Dariusz Mioduski w wyemitowanym niedawno programie „Sekcja Piłkarska”, gdzie opowiadał o zwolnieniu Ricardo Sa Pinto, stwierdził, że średni czas pracy trenera w Europie to 11 miesięcy. Polska Ekstraklasa jest jedną z tych lig, która tą średnią raczej zaniża. Ostatnie dni są w tym kontekście wyjątkowo gorące, bowiem czterech kolejnych szkoleniowców pożegnało się z posadami. Jak widać, w naszej rodzimej lidze prezesi mają lekką rękę do zwalniania trenerów, ale ciężki biceps od ciągłego kręcenia karuzelą. 

W sumie pod koniec marca i na początku kwietnia z posadami pożegnali się: Vicuna, Sa Pinto, Nawałka oraz Smółka. Poza tym w bieżącym sezonie jeszcze trzy inne kluby zdecydowały się na wymianę szkoleniowców. Rekordzistami są Lech i Wisła Płock, gdyż te drużyny w obecnej kampanii miały już… po czterech szkoleniowców.

Kogo wiezie karuzela?

Kibu Vicuna 

Hiszpański „wizjoner” został zwolniony jako ostatni z opisywanej dziś gromadki. Gilotyna opadła po przegranym spotkaniu z Piastem Gliwice, a w rolę kata wcielił się Piotr Parzyszek, ustalając wynik spotkania na 1:0 dla przeciwników Wisły. To oraz kolejne spotkanie miały być ostatnią szansą na ratunek dla Hiszpana. Vicuna był bliski utraty posady już wcześniej, ale włodarze Nafciarzy postanowili dać 47-latkowi ostatnią szansę. Warunek? Wygrana w dwóch kolejnych meczach. Były pracownik m.in. Legii i Śląska Wrocław przegrał już pierwsze starcie, w konsekwencji czego musiał zwolnić stołek.

Znalezione obrazy dla zapytania Kibu Vicuna
Vicuna na ratunek!

Vicuna przejął drużynę po kiepsko radzącym sobie Dariuszu Dźwigale. Były selekcjoner młodzieżowych drużyn Polski prowadził Wisłę Płock w 13 meczach. Wygrał 3, zremisował 4, a przegrał… 5. Udało mu się zatem ułożyć ładny ciąg, który nie przypadł jednak do gustu płockim włodarzom. Drużyna pod jego wodzą nie potrafiła ustabilizować formy, a pierwszy raz wygrała dopiero w szóstej kolejce.

Znalezione obrazy dla zapytania Kibu Vicuna
Jan Urban i Kibu Vicuna w czasach współpracy w Legii

Po zwolnieniu Dźwigały, włodarzom wyjątkowo zależało na zatrudnieniu właśnie Vicunii. Znał on bowiem ekstraklasowe realia i dobrze radził sobie w zespole, który wówczas prowadził – litewskim FK Riteriai. Dlaczego „znał ekstraklasowe realia”? Ano dlatego, że zanim 47-latek podjął się samodzielnego prowadzenia zespołu, pracował jako asystent Jana Urbana kolejno w: Legii, Zagłębiu Lubin, ponownie w Legii, Osasunie, Lechu Poznań oraz Śląsku Wrocław.

„Futbol to dla niego przyjemność i powołanie. Według mnie tylko ludzie z takim podejściem są w stanie osiągnąć w tej branży sukces”

 (Dariusz Szul – trener przygotowania fizycznego, współpracował z Vicunią w 2007 roku w Legii)

Ze swoimi nowoczesnymi metodami i świeżym spojrzeniem na piłkę miał wynieść grę Wisły Płock na wyższy poziom. Ostatecznie to Wisła wyniosła jego. Z klubu.
Co ciekawe, Kibu Vicuna godnie przyjął decyzję o zwolnieniu. Zgodził się na rozwiązanie kontraktu, podziękował za szansę i odszedł w siną dal. Ładne i dość niespotykane zachowanie w dzisiejszych, wypełnionych pogonią za obfitymi odprawami, czasach.

Futbol w naszej Ekstraklasie nie sprawia większej satysfakcji – może dlatego wypluł Vicunię, dla którego, jak twierdzi Szul, piłka jest przyjemnością? W prasie można był przeczytać, że piłkarze Wisły Płock nie rozumieli założeń taktycznych i rozwiązań, które Hiszpan chciał wdrożyć. To wina trenera? Warto się nad tym mimo wszystko zastanowić, to jednak Ekstraklasa 🙂

Adam Nawałka

Jedyny pasażer karuzeli, który został zwolniony w marcu, a dokładnie jego ostatniego dnia. Wielu kibiców i dziennikarzy przecierało jednak ze zdumieniem oczy – Pan Rutkowski za szybko kazał opublikować primaaprilisowy żart! W Lech jednak żartem jest obecnie wszystko, tylko nie fakt zwolnienia ojca największego sukcesu reprezentacji Polski ostatnich lat.

