Głównym wydarzeniem nie było okazałe zwycięstwo Piotra Liska. Bohaterem sobotniego konkursu w Sopocie stał się Michał Gawenda. Tyczkarz poprawił 41-letni rekord Polski do lat 16.

Jeszcze żadnego zawodnika nie było na świecie, którzy skakali w Sopocie, kiedy w 1979 roku Ryszard Kolasa ustanawiał rekord Polski młodzików, skacząc 4,81 metra. Kto by pomyślał, że taki skok przetrwa aż 41 lat. Po tylu latach nową historię tyczki zaczyna pisać Michał Gawenda.

Jest świetnie ułożony technicznie. To jest przyszłość, oby się dobrze rozwijał i będziemy mieli z niego wiele radości – komplementował zaledwie 15-letniego zawodnika sam Piotr Lisek, gdy jego młodszy kolega po fachu przeskoczył ponad poprzeczką zawieszoną na 4,82 m. Cichy, wyważony, rosły skoczek zrobił to tak, jakby na celu od razu miał lepszy rezultat. – I tak było, liczyłem nawet na piątkę – przyznał Gawenda, którego do rekordu Polski doprowadził jego ojciec Andrzej. Były skoczek.

– Ma podstawy gimnastyczne, ale na skoczni trenujemy od trzech lat. I przychodzi na zajęcia trzy razy w tygodniu, w ogóle nie dotykamy ciężarów w siłowni. Wszystko przed nim – cieszy się dumny tata.

Michał, chyba nie wierzył to co się wydarzyło i nie mówił o rekordzie tylko, powiedział:

– Dla mnie skakanie z Liskiem czy Wojciechowskim w jednych zawodach to już jest coś wspaniałego. Marzenia? Na razie to chyba tylko wystąpić w mistrzostwach kraju seniorów – przyznaje bohater sopockiej publiczności.

Na zawodach w Sopocie był tłum kibiców. Pogoda dopisała i skoki były fantastyczne. Na starcie nie pojawił się tylko kontuzjowany Robert Sobera, a tak to wystąpiła niemal cała krajowa czołówka tyczkarzy i tyczkarek.

Źródło: Przegląd Sportowy 

UDOSTĘPNIJ
Kamil Michalec
Interesuje się lekkoatletyką od ósmego roku życia. Biegam od 10 roku życia. Na koncie wiele sukcesów na arenie krajowej. Kocham rywalizację wśród zawodników i fair play na zawodach. Pasjonat Lekkoatletyki do końca życia. Dziennikarz sportowy w tematyce lekkoatletycznej. Pracujący też w radio informacyjnym.