W premierowym wydaniu magazynu Bundesligi „BundesZeit” opisałem kilka historii piłkarzy, którzy uciekli z NRD do RFN. Co oczywiste temat jest bardzo obszerny więc postaram się przybliżyć jeszcze trzy.

Najbardziej jaskrawym przypadkiem, w którym władze NRD nie mogły pogodzić się z ucieczką piłkarza był oczywiście ten Lutza Eigendorfa – zakończony jego tragiczną i nie do końca wyjaśnioną śmiercią (odsyłam do BundesZeit!), ale nie znaczy to, że inni mieli lepiej…

A teraz panie Berger, powodzenia na Zachodzie!

Źródło: DPA

Jörg Berger był przeciętnym piłkarzem, który z powodu kontuzji dość szybko musiał zawiesić buty na kołku. Rozpoczął studia trenerskie, a te okazały się strzałem w dziesiątkę. Był powszechnie szanowany i szykowano go nawet na trenera seniorskiej kadry NRD. Aż do marca 1979…

Był wówczas trenerem reprezentacji olimpijskiej wschodnich Niemiec. Pojechał z nią do Suboticy, gdzie drużyna miała rozegrać sparing z Jugosławią. Kupił tam w tajemnicy bilet na pociąg do Belgradu oddalonego o niecałe 200 kilometrów. Wstał wcześnie, o 4.30, wymknął się niezauważony z hotelu i pobiegł na dworzec. Jak opisywał w swojej autobiografii, kiedy tylko zobaczył terminal w Belgradzie, wyskoczył z pociągu, żeby uniknąć kontroli. Jego celem była zachodnioniemiecka ambasada. Kiedy jej pracownikowi pokazał dowód osobisty powiedział: ”Jestem obywatelem NRD”. Urzędnik na to: ”Jesteś Niemcem!”. Berger wspominał, że oniemiał. Zawsze nazywano go obywatelem NRD, nigdy Niemcem. Ale to był dopiero początek ucieczki ku wolności. W ambasadzie wyrobiono mu przepustkę tymczasową na nazwisko Gerd Penzel (który był przyjacielem rodziców mieszkającym w RFN) konieczną by przekroczyć granicę. Pracownik pouczył go, by przy kontroli powiedzieć, że dowód i bagaż zostały skradzione. Jak wspominał, na plakietce ważnej zaledwie przez trzy dni, miał tylko imię i nazwisko oraz zdjęcie. O NRD nie było nic. Czuł się jak prawdziwy obywatel niemiecki.

28 marca miał odjechać pociągiem do Monachium przez Zagrzeb, Lublanę i Klagenfurt. Na granicy jugoslowiansko-austriackiej weszli celnicy. Dla Bergera było to już być albo nie być. Jeden z nich zwrócił się do trenera o paszport, a ten trzęsącą ręką pokazał plakietkę. ”Skąd jesteś?” ”Z Belgradu” ”Masz coś wspólnego ze sportem?” ”Nie”. Berger wiedział, że celnik musiał go rozpoznać skoro zadawał tak szczegółowe pytania. Po chwili celnik wyszedł razem z tymczasowym paszportem. Berger był przekonany, że jego ucieczka się nie udała. Był bezradny, przez okno nie byłby w stanie uciec. Po około dziesięciu minutach, które dla niego były wiecznością, wrócił oficer i powiedział słowa, które trener zapamiętał aż do śmierci: ”A teraz panie Berger, powodzenia na Zachodzie!”. Został rozpoznany, ale nie aresztowany. Kiedy tylko zobaczył austriackie zabudowania otworzył okno i z ulga krzyknął: ”Udało mi się!”.

Dokładnie tydzień przed nim do RFN zbiegł Lutz Eigendorf, z którym Berger znał się osobiście. Wielokrotnie przestrzegał go, żeby nie afiszował się tak w mediach ze swoją pogardą dla wschodnioniemieckiego reżimu., żeby nie szedł odwiedzić swoich dawnych kolegów z Dynama, gdy grali mecz z HSV tylko po to, by im pokazać, jak to dobrze się żyje w RFN. Eigendorf zginął w wypadku w 1983 roku. Od tego czasu Berger stał się bardzo ostrożny. Regularnie sprawdzał samochód w kilku warsztatach, ale zaczął zauważać dziwne zdarzenia. Raz przy jeździe 160 km/h poluzowało się mu koło, kilka razy opony były poprzecinane. W 1984 roku zadzwonił do niego z hotelu w Luksemburgu Bernd Stange – znajomy i ówczesny trener kadry NRD. Po latach Berger wspominał, że powinny były mu się zapalić światełka ostrzegawcze… Jak się okazało Stange chciał przekonać go do powrotu za mur. Wtedy jeszcze tylko za pomocą retoryki. Sam Berger wiedział, że do NRD można zaciągnąć go tylko przemocą lub gdy będzie odurzony narkotykami.

