Arkadiusz Moryto
Arkadiusz Moryto, PGNIG Superliga: NMC Górnik Zabrze 27:34 PGE VIVE Kielce / fot. Patryk Kowalski

Spotkanie 4. kolejki Ligi Mistrzów w grupie A pomiędzy Łomżą Vive Kielce a białoruskim Mieszkowem Brześć zakończyło się przekonującą wygraną mistrzów Polski 34:27. W Hali Legionów zabrakło jednak kibiców.

Zmagania w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych szczypiorniści z Kielc rozpoczęli bardzo pechowo – w pierwszej kolejce fazy grupowej ulegli oni na wyjeździe niemieckiemu SG Flensburg-Handewitt 30:31 (14:14). Największą bolączką siedemnastokrotnych mistrzów Polski okazała się końcówka spotkania, w której podopieczni Tałanta Dujszebajewa popełnili dość dużą liczbę błędów. Szczególny pech spotkał białoruskiego rozgrywającego, Władysława Kulesza, którego rzut „na remis” okazał się niecelny.

Rehabilitacja przyszła jednak szybko. Kielecki zespół, równo tydzień po porażce z Niemcami, pokonał u siebie węgierski MOL-Pick Szeged 26:23 (12:7) w ramach drugiej kolejki Ligi Mistrzów. Zwycięstwo zdecydowanie poprawiło morale w drużynie.

Efektem dobrych nastrojów była pewna, wyjazdowa wygrana z norweskim Elverum Håndball 31:22. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa już na przerwę schodzili z siedmiobramkowym prowadzeniem – 18:11. W drugiej części gry kontrolowali wynik, a w samej końcówce rzucili cztery bramki, podczas gdy przeciwnik odpowiedział tylko jedną, czym przypieczętowali swoje okazałe zwycięstwo.

Czwartym z kolei rywalem kielczan w europejskich zmaganiach był Mieszkow Brześć. Dwunastokrotny mistrz Białorusi w tej edycji Ligi Mistrzów zdążył już ograć u siebie macedoński Vardar Skopje 24:22 (12:10) oraz francuskie PSG 32:31 (19:14), sprawiając tym samym ogromną sensację. Potknięcie przytrafiło się w drugiej kolejce – porażka 25:27 (9:12) na wyjeździe z FC Porto.

Naprzeciw siebie stanęły zatem drużyny, które w obecnych rozgrywkach w trzech meczach zgromadziły po cztery punkty. Było to także starcie drugiego z trzecim zespołem w tabeli grupy A. Wyżej była Łomża Vive, która miała korzystniejszy bilans bramkowy (87:76) niż goście (81:80).

Spotkanie lepiej rozpoczęło się dla gospodarzy. Po 10 minutach gry na tablicy wyników widniał rezultat 6:4, natomiast po kwadransie mieliśmy pierwszy czas w tym meczu. Przy stanie 10:6 o przerwę dla swoich zawodników poprosił trener Mieszkowa – Raúl Alonso.

Siedemnastokrotni mistrzowie Polski dość szybko odskoczyli na kilka bramek i stopniowo przewagę tę powiększali. Świetnie w bramce kielczan spisywał się kapitan, Andreas Wolff.

Pod koniec pierwszej połowy, przy stanie 16:9 Tałant Dujszebajew zdecydował się wziąć czas, aby dać chwilę odpocząć swoim zawodnikom.

W 28. minucie karą dwuminutową został ukarany Paweł Paczkowski, który jest wypożyczony do Mieszkowa Brześć z… Łomży Vive Kielce.

Mistrzowie Polski postanowili wykorzystać grę w przewadze i dorzucili jeszcze dwie bramki tuż przed przerwą. Pierwsze 30 minut gry zakończyło się rezultatem 18:11. W oczy rzucały się przede wszystkim bardzo dobre interwencje naszego niemieckiego bramkarza oraz duża skuteczność w ataku całego zespołu.

Początek drugiej połowy był dosyć spokojny. Przez pierwsze pięć minut kielczanie rzucili tylko jedną bramkę, natomiast goście z Brześcia dwie. Zaledwie 90 sekund później tych bramek było już łącznie siedem, a wynik prezentował się następująco – 21:15.

W 40. minucie meczu warty odnotowania rzut oddał Tomasz Gębala. 24-latek bez zastanowienia posłał piłkę z okolicy dziesiątego metra, a ta pewnie wylądowała w bramce gości.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy zakończył się wynikiem 8:7, a w całym spotkaniu było wówczas 26:18. Skuteczność gości oscylowała w tym momencie na granicy 53%.

Jakby na przekór nienajlepszej grze w ataku, zawodnicy Mieszkowa szybko rzucili trzy bramki i doprowadzili do wyniku 26:21. Zmusiło to Tałanta Dujszebajewa do wzięcia czasu.

W 50. minucie do bramki gości trafił zaledwie 18-letni Cezary Surgiel. Jego rzut ze skrzydła po koźle był nie do obrony i młody zawodnik Łomży Vive mógł cieszyć się z premierowego trafienia w tym spotkaniu.

W momencie, gdy do końca pojedynku zostało dokładnie 300 sekund, na tablicy wyników widniał rezultat 31:25 dla gospodarzy.

Cztery minuty przed końcem Andreas Wolff po raz kolejny potwierdził swoją fantastyczną dyspozycję, broniąc rzut karny. Chwilę później w jego miejsce pojawił się Mateusz Kornecki, który od razu popisał się dwiema dobrymi interwencjami, a za moment dołożył trzecią.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 34:27 dla drużyny z województwa świętokrzyskiego, która zainkasowała na swoim koncie bardzo ważne dwa punkty.

Na ten moment Łomża Vive i Mieszkow są jedynymi drużynami w grupie A, które rozegrały komplet czterech spotkań. Jedno mniej ma na koncie SG Flensburg-Handewitt oraz FC Porto. Po dwa mecze mają za sobą Elverum Håndball i PSG, a po jednym Vardar Skopje oraz MOL-Pick Szeged.

Ze względu na obecność Kielc w koronawirusowej strefie czerwonej, spotkanie pomiędzy mistrzem Polski a mistrzem Białorusi odbyło się bez udziału publiczności.

ZOBACZ TAKŻE: Remis młodzieżówki w Gdyni. Michniewicz żegna się z reprezentacją U-21!

UDOSTĘPNIJ
Bartosz Pająk
Komentator i redaktor Radia GOL, ponadto piłkarz i spiker IV-ligowego Orlicza Suchedniów oraz jego człowiek od social mediów. Prywatnie sympatyk Manchesteru United, polskiej Ekstraklasy i pierwszej ligi. W wolnych chwilach miłośnik transportu kolejowego.