Finezyjne skróty, widowiskowe winnery i sięgające zenitu emocje – tak można opisać trzeci ćwierćfinałowy pojedynek szczecińskiego challengera Pekao Open. Naprzeciw siebie stanęli zawodnicy, którzy niespełna 12 miesięcy temu byli w stanie zagrozić tenisistom notowanym w światowej czołówce . Zgodnie z przypuszczeniami pojedynek Marco Cecchinato z Taro Danielem pod względem sportowym stał na wyjątkowo wysokim poziomie. Po emocjonującym, trzysetowym boju spotkanie na swoją korzyść rozstrzygnął wyżej notowany Włoch, zwyciężając 7-5(11), 6-2, 6-1. 

Cios za cios

Na początku spotkania zdecydowanie lepiej prezentował się Taro Daniel. Natychmiast ruszył do ataku i już w trwającym ponad 5 minut gemie otwarcia sprawił Cecchinato mnóstwo problemów. Japończyk błyskawicznie wypracował dwa pierwsze break pointy, a serwujący musiał solidnie się napracować, aby obronić podanie. W kolejnych wymianach Daniel nadal dominował i wyszedł na prowadzenie 2-1. Jego przeciwnik popełniał zadziwiająco dużo błędów zza linii końcowej, a przy returnach zdarzało mu się nieczysto trafić w piłkę. Był na tyle poirytowany, że omal nie cisnął rakietą w ziemię. Dopiero w piątym gemie w jego poczynaniach zaszły pozytywne zmiany. Za sprawą umiejętnie konstruowanych akcji, kończonych skrótami zapisał  na swoim koncie drugiego gema. Wiele wskazywało na to, że nowa taktyka może okazać się skuteczną bronią w walce z utalentowanym Japończykiem.

Tenisista rozstawiony z „dwójką” zaczął lepiej serwować i straszył rywala backhandami wzdłuż linii. Nadal musiał jednak odrabiać straty, a Japończyk nie tracił koncentracji i ósmego gema wygrał „na sucho”. Dyspozycja Cecchinato poprawiała się z wymiany na wymianę. Szczególnie ważne było dla niego zredukowanie liczby prostych błędów. W efekcie zanotował powrotnego break pointa. Od tego momentu obaj tenisiści pilnowali własnego  serwisu i do rozstrzygnięcia seta konieczny był tie-break. Dopiero po godzinie i trzynastu minutach gry Taro Daniel zwyciężył na przewagi 11-9.

Do ataku

Podbudowany korzystnym wynikiem  Japończyk na początku drugiej odsłony był wyraźnie rozluźniony i popisywał się widowiskowymi zagraniami. Ku zadowoleniu zgromadzonych na korcie centralnym widzów już w trzecim gemie Marco Cecchinato otrząsnął się z niemocy i zagroził podaniu przeciwnika. Włoch był ekstremalnie zdenerwowany, ale emocje nie przeszkodziły mu w przełamaniu rywala. Konstruowane przez niego akcje stawały się coraz bardziej przemyślane, a w trakcie wielu z nich tenisista z Sycylii ruszał do siatki, by kończyć wymianę atomowym smeczem. Sporo punktów zdobywał też zmuszając rywala do szalonych rajdów wzdłuż kortu.

Agresywne uderzenia zza linii końcowej przeplatał umiejętnie ukrywanymi skrótami, przez co Taro Daniel tracił naprawdę dużo sił. Kolejne gemy padały łupem serwujących, ale to Japończykowi z większy trudem przychodziło zdobywanie punktów. W siódmym gemie dynamicznymi backhandami po linii Włoch ponownie doprowadził do przełamania. Przy stanie 5-2 serwował, by wyrównać na po jeden w setach. Turniejowa „siódemka” obroniła się przed pierwszą piłką setową, ale przy drugiej okazała się bezradna.

Dopełnić dzieła

Rozpędzony Włoch w decydującej partii poszedł za ciosem. Od pierwszych minut  bombardował przeciwnika uderzeniami z głębi kortu i cztery raz z rzędu miał okazję na przełamanie. Doświadczony Taro Daniel świetnie poradził sobie jednak pod presją i ostatecznie uchronił się przed niebezpieczeństwem. Obaj tenisiści chętnie decydowali się na grę przy siatce, a punkty padały łupem raz jednego, raz drugiego z nich. Wkrótce jednak Włoch znacznie poprawił dyspozycję serwisową, a returnujący stał się w tym elemencie niemal bezbronny. Dodatkowo w trzecim gemie Cecchinato znów mógł liczyć na swój jednoręczny backhand i rozrzucał rywala po korcie. Po kilku wymianach wykorzystał druga okazję na objęcie prowadzenia w spotkaniu.

Włoch nie zadowolił się wypracowaną przewagą i robił co w swojej mocy, by powiększyć dystans punktowy. Jednocześnie Japończyk popełniał coraz więcej błędów, a z uwagi na dające się we znaki zmęczenie znacznie wolniej poruszał się po korcie. Nieustępliwa i precyzyjna gra Cecchinato przyniosła wkrótce  efekty w postaci kolejnego przełamania. Włoch prowadził już 5-1 i odwrócenie losów spotkania  wydawało się mało prawdopodobne. Niektóre z zainicjowanych przez Daniela w końcówce akcji doczekały się gromkich braw, ale ostatecznie tenisista z Azji musiał uznać wyższość przeciwnika. W trzecim secie zdołał rozstrzygnąć na swoją korzyść zaledwie jednego gema.

Marco Cecchinato w świetnym stylu po raz drugi w karierze awansował do półfinału Pekao Open. Ostatni raz gościł w Szczecinie dwa lata temu, ulegając w pierwszej rundzie Hiszpanowi Íñigo Cervantesowi. Tym razem o prawo występu w finale powalczy z pogromcą Pawła Ciasia z 1/8 finału – Jozefem Kovalikiem. W drugiej półfinałowej parze zmierzą się faworyt do zwycięstwa w całych zawodach Hiszpan Ramos-Vinolas oraz Argentyńczyk Guido Andreozzi. 

fot. źródło: www.express.co.uk (Image: REUTERS)

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Redaktor Radia Gol zajmująca się głównie tematami związanymi z tenisem i siatkówką. Niereformowalna fanka Rogera Federera ze słabością do gorzkiej czekolady. Na co dzień studiuje prawo w Poznaniu. Od zakupów woli mecze siatkarskiej reprezentacji, a w wolnych chwilach myśli o smaku wimbledonowskich truskawek.