Kariera trenerska Bergera w Niemczech Zachodnich nie była usłana różami. Dość powiedzieć, że początkowo musiał żyć z zasiłku, bo DFB nie chciało uznać jego licencji trenerskiej. W 1986 roku został jednak trenerem Hannoveru 96 po kilku wcześniejszych przystankach m.in. w Kassel czy Darmstadt. Od tego czasu nazwisko Bergera pojawiało się regularnie w nagłówkach, coraz bardziej irytując Stasi. Równocześnie z tym zaczęła się jego tajemnicza choroba. ”Zauważyłem mrowienie – najpierw w palcu, potem w stopach i dłoniach. Z każdym dniem było coraz gorzej. Gorączka, osłabienie – myślałem że złapałem jakiegoś paskudnego wirusa. W końcu zacząłem ledwo czuć kończyny. Kiedy już nie mogłem chodzić odwiedziłem specjalistę.”

Wyszedł z tego, choć lekarz chciał go zatrzymać w szpitalu aż na rok, ale prawdziwą przyczynę choroby poznał dopiero po upadku muru. Było to zatrucie ołowiem i arsenem, które podano mu w jedzeniu. ”Nie martwiłem się morderstwem, ale koniecznością zakończenia kariery trenerskiej. Nie bez powodu podano mi środki powodujące paraliż. Kiedy czytałem akta Stasi, wiedziałem, kto mnie zdradził. Między innymi Stange.”

Berger zmarł na raka w 2010 roku. Jego największym sukcesem był awans do finału Pucharu Niemiec z drugoligową wówczas Alemannią Aachen.

Jesteś wrogiem publicznym!

Fot. H. Floesser

Kolejną wartą wspomnienia jest historia Gerda Webera. Był on piłkarzem Dynama Drezno oraz reprezentantem kraju. Zdobył złoto na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu w 1976 roku. Mówiło się o nim jako o wielkim talencie, że jest następcą legendarnego Hansa-Jürgen Kreische. Aż do 1980 roku… Weber doznał kontuzji. Mimo bólu, który starał się przezwyciężyć zastrzykami, ten nie odpuszczał. Kierownictwo klubu postanowiło jednak obniżyć jego wynagrodzenie z powodu ”niedostatecznej formy sportowej”. ”Nie pojmowałem tego i zrozumiałem, że moje dni w Dreźnie dobiegły końca. Chciałem się stąd wydostać, a najlepiej do Dynama Berlin, policyjnego klubu, żeby na koniec jeszcze upokorzyć działaczy” – wspominał po latach Weber. Sprawy jednak potoczyły się zupełnie inaczej.

W 1980 roku pojawiła się tajemnicza oferta z Kolonii. Dla niego i dwóch kolegów z reprezentacji – Petera Kotte i Matthiasa Müllera. Panowie chcieli wykorzystać południowoamerykańskie tournee z kadrą NRD do ucieczki na zachód. Weber szczegóły ucieczki przygotował pół roku wcześniej, podczas meczu Dynama Drezno z holenderskim Twente Enschede. Jeszcze przed wejściem na pokład samolotu cała trójka zostaje aresztowana po donosie jednego z tajnych informatorów. Weber dostał wyrok dwóch lat i trzech miesięcy za usiłowanie nielegalnego przekroczenia granicy oraz dożywotni zakaz gry w piłkę. Po 11 miesiącach został zwolniony z aresztu we Frankfurcie. Przyszłości w piłce już nie miał. Komunistyczna władza zabroniła mu dokończyć przerwane studia sportowe. ”Świat dla mnie upadł – bylem piłkarzem sercem i duszą” – opowiadał.

Prawda była jednak zgoła inna niż pozowanie na ofiarę systemu. Już po upadku muru wyszło na jaw, że Gerd Weber został w 1975 roku zwerbowany przez Stasi i regularnie dostarczał informacji o kolegach z reprezentacji i Dynama. Życie Webera po wyjściu na wolność było jak ślepy zaułek. Zaczął pracę jako mechanik samochodowy. Od 1986 roku składał wiele wniosków o wizę, z których każdy był odrzucany. ”Jesteś wrogiem publicznym, agentem który zdradził” – słyszał wprost. W 1989 roku w końcu razem z żoną i 6-letnia córką otrzymali pozwolenie na wyjazd na Węgry nad Balaton. Weber był zdeterminowany, by uciec, choć doskonale wiedział, że jeśli go złapią, to tym razem pójdzie siedzieć na dobre. Gdyby wiedział, że kilka miesięcy później będzie mógł opuścić NRD legalnie…

