W piątek rozpoczęła się kolejna edycja jednej z najciekawszych imprez w kalendarzu tenisowym. W londyńskiej O2 Arenie zawodnicy podzieleni na drużyny Europy i reszty świata po raz piąty stanęli do rywalizacji o puchar nazwany imieniem jednego z najlepszych tenisistów w dziejach – Roda Lavera.

Pierwszy dzień turnieju zdominowało jednak pożegnanie Rogrea Federera – to właśnie tego dnia Szwajcar rozegrał swój ostatni zawodowy mecz. Nic więc dziwnego, że od samego początku gier całe tenisowe środowisko skupiało się tylko na wydarzeniu, które zostało zaplanowane jako ostatni z piątkowych meczów, a oczy wielu kamer skupione były właśnie na zwycięzcy 20 turniejów wielkoszlemowych. Sam sposób pożegnania się Rogera ze światowymi kortami był symboliczny – ostatnim spotkaniem był debel rozegrany u boku jego odwiecznego konkurenta, czyli Rafy Nadala (stan zdrowia Bazylejczyka nie pozwolił mu niestety na rozegrania meczu singlowego).

Oczywiście wynik w takim meczu jest sprawą wtórną. Ostatni taniec Rogera nie okazał się na szczęście żadną katastrofą. U Federera wciąż było widać „to coś”, nie brakowało ciekawych zagrań i błysku geniuszu. Co do jednego wszyscy są zgodni – spotkanie stało na świetnym poziomie i każdy tenisista chciałby, aby jego ostatni mecz właśnie tak wyglądał. Szwajcar zakończył swoją karierę w stylu godnym wielkiego mistrza – w radosnej atmosferze, przy pełnych trybunach. I czego chcieć więcej? – Pozostaje nam życzyć Federerowi spokojnej emerytury. Oczywiście nie można zapomnieć o wyniku, bo w końcu duet „Fedal” spotkał się z Francesem Tiafoe i Jackiem Sockiem po to, aby grać i rozstrzygnąć o tym, kto zapisze kolejny punkt w rywalizacji Europa-reszta świata. Ponad dwugodzinne spotkanie rozpoczęte w piątek a zakończone w sobotę skończyło się zwycięstwem Amerykanów 4:6,7:6,11-9.   

Przed rozpoczęciem debla, na korcie o  charakterystycznej nawierzchni (jak to zawsze ma miejsce podczas Laver Cup) zostały rozegrane trzy mecze gry pojedynczej. W spotkaniu otwierającym piątą edycję imprezy, która tym razem odbywa się w stolicy Wielkiej Brytanii, zmierzyli się Casper Ruud oraz Jack Sock. Spotkanie Norwega z Amerykaninem było bardzo wyrównane i zostało rozegrane na najdłuższym możliwym dystansie (warto zaznaczyć, że podczas rozgrywek o Puchar Lavera w przypadku remisu 1:1 w setach rozgrywany jest super tie-break, który rozstrzyga o rezultacie meczu). W pierwszej partii lepszy okazał się finalista zakończonego dwa tygodnie temu US Open, który wygrał 6:4. Jego przeciwnik zdołał jednak zwyciężyć w kolejnym secie stosunkiem 7:5, doprowadzając tym samym do tie-breaka rozgrywanego do 10 tzw. „małych” punktów. Drugi tenisista globu nie dał sobie jednak wyrwać z rąk wygranej – triumfował w całym spotkaniu 6:4,5:7,10-7 otwierając dorobek punktowy drużyny reprezentującej Stary Kontynent.

Kolejna konfrontacja pozbawiona była jakiejkolwiek dramaturgii. Mecz pomiędzy Stefanosem Tsitsipasem a Diego Schwartzmanem potrwał zaledwie godzinę oraz 16 minut i zakończył się pewnym zwycięstwem reprezentanta Grecji 6:2,6:1.

Czas, który grającym w sesji popołudniowej Grekowi i Argentyńczykowi wystarczył na rozegranie całego spotkania, dla Andy’ego Murray’a oraz Alexa De Minaura nie był wystarczający na zakończenie pierwszego seta. Partię, która potrwała ponad 80 minut na swoje konto zapisał Szkot, lecz trzykrotny triumfator imprez wielkoszlemowych za maraton w pierwszej części meczu zapłacił gorszą dyspozycją w drugim secie, kiedy to tenisista z Australii przełamał swojego oponenta i wygrał 6:3. Murray sprawiał wrażenie bardzo zmęczonego i wydawało się, że super tie-break będzie tylko formalnością dla zawodnika z Antypodów. Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami – od małych przełamań. Andy dał jednak kolejny dowód swojej niesamowitej waleczności i zdołał powrócić do meczu, lecz nie wystarczyło to do odwrócenia losów tej konfrontacji. Wygrywając 10-7 De Minaur zapisał pierwszy punkt w dorobku reszty świata. Warto dodać, iż było to najdłuższe spotkanie w historii Laver Cup – tym większy szacunek należy się więc Murray’owi, który do końca liczył się w walce o zwycięstwo.

Po pierwszym dniu rywalizacji na tablicy wyników widnieje remis 2:2. W sobotę plan gier będzie identyczny względem tego piątkowego. Najpierw o godzinie 14:00 czasu polskiego zostaną rozegrane dwa mecze singlowe, a w sesji wieczornej o 20:00 tenisiści powalczą w jednym meczu gry pojedynczej oraz deblu. Z pewnością będzie to bardzo ważny dzień dla losów walki o końcowe zwycięstwo, bowiem każde zwycięstwo nagradzane będzie dwoma punktami.           

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.