Końca dobiega jedenasty dzień mundialu w Rosji. Impreza ta, sprawia, że powróciłem do regularnego korzystania z telewizji. Niestety podczas fazy grupowej piłka nożna obecna jest na ekranie zaledwie przez 270 minut każdego dnia.

Tak, wiem. Mam na pilocie taki czerwony guzik, którym mogę wyłączyć tę szatańską maszynę. Jestem jednak człowiekiem wścibskim i ciekawym świata, więc lubię rzucić okiem nawet na to z czym się nie zgadzam lub za czym nie przepadam. Obóz wroga trzeba szpiegować. Jak wspomniałem, spędzam dziennie około 270 minut oglądając Mistrzostwa Świata i prawdopodobnie kolejne sto kilkadziesiąt będąc pasywnym odbiorcą treści wyrzygiwanych w moją stroną przez stacje telewizyjne. Zarówno hegemonów pokroju TVP, Polsatu, czy TVN jak i wynalazki typu Novela TV, Metro HD lub mój osobisty faworyt – WP HD. Nie krytykujcie mnie, proszę. Po prostu zerkam z ciekawości.

No dobra, ale co to ma wspólnego ze sportem?

Pośród tych wszystkich dennych i prostych „Trudnych spraw”, „Dlaczego Ja?” oraz faktów w „Faktach po Faktach” kanały sportowe wolne są od manipulacji. Jeżeli w meczu Anglii z Panamą pada wynik 6:1 to żaden Solorz, Kurski czy Murdoch nie będą nam wciskać, że było 2:4. Jest to niby tak oczywiste i jasne, ale kiedy wieczorową porą podejmiemy się próby porównania treści prezentowanych w „Wiadomościach” z tymi, którymi częstują nas „Wydarzenia” okazuje się, że bezwzględne przekazywanie faktycznych relacji ze zdarzeń na całym świecie jest w telewizji niemalże nieobecne. Tak więc, bezmyślne kopanie kawałka napompowanej skóry, głupie okładanie się pięściami po mordach i „Polscy kibice przy byle sukcesie dostający zupełnie irracjonalnego obłędu i manii wielkości” stają się unikatowym w skali całego medium nośnikiem prawdy. Ciekawe co na to Pani Krystyna Janda.

Naturalnie, nie chodzi tylko o kłamstwo

Wspominałem już, że telewizji zarzucić można nie tylko naginanie rzeczywistości, a również celowe, nagminne i skuteczne ogłupianie ludzi. Wyżej wymieniłem kilka ciekawych tytułów i kanałów, które w mojej obserwacji przodują w sztuce prania mózgów. Kazik Staszewski śpiewał kiedyś o wódce słowami:

Bo im tylko, tylko o to chodzi
Abyś sam sobie szkodził
Abyś sam nie mógł myśleć
Abyś sam nie mógł chodzić

Te cztery wersy można „jeden do jednego” przełożyć na podstawowy cel działania niektórych dużych telewizji w Polsce (choć zapewniam, że proceder ten nie ogranicza się wyłącznie do terenu pomiędzy Odrą a Bugiem – szczególnie Bugiem). Dużych telewizji najczęściej związanych z władzą lub opozycją. Dlaczego? Dlatego, że paradoksalnie łatwiej rządzić głupimi. Naturalnie nie wszystkie telewizje ogłupiają nas z pobudek politycznych. Niektóre stacje czy poszczególne pozycje w ramówce (tu właśnie „Trudne sprawy”, „Szpital”, „Pudelek Show”, itp.) po prostu celują poziomem w określonego odbiorcę. Odbiorcę masowego, statystycznego, tego którego populacja jest najliczniejsza, a więc przeciętnie nieinteligentnego. Te właśnie programy rozgrzeszam(!), bo ich twórcy robią to trafiając w gusta płacącej za rozrywkę większości. Zapewniam, że gdyby większość pragnęła w prime time na Polsacie „Teatru Telewizji”, to właśnie Teatr by się tam znalazł. Wróćmy jednak do sportu i zgodnie z tytułem akapitu odejdźmy od kwestii naginania prawdy. Bądź co bądź, być może ktoś z Was (choć pisząc dla Was te słowa uważam Was za bystrzaków) lubi być okłamywany. Sport wygrywa z pozostałymi treściami telewizji również wartością wychowawczą, prezentując społeczeństwom masę szlachetnych cech. Skandal? Jak osiłek bez szkoły może komukolwiek świecić przykładem? Nie będę nawet wchodził we wzruszające biografie sportowców związane z wychodzeniem z biedy czy działalnościami charytatywnymi. Wspomnę jedynie o najprostszych, elementarnych faktach. Sport uczy wytrwałości i pracy, waleczności i sprawiedliwości, nieustępliwości i oddania, szacunku do słabszych i pokory. Niezależnie od dyscypliny, bez ciężkiej pracy nic nie osiągniesz. W konfrontacji z gwiazdkami teleturniejów, gośćmi rozmaitych talk-show i „wodziankami” nawet nurkujący Neymar jest cnym rycerzem. On w przeciwieństwie do „wodzianki” włożył tytaniczną pracę by być tam, gdzie jest teraz. Ja wiem, że trochę przesadzam i piszę pod wpływem silnej wściekłości. Myślę jednak, że chyba nie do końca głupim pomysłem byłoby sadzanie kilkuletnich dzieci przed telewizorem emitującym relację z zawodów lekkoatletycznych, by z tego czerpały podwaliny swojej przyszłej osobowości. Na pewno byłoby to bardziej słuszne, niż bombardowanie chłonnych jak gąbki mózgów dzieci Tinky-Winkim, Maka-Paką, czy Atomówkami. Mylę się?

Już kończę, za chwilę będzie można mnie wyzywać

Nie jestem anty-telewizyjnym rebeliantem. Po prostu ostatnio sporo patrzę w stronę czwartej ściany i dzięki Bogu w międzyczasie znajduję czas na refleksje. Oczywiście, że cały powyższy tekst ma z założenia bić w telewizję jako medium, lecz proszę, abyście pamiętali, że nie jest to opinia wrzucająca wszystko co „tele” do jednego worka. Tekst nie dotyczy każdej stacji telewizyjnej i każdego jej pracownika. Nie każdy próbuje nas ogłupić i nie każdy zataja prawdę. Mam nadzieję, że to rozumiecie i nie traktujecie mnie jako radykała. Myślę jednak, że skoro dotarliście ze mną aż tutaj to zauważacie, co chciałem przekazać. Sport jest oparty na ponadczasowych, szlachetnych wartościach, które nawet zatopione w telewizyjnym szambie potrafią wyróżnić się na tle gówna jako najmniej paskudne. Gdzieś na tej stronie powinniście znaleźć mój Twitter i Facebook, a także ramkę z komentarzami. Proszę, dajcie mi znać co o tym sądzicie. Dzięki!

Bartosz Brzoskowski

FOT.Freepik.com
UDOSTĘPNIJ
Avatar
Zakochany w futbolu student Psychologii w Biznesie. Wąbrzeźnianin. Komentarz sportowy & Marketing w Radio Gol