Na początku sierpnia Weberowie zdecydowali. Pojechali autem w kierunku granicy austriacko-węgierskiej, zostawili je po drodze i resztę trasy przebyli na piechotę. Około 500 metrów od ogrodzenia zaczął się cyrk: syreny, światła, krzyki. Na ogrodzenie wpadła grupa Rumunów i wydała wszystkich, jednak Węgrzy po szybkiej kontroli i nocy w celi wypuścili Weberów na wolność. ”Miałem wrażenie że nam sprzyjają, że są z nami. Wiedzieli przecież, że spróbujemy ponownie.” Następna próba okazała się już udana. Weber próbował wrócić do piłki, ale kopal już tylko rekreacyjnie. W karierze trenerskiej też mu nie wyszło. Wielka była nadzieja NRD-owskiej piłki pracuje obecnie jako agent ubezpieczeniowy.

Podobnych historii jest więcej. Jak już wspominałem, to materiał na grubą książkę. Na koniec zostawiłem historię najbardziej utytułowanego trenera w historii reprezentacji RFN – Helmuta Schöna. Poprowadził kadrę do złota na mistrzostwach świata w ’74, srebra w ’66 i brązu na mundialu w 1970 roku. Ponadto jego drużyna wygrała też Mistrzostwa Europy w 1972 roku, a cztery lata później wywalczyła srebrny medal. Kadra z między innymi Seppem Maierem, Franzem Beckenbauerem, Paulem Breitnerem czy Gerdem Müllerem, była najsilniejszą w historii niemieckiej piłki.

Od kozła ofiarnego po legendę

Fot. DPA

Schön po wojnie był trenerem w SG Dresden-Friedrichstadt, a do kwietnia 1950 roku również reprezentacji NRD, nie uznawanej jeszcze przez FIFA. W ostatniej kolejce pierwszego historycznego sezonu NRD-owskiej Oberligi, jego zespół podejmował Horch Zwickau. Zwycięzca miał zdobyć mistrzostwo. 60 tysięcy kibiców na trybunach, a wśród nich politycy. Drezno wyszło na prowadzenie, ale koniec końców uległo aż 1-5. Czar prysł, a po końcowym gwizdku zaczęły się zamieszki. Nie jest tajemnicą, że sędziowanie było bardzo słabe, a ”z góry” poszedł nakaz, żeby mecz wygrało Zwickau sponsorowane przez zakłady samochodowe stojące w opozycji do ”mieszczańskiego” Drezna. Po meczu komentował to Manfred Ewald, ówczesny szef sportu: ”Cieszy nas szczególnie fakt, że sportowcy z dużej społeczności sportowej krajowej firmy odnieśli sukces”. Fani Drezna szturmowali boisko, a sędziowie uciekali pod eskortą policji. Kozłem ofiarnym stal się Schön. Gdy wezwano go do Komitetu Sportowego, został obarczony winą za zamieszki i oznajmiono mu, że nie ma dla niego miejsca w socjalistycznym sporcie.

Trener musiał działać szybko – nie mógł zostać w NRD. Kontaktem w RFN była Hertha. Piłkarze z zachodniego Berlina i Drezna znali się doskonale, a on dodatkowo był zaprzyjaźniony z Seppem Herbergerem. Opuścił Drezno 26 maja 1950 roku, a w zachodnim Berlinie odbywało się wtedy Światowe Spotkanie Młodzieży i pozwolono jemu oraz kilku zawodnikom przejechać tranzytem. Jednak już na drodze zatrzymano ich i skierowano objazdem przez Wschodni Berlin. Straż graniczna nie wiedziała jednak, że Schön nie jest już trenerem kadry i ten przekonał oficerów, że nie ma czasu i musi szybko dołączyć do zespołu przygotowującego się do pełnienia obowiązków międzynarodowych. Puszczono go, a razem z nim dziewięciu innych piłkarzy – wszystkich z SG Dresden. W czerwcu Hertha ogłosiła, że jej zespół łączy się z uciekinierami, a trenerem zostaje Helmut Schön. Jego kariera trenerska dopiero się zaczęła…

Autor: Maciej Iwanow

PS – powyższy artykuł jest kontynuacją tekstu „Jeśli chcesz jechać na Zachód, musisz grać dla Dynama…”, który pojawił w miesięczniku BundesZeit. Zapraszamy do zapoznania się z nim w całości, jest zupełnie darmowy i dostępny w formie pdf – o tutaj!

UDOSTĘPNIJ
Radio GOL
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.