Szlagierów nigdy za wiele, ale w tym przypadku staje się to powoli nudne. Te dwie drużyny grają ze sobą trzeci raz od 6 stycznia. Brakuje tylko tego, żeby trafiły na siebie w Pucharze Króla (to na szczęście się nie stało). Z dzisiejszego meczu jeszcze przed rozpoczęciem może się cieszyć Barcelona. Wraca na Camp Nou po ponad miesiącu wyjazdów.

Dogonić Real

Eder Militao pomaga Barcelonie. Takie clickbaitowe tytuły mogłyby przyciągnąć czytelników. A w jaki sposób pomaga? Ano w taki, że osłabia Real Madryt w meczu z Levante już po dziewięciu minutach gry. Królewscy nie radzą sobie kompletnie z dobrze przygotowanymi gośćmi z Walencji i przegrywają 1-2 na własnym stadionie. Daje to Barcelonie szansę na zrównanie się punktami z aktualnymi mistrzami Hiszpanii. A jeszcze niedawno Blaugrana była poza strefą Ligi Mistrzów. Teraz wydaje się, że sytuacja jest chociaż w małym stopniu ustabilizowana. No więc trzeba coś zrobić, by tak nie było. Szaleje Carles Tusquets – w negatywnym tego słowa znaczeniu. „Tymczasowy” (a jednak na pół roku) zarządzający klubem, stwierdził, że dobrym pomysłem będzie wypuszczenie do mediów szczegółów kontraktu Leo Messiego z 2017 roku. Bo czemu by nie? Może ten starszy człowiek ma połączenie z Josepem Marią Bartomeu i w zmowie działają na niekorzyść klubu. Nikogo by to nie zdziwiło, ale to tylko mało prawdopodobna teoria spiskowa. Patrząc na sportowy aspekt – jest okej. Nie ma tragedii, bo są zwycięstwa, ale nie ma też szału. Barcelona stawia ostatnio na tryb ekonomiczny, by oszczędzać siły. Wychodzi im to dość dobrze, bo awanse w Pucharze Króla i trzy punkty w lidze mogą sobie dopisywać. Morale zespołu psuje trochę Ronald Koeman na konferencji przedmeczowej:

To dla nas sezon przejściowy. Stawiamy na młodych piłkarzy. Z taką kadrą Barcelona nie może aspirować do wielu trofeów. Jesteśmy w trakcie zmian.”

Nie ma co – wlał pan optymizm w serca kibiców i piłkarzy, panie Koeman.

Przewidywany skład Barcelony: ter Stegen – Roberto (wraca po dwóch miesiącach do kadry), Araujo, Lenglet, Alba – Pjanić, de Jong, Pedri – Messi, Griezmann, Dembele.

Odrodzenie

Bezpłciowość, brak pomysłu, męczenie się grą – to charakteryzowało zespół Gaizki Garitano. Teraz wygląda to całkowicie inaczej. Przyszedł Marcelino i wrócił styl, wróciła jakość u wielu piłkarzy, a przede wszystkim wróciła radość z gry w piłkę. Oglądanie rozkwitającego w ostatnich tygodniach Athletiku to przyjemność dla oka. Iker Muniain wygląda jak zawodnik ze światowego topu, Raul Garcia to istny killer w polu karnym rywala, a Inaki Williams – jak to on – robi wiele wiatru i rozrywa szyki obrony rywala na wszystkie strony. Athletic wygrywa pięć meczów z rzędu po raz pierwszy od 2016 roku, od kadencji Ernesto Valverde. Jeśli udałoby się wygrać i dziś na Camp Nou, byłoby to ich najlepsze osiągnięcie od 36 lat. W sezonie 83/84 odnieśli zwycięstwo w sześciu spotkaniach z rzędu. Wtedy zdobywali dublet (liga + puchar). W tym sezonie już jedno trofeum mają. Superpuchar Hiszpanii zawitał na San Mames po wygranej właśnie nad Barceloną. Na mistrzostwo kraju szans już raczej nie ma, nikt o tym nie myśli w takim klubie jak Athletic. Do rozegrania jest jeszcze finał Pucharu Króla z zeszłego sezonu przeciwko Realowi Sociedad. Baskowie nadal są też w grze o Copa del Rey z aktualnej kampanii. Trzy trofea w kilka miesięcy? W takiej dyspozycji jak w ostatnich tygodniach – wszystko jest możliwe.

Przewidywany skład Athletiku: Simon – Capa, Yeray, Inigo Martinez, Yuri – de Marcos, Vencedor, Dani Garcia, Muniain – Raul Garcia, Williams.

Autor: Dawid Lampa

UDOSTĘPNIJ
Radio GOL
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.