Harry Lineker był częścią projektu ukazującego kulisy eliminacji federacji afrykańskiej do mistrzostw świata. Pech chciał, że podczas rewanżowego spotkania Sierra Leone z Liberią wybuchły zamieszki, w wyniku których syn Gary’ego otarł się o śmierć. 

Historia godna… udokumentowania

Podczas podcastu Behind Closed Doors Gary Lineker rozmawiał z Dannym Bakerem na temat projektu filmowego swojego syna, który był częścią grupy nagrywającej kulisy meczów afrykańskich eliminacji nadchodzącego mundialu w Katarze. Legendarny napastnik zdradził, że Harry niemal zginął podczas zamieszek, które wybuchły podczas rewanżowego meczu Sierra Leone z Liberią. Anarchia kibiców została spowodowana przestrzelonym decydującym o awansie rzutem karnym kapitana reprezentacji gospodarzy. Były napastnik przyznał, że jego syn miał ogromne szczęście, że przeżył: 

„Oni [Sierra Leone] mieli decydujący o ich awansie rzut karny w ostatniej minucie, który jak się okazało, przestrzelili. Zaczęły się zamieszki, fani wtargnęli na boisku, rzucali kamieniami. Harry stał obok kamerzysty, a gdy zaczęło się całe to zamieszanie rozdzielili się. Mój syn zaczął biec, z myślą, że najbezpieczniej będzie schować się w tunelu. Niestety, było tam już z 50 czy 60 kibiców, którzy się na niego rzucili. Porwali mu ubrania, zabrali telefon i papierosy, które miał w kieszeniach. Był przerażony, bardzo przerażony. W pewnej chwili zobaczył, jak jeden z nich wyjmuje nóż i już wiedział, że zaraz umrze. Na szczęście w pobliżu pojawił się uzbrojony ochroniarz, za którym udało mu się schować.”

Harry ma się dobrze, co potwierdził jego ojciec, publikując dzisiaj na Instagramie zdjęcie z synem:

Zobacz również: Była prezes Wisły Kraków została zatrzymana przez policję

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Wyznawca piłki nożnej od dziewiątego roku życia. Fanatyk FC Barcelony, ligi hiszpańskiej oraz reprezentacyjnych rozgrywek.