Przed tym spotkaniem Magda Linette odważnie deklarowała, że to dla niej odpowiedni czas na pierwsze turniejowe zwycięstwo cyklu WTA Tour. Po serii triumfów w nowojorskim Bronx Open  w finale czekał ją bój z 58. w światowym rankingu Camilą Giorgi. 27-letnia poznanianka popisała się nie tylko wspaniałymi umiejętnościami sportowymi, ale przed wszystkim imponującą odpornością psychiczną. W decydującym secie walczyła z olbrzymim zmęczeniem i przegrywała już 4-2, ale zdołała odwrócić losy spotkania, zwyciężając ostatecznie 7-5, 5-7, 6-4. 

Z zimną krwią

Finałowy pojedynek Magdy Linette rozpoczął się dla niej równie źle co wczorajsze starcie z Kateriną Siniakovą. Także tym razem Polka już na otwarcie straciła serwis. Nieudany początek tylko dodatkowo ją zmotywował i kolejne trzy gemy udało jej się zapisać na swoim koncie. Po chwili jednak sama została przełamana. Od tego momentu obie tenisistki pilnowały swojego podania. Dopiero przy stanie 3-3 Włoszka ruszyła do ataku i doprowadziła do trzech break-pointów. Polka poradziła sobie jednak z presją i odrobiła straty.  W jedenastym gemie Linette znów miała spore problemy z serwisem, co wykorzystała agresywnie returnująca rywalka. Giorgi miała trzy okazje na objęcie prowadzenia w kluczowej fazie seta. Przeciwniczka ułatwiła jej zadanie popełniając podwójny błąd serwisowy i na tablicy zobaczyliśmy wynik 6-5. Doświadczona i wyżej notowana tenisistka nie wypuściła z rąk dogodnej szansy na zapisanie na swoim koncie pierwszego seta. 

Zobacz także: [Wywiad] Głowa na miarę mistrzostwa – rozmowa z Darią Abramowicz

Zwycięska przepychanka

Drugą odsłonę Polka rozpoczęła jeszcze bardziej zmotywowana. Nie pozwalała rywalce na stworzenie zagrożenia przy własnym serwisie, wykorzystując returnem słabszą dyspozycję Giorgi w polu zagrywki. Odważna i precyzyjna gra poznanianki sprawiała, że już po chwili udało jej się wyjść na prowadzenie 3-0. W miarę upływu czasu Linette zyskiwała coraz więcej pewności siebie, co przekładało się na obraz wymian. W piątym gemie narzucała tempo gry, a w jednej z akcji efektownymi forhandami rozrzuciła rywalkę po korcie. W ten sposób potwierdziła zbudowaną przewagę i była na dobrej drodze do wyrównania stanu spotkania.

Moment słabszej gry przytrafił jej się w siódmym gemie, a doświadczona rywalka wykorzystała go bezlitośnie i odrobiła straty.  Wkrótce Polka miała kolejne dwie szanse na ponowne przełamanie, ale zaczęła popełniać niewymuszone błędy z głębi kortu. Dziewiąty gem był niezwykle zacięty, a Linette czterokrotnie broniła się przed przełamaniem. Podbudowana zwycięstwem w tak trudnej sytuacji wypracowała po chwili dwie piłki setowe, ale nie wykorzystała żadnej z nich. Polka nie zniechęciła się jednak zmarnowanymi okazjami, by przy serwisie rywalki znów mieć okazję na zamknięcie seta. Tym razem nie zaprzepaściła swojej szansy i wyrównała stan spotkania.

Mistrzyni dreszczowca

Na początku decydującej partii Linette miała poważne problemy. Została przełamana już w pierwszym gemie, a Giorgi dyktowała warunki gry. Polka wydawała się być wyczerpana, a jej przeciwniczka zaatakowała ze zdwojoną mocą. Wyjątkowo niebezpiecznie zrobiło się przy stanie 3-1, kiedy poznanianka musiała bronić czterech kolejnych break-pointów. Dopiero przy piątej próbie udało jej się zapisać gema na swoim koncie. Ekstremalnie zmęczona reprezentantka Polski walczyła o każdy punkt, ale nadal musiała odrabiać straty. Sytuacja wydawała się bardzo trudna, ale w ósmym gemie pomocną dłoń podała Włoszka. Fala błędów po jej stronie ułatwiła Linette doprowadzenie do remisu. Niesiona dopingiem polskich kibiców poznanianka pewnie wygrała kolejnego gema i tym razem to Giorgi serwowała pod presją. Ostatnie kilka wymian Polka zagrała koncertowo i po chwili cieszyła się z pierwszego w karierze triumfu w turnieju cyklu głównego WTA Tour. 

Przełom na ulicach Bronxu?

Dzięki debiutanckiemu zwycięstwu Magda Linette stała się pierwszą polską triumfatorką imprezy tej rangi od czasów gdy w Pekinie zwyciężała Agnieszka Radwańska. Za sprawą ambitnej i dojrzałej gry udało jej się spełnić wielkie tenisowe marzenie, a także zafundować kibicom wyjątkowe sportowe widowisko. Obraz spotkania trafnie podsumował Tomasz Tomaszewski, który opisał je jako „epicki mecz w piekle nowojorskim”. Świetna dyspozycja poznanianki napawa optymizmem w perspektywie zbliżającego się wielkoszlemowego US Open. Nie ulega jednak wątpliwości, że pod względem fizycznym Linette ma za sobą prawdziwy tenisowy maraton, a czasu na regenerację przed prestiżowymi zawodami pozostało już niewiele.

Półfinalistka tegorocznego Roland Garrosa nie zagra w US OPEN! Powodem śmierć ojca

Foto: lev radin/Shutterstock.com

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Redaktor Radia Gol zajmująca się głównie tematami związanymi z tenisem i siatkówką. Niereformowalna fanka Rogera Federera ze słabością do gorzkiej czekolady. Na co dzień studiuje prawo w Poznaniu. Od zakupów woli mecze siatkarskiej reprezentacji, a w wolnych chwilach myśli o smaku wimbledonowskich truskawek.