Za nami Tour de France. Opóźniony był o kilka tygodni, ale to pokazało, że sport wygrywa z koronawirusem. Kolarze przejechali 3482 kilometry i finiszowali na Polach Elizejskich w Paryżu.
Organizatorzy stworzyli kolarzom doskonałe warunki sanitarne. Rezultatem było to, że żaden zawodnik nie zaraził się koronawirusem przez całe 3 tygodnie. Prezydent Emmanuel Macron określił ten sukces jako „dumę Francji”.
W czasie pandemii koronawirusa, każdy się zastanawiał co dalej będzie ze sportem. Jakie dyscypliny poniosą największe straty finansowe. Jednak sport powolutku wracał do normalności i na przykład została dokończona Liga Mistrzów, gdzie Bayern Monachium na czele z Robertem Lewandowskim wygrał edycję.
Jednak nie wolno zapominać, że COVID-19 wciąż jest na całym świecie. Przekonali się o tym dwaj biegacze, którzy przeszli tego wirusa: Jamajczyk Usain Bolt oraz Wayde van Niekerk z RPA. W Polsce przeszła koronawirusa halowa mistrzyni Polski w biegu na 60 metrów Marika Popowicz-Drapała.
Pozytywem jest to, że w Polsce odbyło się wiele mityngów na wysokim poziomie, co daje duże nadzieje na walkę o medale na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. W skali międzynarodowej również nie jest źle. Joshua Cheptegei z Ugandy ustanowił rekord świata w biegu na 5000 m (12:35.36), Armand Duplantis (Szwecja) poprawił o centymetr najlepsze osiągnięcie legendarnego Siergieja Bubki (Ukraina) w skoku o tyczce na stadionie (z 6,14 na 6,15), a Karsten Warholm (Norwegia) – na 400 m pł i Johannes Vetter (Niemcy) – w rzucie oszczepem – byli o włos od światowych rekordów.
Sezon jeszcze się nie skończył. Przed nami kolejny mityng Diamentowej Ligi, który odbędzie się w Dosze (25 września) i Maraton Londyński (4 października), w którym mają się zmierzyć rekordzista świata Kenijczyk Eliud Kipchoge (2:01.39) i Etiopczyk Kenenisa Bekele (2:01.41).
Źródło: Przegląd Sportowy
