Patryk Dobek zwyciężył w biegu na 800 m podczas 67. Orlen Memoriału Janusza Kusocińskiego w Chorzowie. Wygrał z najlepszym w tym roku wynikiem na świecie 1.43,73. Najlepsi w rywalizacji w rzucie młotem byli Paweł Fajdek oraz Malwina Kopron.

Bieg na 800 m mężczyzn pokazał siłę polskich biegów średnich. Dobek, do niedawna specjalista od 400 m ppł, zbliżył się w niedzielę do rekordu kraju Pawła Czapiewskiego. Czas 1.43,73 daje realne podstawy, aby myśleć o walce o medale na igrzyskach olimpijskich w Tokio.

„Podjęliśmy już z trenerem Zbigniewem Królem decyzję. Na IO wystartuję na 800 m. Widać wyraźnie po moich wynikach, że mogę na tym dystansie znacznie więcej zwojować” – mówił bardzo szczęśliwy Dobek.

Jednocześnie nie chciał nakładać na siebie dodatkowej presji i deklarować walki o podium w Tokio.

„Robię swoje. Jestem początkującym 800-metrowcem. Niedawno myślałem o walce o coś więcej na 800 m, ale na igrzyskach w Paryżu w 2024. Wygląda jednak na to, że trening oddaje i sam nie wiem, na co jeszcze będzie mnie stać w tym roku” – ocenił zwycięzca rywalizacji w Memoriale Kusocińskiego.

Bardzo dobre czasy osiągnęli także Marcin Lewandowski – czwarty z wynikiem 1.44,31, młodziutki Krzysztof Różnicki – piąty z czasem 1.44,51 (Rekord Polski Juniorów, minimum na IO), a także Mateusz Borkowski – ósmy z rezultatem 1.44,99.

„Dziś, żeby nie kilka przepychanek, byłem gotowy na rekord życiowy. Świetnie się czułem. Pokazaliśmy na bieżni w Chorzowie, że mogą tu być śmiało organizowane mityngi Diamentowej Ligi czy mistrzostwa świata. To rewelacyjny obiekt. Ja skupiam się na 1500 m, ale nie wykluczam jeszcze także bieganie 800 m w Tokio” – mówił Lewandowski.

Polska na tym dystansie ma prawdziwą klęskę urodzaju, bo minimum ma także Adam Kszczot, który jednak daleki jest on najlepszej formy.

„Nie wiem co dalej. Musimy pogadać z trenerem. Jest pięciu chłopaków z minimami i trzy miejsca na igrzyskach. Czy wyobrażam sobie tę imprezę beze mnie? To pytanie do ciebie” – odpowiedział Kszczot jednemu z dziennikarzy. Przyznał, że jest „zdruzgotany” swoją obecną dyspozycją. W niedzielę przybiegł na metę na ostatnim, 13. miejscu.

W biegu pań na tym dystansie zwyciężyła Etiopka Freweyni Hailu – 1.57,57. Rekord życiowy poprawiła piąta na mecie Angelika Sarna – 1.59,72.

W konkursie młociarek Malwina Kopron pokonała mistrzynię olimpijską Anitę Włodarczyk. Pierwsza rzuciła w najlepszej próbie 74,93. Multimedalistka igrzysk i mistrzostw świata uzyskała 73,59.

„Jestem w treningu dopiero siedem miesięcy. Cieszę się, że wróciłam do startów po kontuzji. Jeżeli dziewczyny, które są cały czas w treningu, nie rzucają dużo dalej ode mnie, to nie jest źle. Realnie patrząc, w tym sezonie mogę rzucić 76-77 metrów. Co to da na igrzyskach? Spełnieniem marzeń byłby kolejny złoty medal. Czy będzie to możliwe? Igrzyska to specyficzna impreza. Zobaczymy, jak będą tam wyglądały rywalki. Już po eliminacjach sporo będziemy wiedzieli” – wskazała Włodarczyk.

Kopron mówiła, że przy dopracowaniu pewnych detali stać ją już teraz na rzut w granicach 78 metrów.

„Nie patrzę na tabele wyników i rywalki, chyba że się w tych tabelach przesuwam do góry” – mówiła z uśmiechem.

Dodała, że dawno nie czuła się tak dobrze przygotowana fizycznie i mentalnie do sezonu.

„Mi azjatycki klimat pasuje. Wiem, że będzie gorąco i wilgotno, ale dam radę. Celem jest medal, to jasne” – zadeklarowała.

Najlepszy wśród młociarzy okazał się czterokrotny mistrz świata Paweł Fajdek, który rzucił 82,14. Drugi był Wojciech Nowicki – 79,92.

