We wtorek, w godzinach popołudniowych, rozegrane zostały pierwsze mecze 1/16 finału Puchar Polski. W większości awans wywalczyli faworyci, ale nie zabrakło niespodzianki.

Podsumowanie dnia zaczniemy od dwóch drużyn z Trójmiasta, ponieważ za ich sprawą było ciekawie nie tylko na murawie. Zanim przejdziemy jednak do pozaboiskowej rywalizacji, skupmy się stricte na piłce nożnej.

Najwcześniej rozgrywanym dzisiaj spotkaniem był mecz Lechii Zielona Góra z Arką Gdynia. Murowanym faworytem do zwycięstwa byli oczywiście zdobywcy krajowego trofeum z 2017 roku, jednak trafienie dające im awans do kolejnego etapu padło dopiero w 94 minucie.

Rezultatu rywali zza miedzy nie powtórzyła Lechia Gdańsk, która uznać musiała wyższość trzecioligowego Świtu. Piłkarze z Nowego Dworu Mazowieckiego pokonali wicelidera Ekstraklasy 2-1 po bramce Arkadiusza Gajewskiego oraz samobójczym trafieniu Bartosza Kopacza. Dla gości z karnego strzelił Ilkay Durmus.

Po końcowym gwizdku sędziego na Twitterze pojawił się post gdyńskiego klubu nawiązujący do porażki swoich derbowych rywali.

Wpis ten rozpętał małą wojenkę pomiędzy klubami. Lechia błyskawicznie odpowiedziała na zaczepkę Arki. „Jak dobrze widzieć, że wciąż macie ten kompleks niższości. To była jedyna Lechia, jaką mogliście pokonać i długo się to nie zmieni, bo my do 1. ligi się nie wybieramy, a wam Ekstraklasa nie grozi”.

Jak widać, osoby odpowiedzialne za prowadzenie mediów społecznościowych gdańskiego klubu do sprawy podeszły niezbyt humorystycznie, co podsumowali Arkowcy, pisząc „Po co te nerwy, jutro też nadejdzie świt”.

W pozostałych wtorkowych meczach Pucharu Polski Lech Poznań pokonał 2-0 Unię Skierniewice, a Raków Częstochowa wygrał 2-1 z KKS Kalisz.

UDOSTĘPNIJ