Pierwszy „wieloletni projekt” Kolejorza był… kilkumiesięczny

Adam Nawałka przybył do klubu z jasnym zadaniem – doprowadzić drużynę do porządku, wyciągnąć maksa z bieżącego sezonu i od lipca rozpocząć budowę giganta. Który inny polski trener miałby to zrobić, jeśli nie on?
Wróćmy jednak na chwilę do końcówki zeszłej kampanii, kiedy to Lech w dość kuriozalny sposób stracił mistrzostwo Polski na rzecz Legii. Wówczas zwolniony został Nenad Bjelica, a jego miejsce zajął przygotowywany do roli trenera od dawna Ivan Djurdjević. Najbardziej wymowny w tej sprawie był komentarz Piotra Rutkowskiego:

Serb, były zawodnik Lecha, a wówczas trener drużyny rezerw, miał przejąć drużynę, zbudować w przerwie letniej monolit, który później da Kolejorzowi upragnione mistrzostwo i stworzy ekipę „na lata”. Gdzieś już to widzieliśmy? Tak, kilka linijek wyżej.

Djurdjević został jednak zwolniony już w listopadzie. Lecha poprowadził w 22 meczach, wygrywając 9, remisując 3 oraz przegrywając 10. Pierwszy „wieloletni projekt” odpalony – czas na drugi, tym razem dużo droższy.

Akcja „Nawał(ka)nica”

Na byłego selekcjonera Polski czekało pozornie niczym nie różniące się od misji każdego kolejnego trenera poznaniaków zadanie – naprawić drużynę, zbudować latem zespół i przede wszystkim nie dać się zwolnić. Jak każdy, nie podołał.

Znalezione obrazy dla zapytania Adam Nawałka lech
Adamowi Nawałce na jego pierwszej konferencji prasowej w Lechu dopisywał wyśmienity humor. Pierwszy i ostatni raz.

Miesięcznie utrzymanie Nawałki kosztowało Lecha Poznań 150 tysięcy złotych. Do tego doliczyć należało jeszcze solidne wynagrodzenia dla jego współpracowników To musiało się udać – nikt przecież nie będzie podpisywał umowy na tak wielkie kwoty, by cztery miesiące później pozbyć się najważniejszego element projektu! Nikt, poza Piotrem Rutkowskim. Adam Nawałka nie spełnił pierwszego z wymienionych wyżej warunków, więc nie dostał nawet szansy na realizację drugiego. To jest Ekstraklasa, tu wyniki mają być tu i teraz! Były selekcjoner poprowadził Lecha w 11 meczach. Wygrywał i przegrywał po pięć razy oraz raz zremisował. Nie licząc trenerów tymczasowych, Nawałka obok Deana Klafuricia był najkrócej pracującym w tym sezonie szkoleniowcem w Ekstraklasie. Chociaż tego drugiego może nie powinno się rozpatrywać w kategorii „stałego”, a może nawet i „trenera”.

Nawałka stał się ofiarą własnego charakteru. Trener znany jest ze specyficznego podejścia do pracy, profesjonalizmu w każdym calu oraz pewnych… dziwactw. Po zwolnieniu byłego selekcjonera z Lecha kolejni dziennikarze prześcigali się w wyciąganiu ciekawostek na temat natręctw i zaskakujących zwyczajów Nawałki – zaczynając od mierzenia szafek w szatni, na zakazie cofania autobusem kończąc.
W klubie wszystko ma być podporządkowane pod niego, a współpracownicy muszą być oddani i lojalni. To Nawałka decyduje o życiu zespołu i jeśli któryś z trybów w jego maszynie nie działa, należy go wymienić lub cały mechanizm padnie.

Zobacz także: Podsumowanie występów Polaków za granicą

Tak właśnie stało się niedawno w Lechu. Ex-selekcjoner zniechęcił do siebie nie tylko włodarzy, ale przede wszystkim piłkarzy. Kapryśna szatnia Kolejorza dała swoją grą i zaangażowaniem jasny sygnał, że oni się na tę współpracę dłużej nie piszą. Ich stanowisko poprały władze klubu i pożegnały się z Nawałką.
To z kolei nie spodobało się kibicom – podczas ostatniego meczu wywiesili wiele flag, których treść krytykowała zawodników, a przed dzisiejszym treningiem złożyli im niezapowiedzianą wizytę. Fani wyrazili tym samym frustrację spowodowną obecnym stanem rzeczy: „Nie róbcie wstydu, nie wybierajcie trenerów” – można było usłyszeć w okolicy boiska treningowego Lecha Poznań.

