Giannelli Imbula był jednym z głośniejszych transferów Lecce podczas letniego okienka transferowego. Beniaminek bardzo liczył na doświadczenie kongijskiego piłkarza i mieli nadzieję, że okaże się świetnym wzmocnieniem środka pola. Ostatecznie nic z tego jednak nie wyszło. Imbula po półrocznej przygodzie rozwiązał kontrakt z ekipą z Salento. 

Imbula przeniósł się do klubu z Apulii ostatniego dnia okienka transferowego na zasadzie wypożyczenia z obowiązkiem wykupu. Już na samym początku swojej nowej przygody pomocnik miał spore problemy z przystosowaniem się do nowej ligi. Rozczarowywał na treningach, dostawał bardzo mało szans na pokazanie swoich możliwości, a gdy już wychodził na boisko, był zagubiony jak dziecko we mgle. Ostatecznie jego licznik zatrzymał się na zaledwie czterech występach. Co ciekawe, podczas meczu Pucharu Włoch przeciwko Spal wpakował piłkę do siatki i chodziły głosy, że być może uda mu się odkupić. Nic bardziej mylnego. 

W styczniowym okienku transferowym Lecce postanowiło wzmocnić głównie środek pola. W związku z tym do ekipy z Salento przybyli Riccardo Saponara, Alessandro Deiola oraz Antonin Barak. Cała trójka świetnie odnalazła się w nowym klubie i z miejsca stali się podstawowymi piłkarzami w układance Liveraniego. Przez to wszystko sytuacja Imbuli jeszcze bardziej się pogorszyła. Wcześniej przegrywał rywalizację z bardzo topornym środkiem pola, teraz gdy doszli zawodnicy uzdolnieni technicznie, praktycznie stracił jakiekolwiek szanse na granie choćby „ogonów”.  W związku z tym wraz z trenerem i zarządem podjęli decyzję o rozwiązaniu kontraktu.

Co dalej z Imbulą? Wbrew pozorom ta, delikatnie mówiąc, nieudana przygoda w Lecce nie pogrąży Kongijczyka. Bardzo głośno mówi się bowiem o jego przejściu do Lokomotivu Moskwa. 

Zobacz także: Fenomen Atalanty w meczu z Valencią

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Urodzony w Warszawie student i miłośnik wszystkiego co włoskie, a w szczególności piłki nożnej. Poza "calcio" w każdej postaci pasjonat języków obcych, muzyki, horrorów oraz literatury grozy.