Jeśli ktoś powiedziałby przed dwoma tygodniami, że w finale US Open zagrają Emma Raducanu i Leylah Fernandez, to kazano by mu się popukać w głowę. Teraz jednak nie jest to nic zaskakującego. Obie młode zawodniczki są w fenomenalnej formie.

Droga Raducanu do finału nie była tak ciężka jak przeciwniczki z Kanady, ale trzeba wziąć pod uwagę, że Brytyjka musiała przejść kwalifikacje. Wygrała w nich wszystkie trzy mecze stosunkiem 2-0. Pierwsza runda? 2-0. Druga runda? 2-0. Trzecia runda? 2-0. Czwarta runda? Bez zaskoczeń – 2-0. Ćwierćfinał z Belindą Bencić? 2-0. Półfinał z Marią Sakkari? 2-0. Niesamowite wyniki. Podobne do tych Igi Świątek na zeszłorocznym Roland Garros. Raducanu brakuje tylko finału, by zakończyć swoją znakomitą serię.

Fernandez miała cięższe przeprawy. Przeciwniczki również były z wyższej półki. Osaka, Kerber, Svitolina, Sabalenka. Z każdą z nich 2-1 na korzyść Kanadyjki, która zasłynęła prostowaniem ręki przy uderzeniach forhendowych. Wygląda to zupełnie jak u Rogera Federera czy Fernando Verdasco. W finale czeka nas fantastyczny pojedynek dwóch wschodzących gwiazd tenisa. Oby za kilka lat nie okazały się jedynie ciekawostką, a klasowymi zawodniczkami.

Wyniki półfinałów:

  • Leylah Fernandez (73.) 2-1 (7-6 (3), 4-6, 6-4) Aryna Sabalenka (2.)
  • Emma Raducanu (150.) 2-0 (6-1, 6-4) Maria Sakkari (18.)
UDOSTĘPNIJ