Kibice Lecha Poznań nie wytrzymali. Podczas środowego meczu Lech - Pogoń wywiesili na stadionie przy Bułgarskiej wulgarne transparenty. Zobacz, co fani
To jedyne zdjęcie nadające się do publikacji. Kibice Lecha podczas meczu z Pogonią w wulgarnych słowach krytykowali swoich zawodników.

Być może były selekcjoner faktycznie nie był odpowiednią osobą do zarządzania grupą kapryśnych piłkarzy. Nie potrafił stworzyć odpowiedniej atmosfery, która jest fundamentem jakiegokolwiek sukcesu. Ale czy tak to właśnie powinno wyglądać? Zwolnienie trenera, który miał być głównodowodzącym nowego projektu po czterech miesiącach tylko i wyłącznie dlatego, że zawodnicy nie chcieli przystosować się do jego trybu pracy? W Poznaniu ogon macha psem, a żal kibiców jest w pełni uzasadniony.

Najdziwniejszy jest jednak fakt, iż włodarze Lecha nie potrafią twardą ręką zarządzić: „Pan Adam jest szef i Pana Adama będziecie słuchać!”. Janusz Filipiak w Cracovii nie bał się zaryzykować oraz odpuścić kilku spotkań dla końcowego rezultatu. Michał Probierz otrzymał pełne wsparcie zarządu, a teraz wraz z drużyną odwdzięcza się za nie na boisku – Cracovia zajmuje czwarte miejsce w lidze i coraz śmielej spogląda w kierunku Europy. Takiej determinacji i odwagi jednak brakło Piotrowi Rutowskiemu. Cóż, nie ma wyników, zmieniamy trenera, proste, nie?

Przykład kolejnego trenera z grona (od niedawna) bezrobotnych pokazuje, że w naszej wspaniałej lidze nie tylko piłkarze zwalniają trenerów, ale także… kibice.

Zbigniew Smółka

Władze Arki Gdynia weszły na nowy poziom. Niestety nie sportowy, nie zarządzania, ale absurdu. Zbigniew Smółka, który owszem, radził sobie słabo, został zwolniony… godzinę przed derbami trójmiasta! Decyzja została podjęta pod wpływem kiboli, określanych często mylnie „najzagorzalszymi fanami”, którzy planowali przerwać mecz Arki z Lechią, gdyby ta pierwsza przegrywała. Przygotowali tak dużo środków pirotechnicznych, że ich odpalenie zmusiłoby sędziego do zakończenia spotkania. To z kolei wiązałoby się z walkowerem na rzecz gości, a także niemałą karą od Komisji Ligi dla klubu.
Przestraszony tą wizją właściciel Arki Dominik Midak na godzinę przed meczem zdecydował się zwolnić trenera – wszak przede wszystkim tego domagali się fanatycy.

Znalezione obrazy dla zapytania Piotr Stokowiec i Zbigniew Smółka
Zbigniew Smółka i Piotr Stokowiec.

Oburzenia całą sprawą nie krył trener przeciwników Arki, Piotr Stokowiec: „To, jak są traktowani trenerzy w polskiej lidze, to jeden wielki skandal. Nie chce mi się nawet komentować meczu. Tak wizerunku polskiej piłki nie zbudujemy. Wiem, że Arka jest w trudnej sytuacji, ale jakiś szacunek dla trudnego zawodu trenera się należy”.

Smółka poprowadził Arkę w sumie w 32 meczach. Wygrał i zremisował po 9, przegrał 14 razy. W momencie zwolnienia zostawił drużynę na 14 miejscu. Zasłużył na wyrzucenie z klubu? Tak. Czy w ten sposób? Nie.

