Na inaugurację drugoligowych rozgrywek GKS Katowice uległ na własnym boisku Zniczowi Pruszków 1:3. Losy spotkania przesądzone były już po 45 minutach, bo do szatni goście schodzili z trzybramkową zaliczką. Wszystko, na co było stać GieKSę w drugiej połowie to honorowe trafienie Arkadiusza Jędrycha.

Wcale tak być nie musiało, bo miejscowi rozpoczęli mecz świetnie. Stworzyli kilka dogodnych sytuacji, ale nie potrafili pokonać wyśmienicie dysponowanego tego dnia Bartłomieja Gradeckiego. 20 minut dominacji katowiczan nie przełożyło się na korzyści bramkowe.

Zabrzmi to abstrakcyjnie, ale o całym meczu zadecydowało pierwsze 20-25 minut – powiedział na konferencji prasowej trener Znicza, Andrzej Prawda.

Szkoleniowiec gości podkreślał, że kluczowe dla jego drużyny było przetrwanie pierwszych minut. Znicz dał się rywalom wyszaleć i przeczekał aż ich animusz opadnie. Później za sprawą Pawła Moskwika, Macieja Machalskiego i Patryka Czarnowskiego zaaplikował gospodarzom trzy gole, będąc praktycznie nieomylnymi pod bramką Bartosza Mrozka.

Nikt nie sobie nie wyobrażał, że stracimy trzy bramki w tak krótkim czasie – przyznał zaraz po końcowym gwizdku Kacper Michalski z GKS-u. – Trzeba to wziąć na klatę, bo tak dalej być nie może. W kolejnych meczach musimy unikać takich błędów.

Po zmianie połów piłkarze Rafała Góraka pokonali Gradeckiego za sprawą Arkadiusza Jędrycha, który odnalazł się po stałym fragmencie gry i dał promyk nadziei fanom na stadionie przy Bukowej. GKS nie poszedł jednak za ciosem i tego dnia więcej bramek nie zdobył. Trener GieKSy przyznał, że jego podopiecznym zabrakło nieco doświadczenia i umiejętności.

W piłce to jest tak, że jak się dostaje trzy takie strzały do przerwy, to sukcesem trenera w przerwie jest znaleźć jedenastu chętnych do gry – skomentował w swoim stylu po meczu Górak.

Zawiedziony jednak postawą swoich piłkarzy nie był. Podkreślał, że proces budowy drużyny musi potrwać trochę czasu, a w niedzielne upalne popołudnie widział w postawie niektórych wiele obiecujących znamion. Dobra gra w poszczególnych fragmentach nie może być natomiast usprawiedliwieniem przegranej.

Ktoś powie, że momentami było dobrze, ale momentów w piłce nie ma. Nawet te 15 minut pierwszych, które były w naszym wykonaniu bardzo dobre, to daje tylko taką refleksję, że 15 minut to trwa w meczu przerwa. Trzeba grać dobrze o wiele dłużej – podsumował na konferencji trener katowiczan.

 

Dominik Kania

UDOSTĘPNIJ