„Dla mnie nie ma znaczenia, czy ja, czy Paweł będziemy wyżej na igrzyskach. Życzę sobie, abyśmy obaj stanęli na podium” – stwierdził Nowicki, medalista olimpijski z Rio de Janeiro.

Ewa Swoboda zainaugurowała sezon letni wynikiem 11,20. Rezultat ten pozwolił na zajęcie drugiego miejsca w biegu na 100 m. Zwyciężyła czasem 11,17 reprezentantka Gambii Gina Bass.

Polka opuszczała Stadion Śląski wyraźnie utykając. Po minięciu mety konieczne było udzielenie sprinterce AZS AWF Katowice pomocy medycznej.

Drugie miejsca w krótkich biegach płotkarskich zajęli Damian Czykier i Pia Skrzyszowska. Uzyskali odpowiednio 13,46 i 12,90. Na 110 m ppł zwyciężył Francuz Wilhelm Belocian – 13,35, a na 100 m ppł reprezentantka Burkina Faso Marthe Koala – 12,86.

„Był w końcu rytm między płotkami, ale i błędy. Takie największe na pierwszym płotku, a także szarpanie się na końcu. Cieszę się jednak ze stabilizacji na poniżej 13 sekund” – powiedziała Skrzyszowska.

Dodała, że nie chce zapeszać, ale jej tata-trener mówi o znacznie lepszych czasach możliwych do osiągnięcia jeszcze w tym sezonie.

„Nie powiem jaki wynik typuje, ale w hali przewidział moją formę. Jeżeli będzie miał rację, to finał igrzysk jest na pewno realny, a co więcej? Zobaczymy” – dodała 20-latka.

Czykier ze swojego występu był zadowolony, szczególnie dlatego, że ostatnie biegi były bardzo niepoukładane w jego wykonaniu.

„Często pojawiały się błędy. Dlatego dobry, czysty bieg z bardzo dobrym wynikiem jest ukojeniem dla moich zszarganych nerwów. Bardzo mocno trenowałem w kwietniu i maju. Optymalna forma ma być na tę imprezę co trzeba. W Tokio musi być rekord Polski” – powiedział.

W skoku wzwyż pań zwyciężyła Australijka Eleanor Patterson, skacząc 1,96. W skoku o tyczce najlepszy w Chorzowie okazał się Francuz Renaud Lavillenie – 5,92. Polacy zajęli miejsca od 3 do 5. Robert Sobera i Piotr Lisek skoczyli po 5,70, a Paweł Wojciechowski 5,60.

Michał Haratyk zajął pierwsze miejsce w pchnięciu kulą z przeciętnym rezultatem 20,73. W skoku wzwyż najlepszy był Norbert Kobielski – 2,20, a w rzucie dyskiem Bartłomiej Stój – 64,34.

W biegu na 1500 m jako pierwsza linię mety minęła Etiopka Gudaf Tsegay – 3.54,01. Na tym dystansie zapowiadano walkę o poprawienie rekordu świata, ale na przeszkodzie stanęły m.in. bardzo upalne warunki, w których rozgrywano cały mityng.

W biegu na 400 m najszybsza była reprezentantka Namibii Beatrice Masilingi – 49,88. Justyna Święty-Ersetic zajęła trzecie miejsce czasem 51,04.

„Cieszę się, że wróciłam po walce z kontuzją, a później wirusem. Sporo tygodni zabrał mi COVID, ale dzisiejszy rezultat jest iskierką nadziei. Chcę na igrzyskach pokazać się dobrze indywidualnie i w sztafecie, ale wiadomo, gdzie mamy większe medalowe szanse” – powiedziała Święty-Ersetic.

Sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu Anna Krupka przypomniała, że chorzowski obiekt od 2020 roku nosi nazwę Narodowego Stadionu Lekkoatletycznego.

„Memoriał to ostatni sprawdzian przed 97. mistrzostwami Polski, które rozegrane zostaną w Poznaniu i będą decydujące w kwestii kwalifikacji olimpijskiej dla wielu naszych reprezentantów” – powiedziała.

To były trzecie w tym roku zawody lekkoatletyczne w Chorzowie po majowych nieoficjalnych MŚ sztafet i drużynowych ME.

Źródło: PAP

 

UDOSTĘPNIJ
Kamil Michalec
Interesuje się lekkoatletyką od ósmego roku życia. Biegam od 10 roku życia. Na koncie wiele sukcesów na arenie krajowej. Kocham rywalizację wśród zawodników i fair play na zawodach. Pasjonat Lekkoatletyki do końca życia. Dziennikarz sportowy w tematyce lekkoatletycznej. Pracujący też w radio informacyjnym.