Dyskobol Robert Urbanek chce w tym sezonie ustabilizować formę tak, by regularnie rzucać 66-67 metrów. Współpraca z Gerdem Kanterem ma zacząć przynosić pierwsze efekty. Napewno o rok przełożenie igrzysk dla Roberta było dobrą wiadomością.

W czerwcu w pierwszym starcie po okresie zamrożenia sportu z powodu epidemii Urbanek rzucił 65,99, czyli dalej niż w ostatnich dwóch sezonach.

„To chyba najlepszy początek sezonu w moim wykonaniu, więc jest optymizm. Widać, że nie próżnowałem w czasie lockdownu. Udało się przeprowadzić w tym czasie jakieś treningi. Nie ma igrzysk, ale walczymy dalej. Nie można w roku przedolimpijskim nic nie robić i odpuścić. Trzeba szukać startów, nawet jeżeli są to małe zawody. Trzeba cały czas się przecierać, sprawdzać. To zaprocentuje w przyszłym roku” – powiedział PAP Urbanek.

Robert Urbanek liczy, że już w sierpniu i we wrześniu zmierzy się ze światową czołówką w rzucie dyskiem na mityngach.

Dyskobol zaznaczył, aby zdobyć medal olimpijski trzeba bardzo dalekich rzutów.

„Poziom rośnie. Jest dużo poważnych kandydatów do medali w Tokio. Trzeba samemu starać się do tej czołówki nawiązywać. Często powtarzam, że trzeba sprawdzać się z najlepszymi w zawodach, bo każde rządzą się swoimi prawami. Są choćby odmienne warunki atmosferyczne, co w dysku też przekłada się na wyniki. Może to dobrze, że okres epidemii nie został zmarnowany, tylko został wykorzystany do jeszcze lepszego przygotowania do igrzysk” – podkreślił brązowy medalista mistrzostw świata z 2015 roku.

Widoczna forma była już w 2019 roku, ale niestety Robert Urbanek doznał kontuzji.

„Miałem naderwany mięsień uda i trochę mnie to zablokowało. Borykałem się z tym w drugiej części sezonu. Liczę, że ten rok będzie przepracowany w zdrowiu i odda wszystko ze zdwojoną siłą w przyszłym” – dodał Urbanek.

Gerd Kanter wprowadził dużo zmian w treningu polskiego dyskobola, ale cały czas się poznają. Robert Urbanek trenuje wraz z Piotrem Małachowskim, ale teraz po zabiegu Piotr wchodzi do koła na nowo.

Robert Urbanek przyznaje, że łatwiej zmobilizować mu się na trening w Spale niż samotna praca w domu.

„W Spale łatwiej zmobilizować się do ciężkich treningów. Jest więcej osób i lepsza atmosfera ku temu, by pracować jeszcze mocniej. W tej chwili warunki w Spale są optymalne i jest bezpiecznie. Przebywanie tu jest bardzo sensowne, zwłaszcza, że za trzy tygodnie na dobre zaczyna się sezon, a potem są mistrzostwa kraju, które w tym roku stały się imprezą docelową. Dlatego w tej chwili warto być w grupie i trenować pod okiem szkoleniowca” – zauważył Urbanek.

Robert Urbanek chciałby rzucać w tym sezonie na poziomie 66-67 metrów. Wyniki powyżej 68 metrów, czyli nowej życiówki byłyby dobrymi prognozami przed Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio.

„To ważne, żeby potem myśleć o odbiciu się z tych stabilnych wyników do jeszcze lepszych. W tym roku ważne byłoby poprawienie rekordu życiowego. Cały czas docieramy się z Kanterem i miejmy nadzieję, że ten dodatkowy rok zadziała na naszą korzyść. Piotrek Małachowski ma trochę zaległości do nadrobienia, ale jest dobrze. Widzę, że już trenuje, nie boi się rzucać. Myślę, że szybko wróci do formy i już bez obaw, czy kolano wytrzyma tę ciężką pracę, czy nie. Będziemy mogli znów nakręcać się do mocnej roboty” – podsumował Robert Urbanek

Źródło: PAP

UDOSTĘPNIJ
Kamil Michalec
Interesuje się lekkoatletyką od ósmego roku życia. Biegam od 10 roku życia. Na koncie wiele sukcesów na arenie krajowej. Kocham rywalizację wśród zawodników i fair play na zawodach. Pasjonat Lekkoatletyki do końca życia. Dziennikarz sportowy w tematyce lekkoatletycznej. Pracujący też w radio informacyjnym.