W kolejnym odcinku podcastu „19:64” rozmawialiśmy z Karoliną Koch – piłkarką i trenerką GKS-u Katowice, byłą reprezentantką kraju i finalistką Pucharu Polski. O roli kobiety w piłce nożnej, o adaptacji do niecodziennych warunków i o trudnej sztuce kibicowania Ruchowi Chorzów i Górnikowi Zabrze jednocześnie.

Urodziła się w Rudzie Śląskiej, miłości do sportu nauczyła się w domu. Rodzice i bracia uprawiali różne dyscypliny, wujek był zawodnikiem chorzowskiego Ruchu. Od początku bardziej ciągnęło ją do piłki. Na podwórku rywalizowała z kolegami.

– Wujek zadzwonił, że Grunwald otwiera sekcję kobiecą i tam poszłam na pierwszy trening – wspomina Koch.

Potem był Jastrząb Bielszowice, GOL Częstochowa i tak hobby przerodziło się w zawód. Nie zawsze było łatwo. Przyplątywały się trudne i skomplikowane kontuzje, które wyłączały z gry na długie okresy. Ciemne chmury rozganiały słoneczne dni piłkarskiej kariery: występy z orzełkiem na piersi, finał Pucharu Polski, wicemistrzostwo kraju, awans z GKS-em Katowice.

Dziś Karolina Koch stoi na pograniczu świata zawodniczego i trenerskiego. Jest zawodniczką GieKSy, ale także członkinią sztabu szkoleniowego Witolda Zająca.

– W pewnych sytuacjach zawsze stanę za sztabem, bo wierzę w to, co robi trener. Dziewczyny to wiedzą – zaznacza pomocniczka.

Daty całkowitego przejścia „na drugą stronę” jeszcze nie ma. Koch wierzy, że uda się dokończyć sezon 2019/2020. Obecnie zawodniczki GieKSy szlifują formę indywidualnie, według rozpisek sztabu. Zrozumiały problemy klubu i zgodziły się na zmianę wysokości pensji.

– Żadna z nas nie sprzeciwiła się obniżce wynagrodzenia – zapewnia 30-latka.

W „19:64” Koch mówi szczerze o postrzeganiu kobiet, wchodzących w trenerski zawód. Opowiada o powstaniu swojego intrygującego pseudonimu, fascynacji Zinedinem Zidanem i nowofundlandami, poleca dobre seriale na czas kwarantanny i szpinakowy napój na każdy poranek.

Wszystkich odsłon „19:64” posłuchasz tutaj – KLIK.

źródła: gkskatowice.eu, laczynaspilka.pl

UDOSTĘPNIJ