Stany Zjednoczone i koszykówka – brzmi znajomo? Już po raz kolejny USA potwierdziło swoją dominację w obu koszykarskich kategoriach na Igrzyskach Olimpijskich. Po złocie zdobytym przez mężczyzn, zwycięstwo odniosły także kobiety, które pokonały w wielkim finale reprezentację gospodarzy, Japonię.
Bez skrupułów
Przed rozpoczęciem turnieju olimpijskiego Amerykanki, zresztą bardzo słusznie, były rozpatrywane jako główne kandydatki do złotego medalu. Słabszy mecz i niższa forma w ogóle nie były brane pod uwagę. Męska drużyna USA miała gorsze momenty w spotkaniu z Australią, lecz wśród kobiet taka sytuacja nie miała prawa się przydarzyć.
W meczu finałowym z Japonią koncentracja była utrzymywana od samego początku na najwyższych obrotach. Pierwsze dwie kwarty, wygrane przez podopieczne Dawn Staley odpowiednio 23-14 i 27-25, tylko to potwierdzają. Gdy trzecia część spotkania zakończyła się triumfem Amerykanek 25-17, było już praktycznie pewne kto sięgnie po złoty krążek.
The Greatest Dynasty Ever.
— USA Basketball (@usabasketball) August 8, 2021
🥇🥇🥇🥇🥇🥇🥇
🇺🇸 #USABWNT x #Tokyo2020 pic.twitter.com/ZRssmuyGaG
7 in a row
90-75 to końcowy wynik tego spotkania, który dał USA siódmy z rzędu, a dziewiąty łącznie złoty medal olimpijski w koszykówce kobiet. Ostatni raz porażka przydarzyła się w półfinale Igrzysk w 1992, kiedy to Amerykanki niespodziewanie uległy późniejszemu zwycięzcy turnieju, Wspólnocie Niepodległych Państw w półfinale.
Kluczem do zwycięstwa w Tokio okazała się dobra dyspozycja duetu, który czarował już kibiców przed telewizorami w poprzednich spotkaniach. Aja Wilson oraz Brittney Griner, bo o nich mowa, rzuciły łącznie 49 punktów, co stanowiło ponad połowę zdobyczy punktowej swojego zespołu. MVP turnieju została jednak inna zawodniczka USA, Breanna Stewart. która w finale zaliczyła double-double, zdobywając 14 punktów i notując tyle samo zbiórek.
Autor: Robert Saganowski