapał jego uderzenie i na tablicy wyników dalej widniał rezultat 0:0.

Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry Saïd Benrahma zdecydował się wejść z piłką w pole karne i z dość dużego kąta oddał strzał prosto w Alphonse Areolę. Piłka po odbiciu się od bramkarza gości spadła z powrotem pod jego nogi, ale drugą próba także trafiła we Francuza. Piłka opuściła linię końcową i gospodarzom został przyznany rzut rożny.

W pierwszej minucie doliczonego czasu gry West Ham objął prowadzenie. Niedokładne wybicie piłki przez Joachima Andersena spowodowało, że spadła ona pod nogi Saïda Benrahmy. 25-letni Algierczyk wyłożył ją po ziemi do Tomáša Součka, a Czech płaskim strzałem umieścił ją w siatce. Podopieczni Davida Moyesa objęli zasłużone prowadzenie.

W piątej minucie dodatkowego czasu gry zahaczany w polu karnym był zawodnik Fulham – Tom Cairney, jednak gwizdek sędziego milczał. Po chwili arbiter Robert Jones zdecydował się wstrzymać zawody, by w spokoju skorzystać z wideoweryfikacji.

Po dokładnym przeanalizowaniu sytuacji zdecydował się podyktować rzut karny dla gości. Do piłki podszedł Ademola Lookman i strzałem w stylu Antonína Panenki starał się pokonać Łukasza Fabiańskiego. Uderzenie było jednak na tyle słabe i niedokładne, że 35-letni bramkarz bez problemu je obronił i po chwili miał już piłkę w rękach. Po tym zagraniu Robert Jones skończył mecz, a strzał 23-letniego Anglika został okrzyknięty jednym z najgorszych rzutów karnych w historii.

Dzięki zwycięstwu West Ham dopisał na swoje konto trzy „oczka” i przesunął się na 11. miejsce w tabeli, które może stracić jeszcze dziś (pod warunkiem, że Manchester City zdobędzie przynajmniej jeden punkt w pojedynku z Liverpoolem). Fulham natomiast jest dopiero 17.

W najbliższej kolejce – 21/22 listopada – „Wieśniacy” podejmą u siebie Everton, natomiast „Młoty” rozegrają wyjazdowe spotkanie z Sheffield United.

ZOBACZ TAKŻE: Przełamanie Krzysztofa Piątka w meczu z Augsburgiem!

UDOSTĘPNIJ
Bartosz Pająk
Komentator i redaktor Radia GOL, ponadto piłkarz i spiker IV-ligowego Orlicza Suchedniów oraz jego człowiek od social mediów. Prywatnie sympatyk Manchesteru United, polskiej Ekstraklasy i pierwszej ligi. W wolnych chwilach miłośnik transportu kolejowego.