Końca zawirowań wokół siatkarskiej drużyny GKS-u Katowice nie widać. Gościem audycji „19:64” był Jakub Michalak, menedżer m. in. Adriana Buchowskiego i Dustina Wattena. Opowiedział nam o aktualnej sytuacji formalno-prawnej jego podopiecznych, relacjach z władzami klubu i podjętych przez niego krokach, które dla siatkarskiej GieKSy mogą skończyć się tragicznie.

Jakub Michalak reprezentuje dziesięciu siatkarzy, którzy w sezonie 2019/2020 grali w Katowicach. Dla każdego z nich renegocjował zapisy w kontrakcie, co było pokłosiem prośby klubu, którego dotknął kryzys związany z pandemią koronawirusa. W ośmiu przypadkach obie strony (zawodnik i klub) doszli do porozumienia. W dwóch nie. Chodzi o Adriana Buchowskiego i Dustina Wattena. Kością niezgody była zapisana w umowach premia za zajęcie odpowiedniego miejsca.

Według Michalaka miesięczne zarobki Polaka i Amerykanina były znacznie zaniżone, a wyrównać je miała bonifikata za zajęcie miejsc 1-10 w przypadku Buchowskiego i 1-8 w przypadku Wattena. Ostatecznie GKS Katowice sklasyfikowano na szóstym miejscu PlusLigi. Siatkarze nie zgodzili się na rezygnację z pieniędzy, które im przysługiwały.

– Zaproszenie na spotkanie otrzymaliśmy od prezesa Marka Szczerbowskiego – wspomina Jakub Michalak. – Na spotkaniu powitał nas i oddelegował do dyrektora zarządzającego Łukasza Czopika.

„Negocjacje”, zdaniem agenta siatkarskiego, to nie najlepsze określenie rozmów, jakie toczyły się między klubem a agencją. Wszelkie wnioski, prośby i pomysły osób reprezentujących siatkarzy pozostawiano bez odpowiedzi. Stanowisko władz GKS-u było nieprzejednane – albo akceptacja przedstawionych warunków, albo nici z kontraktu. Michalak podczas rozmowy mocno powstrzymywał się od użycia słowa „groźby”.

Z Buchowskim i Wattenem klub rozwiązał kontrakty za pośrednictwem maila. W przypadku pierwszego nie pozwalały na to zapisy kontraktu. Wattenowi zaś przysługuje w obecnej sytuacji prawo domagania się wszelkich niewypłaconych, a przewidzianych w umowie kwot: zaległych pensji i wspomnianej już premii.

Amerykański libero od początku w Katowicach miał pod górkę. Na prośbę GKS-u założył w Stanach Zjednoczonych działalność gospodarczą, co miało ułatwić stronom kwestię wzajemnych rozliczeń. Formalności za oceanem się przeciągały i kiedy Watten przyleciał do Katowic, klub stwierdził, że nie spełnia wymogów.

– Dustin zrezygnował z pierwszej wypłaty, mimo, że klub korzystał od miesiąca z jego wizerunku – przyznaje Michalak. – Nie chciał afery. To bardzo spolegliwy i dobry człowiek.

Agent zapewnia, że obaj jego klienci, Buchowski i Watten, chcieliby znów zagrać dla GKS-u Katowice. Polskiego gracza czeka przy Bukowej spotkanie z przedstawicielami klubu w celu „stwierdzenia stosunku między GKS-em a zawodnikiem”. Zdaniem Michalaka Buchowski wciąż jest graczem GieKSy, gdyż elektroniczna wiadomość nie jest wiążącym aktem prawnym, zaś Wattenowi należą się pieniądze, lecz Amerykanin nie ma obowiązku już grać w Katowicach. Z oficjalnej strony internetowej klubu zniknęła zakładka „Drużyna”. Na próżno szukać kadry siatkarskiego zespołu.

Agencja Jakuba Michalaka, reprezentowana przez mecenasa prawa sportowego, zaapelowała do PlusLigi o pomoc w rozwiązaniu sporu, a także poprosiła departament prawny FIVB o opinię w sprawie Wattena. Menedżer nie ukrywa, że GKS mogą dotknąć kary w postaci zakazu zagranicznych transferów czy zablokowania licencji na grę w PlusLidze w przyszłym sezonie. Podkreśla jednak, że zarówno on, jak i jego klienci liczą na polubowne rozwiązanie sprawy.

– GKS Katowice jako klub nie przysporzył nam żadnego dyskomfortu. To tylko brak zrozumienia z niektórymi osobami – zapewnia Michalak, przekonując, że wierzy w uczciwe i ludzkie zakończenie tematu.

Wszystkich odcinków audycji „19:64” posłuchasz TUTAJ.

UDOSTĘPNIJ