Ricardo Sa Pinto

Znalezione obrazy dla zapytania jose mourinho
Jose Mourinho – z byłym szkoleniowcem Manchesteru United Ricardo Sa Pinto łączy narodowość i ekscentryczny charakter

I tak docieramy do ostatniego primaaprilisowego żartu. Ricardo Sa Pinto został zwolniony właśnie pierwszego kwietnia, a bezpośrednią przyczyną takiej decyzji Dariusza Mioduskiego była poniżająca porażka z pół-bankrutem, Wisłą Kraków. Portugalczyk zasłynął w Ekstraklasie przede wszystkim twardymi zasadami, lekką ręką do załatwiania roboty rodakom, ale także dziwactwami i absurdalnymi zachowaniami. Były szkoleniowiec m.in. Standardu Liege miał (cóż za zaskoczenie) wprowadzić Legię na stałe na szczyt polskiej ligi oraz pomóc jej rozgościć się na europejskich salonach. Zamiast tego ponarzekał na dzwony w kościele, poszukał 50 winnych każdego niepowodzenia, skłócił szatnię, naściągał portugalskiego szrotu i obraził się na Izę Koprowiak, dziennikarkę Przeglądu Sportowego, gdyż śmiała opisać w gazecie absurdalne metody pracy Sa Pinto.

Znalezione obrazy dla zapytania Sa pinto konferencja
Niezadowolony Ricardo Manuel Andrade Silva Sá Pinto na stadionie Legii

Portugalczyk miał selekcjonować media, z którymi rozmawiali piłkarze, wydawać indywidualne zgody na wywiady, nakładać kary za najmniejsze potknięcia, nawet nieodebranie telefonu. Dziennikarka wspomniała nawet, że Sa Pinto był zdolny do wysłania do siedziby klubu swojego asystenta, gdyż Pan Trener zapomniał… kosmetyczki.

Pomijając aspekty pozaboiskowe – były szkoleniowiec mistrza Polski okazał się nieco mniejszym wizjonerem, niż Mioduski przewidywał. Portugalczyk nie był w stanie z najlepszą kadrą w kraju utrzymać się na szczycie tabeli. Przegrał wprawdzie tylko sześć spotkań, ale to nie wystarczyło, by dominować w lidze. Poza tym styl Legii nie był przekonujący, a atmosfera w szatni, według doniesień medialnych, pozostawała daleka od oczekiwanej. Te wszystkie czynniki zdecydowały o zwolnieniu Sa PintoDariusz Mioduski przyznał, że klub będzie musiał zapłacić mu bardzo solidną odprawę – droższe było jedynie rozstanie z Besnikiem Hasim.

Tego zwolnienia można było uniknąć – wystarczyło nie zatrudniać!

Władze Legii w połowie sierpnia ubiegłego roku podjęły decyzję o zatrudnieniu szkoleniowca z bardzo trudnym charakterem. Sa Pinto w żadnym klubie nie pracował nawet rok. Zwykle jego odejściom z kolejnych zespołów towarzyszyły widma aferek i osobistych niesnasek. Jakże zaskoczony musiał być Dariusz Mioduski, gdy w jego Legii taki scenariusz się powtórzył…

W Warszawie Portugalczyk pracował siedem i pół miesiąca. Poprowadził drużynę w 28 meczach: wygrał 16, a przegrał i zremisował po sześć. Co ciekawe, w Legii udało mu się uzyskać najwyższą średnią zdobywanych punktów spośród wszystkich klubów, które prowadził – 1,93 pkt. na spotkanie. Odpadł także z Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa.

Czy wyniki Sa Pinto faktycznie były tak fatalne, że zwolnienie było jedynym wyjściem? Nie. Legia Portugalczyka wciąż pozostawała istotnym graczem w walce o mistrzostwo Polski, a do Lechii traciła ledwie 3 punkty. Gdyby Dariusz Mioduski w pełni ufał Portugalczykowi, dałby mu szansę na wywalczenie trofeum, a może nawet podejścia do kolejnego sezonu? W tym wypadku zadecydować musiały czynniki pozasportowe – z tak toksyczną osobą u sterów nie dało się budować długofalowego projektu. Ależ zaskoczenie, kto mógł przewidzieć taki scenariusz?

Znalezione obrazy dla zapytania mioduski i sa pinto
Jeszcze w przerwie zimowej Dariusz Mioduski zachwycony był pracą Sa Pinto i publicznie udzielał mu poparcia – między innymi w klubowych mediach

PS Początkowym planem było umieszczenie zdjęcia porządnej karuzeli z parku rozrywki – takiej z kucykami czy innymi karocami. Na tego typu zabawkach jeżdżą jednak PardewAllardycem. Ekstraklasa zasługuje jedynie na kółko z rurek i plastiku. Tło także bliższe jest realiom naszej ligi: wieczna budowa i przygnębiające, bezlistne drzewa.

UDOSTĘPNIJ
Avatar
"Redaktor naczelny" strony polskiego fanclubu Schalke - Schalke04.pl Poza tym fan ganiania za okrągłym balonem w wersji angielskiej, niemieckiej i polskiej :)