Stany Zjednoczone i koszykówka – brzmi znajomo? Już po raz kolejny USA potwierdziło swoją dominację w obu koszykarskich kategoriach na Igrzyskach Olimpijskich. Po złocie zdobytym przez mężczyzn, zwycięstwo odniosły także kobiety, które pokonały w wielkim finale reprezentację gospodarzy, Japonię.


Bez skrupułów

Przed rozpoczęciem turnieju olimpijskiego Amerykanki, zresztą bardzo słusznie, były rozpatrywane jako główne kandydatki do złotego medalu. Słabszy mecz i niższa forma w ogóle nie były brane pod uwagę. Męska drużyna USA miała gorsze momenty w spotkaniu z Australią, lecz wśród kobiet taka sytuacja nie miała prawa się przydarzyć.

W meczu finałowym z Japonią koncentracja była utrzymywana od samego początku na najwyższych obrotach. Pierwsze dwie kwarty, wygrane przez podopieczne Dawn Staley odpowiednio 23-14 i 27-25, tylko to potwierdzają. Gdy trzecia część spotkania zakończyła się triumfem Amerykanek 25-17, było już praktycznie pewne kto sięgnie po złoty krążek.


7 in a row

90-75 to końcowy wynik tego spotkania, który dał USA siódmy z rzędu, a dziewiąty łącznie złoty medal olimpijski w koszykówce kobiet. Ostatni raz porażka przydarzyła się w półfinale Igrzysk w 1992, kiedy to Amerykanki niespodziewanie uległy późniejszemu zwycięzcy turnieju, Wspólnocie Niepodległych Państw w półfinale.

Kluczem do zwycięstwa w Tokio okazała się dobra dyspozycja duetu, który czarował już kibiców przed telewizorami w poprzednich spotkaniach. Aja Wilson oraz Brittney Griner, bo o nich mowa, rzuciły łącznie 49 punktów, co stanowiło ponad połowę zdobyczy punktowej swojego zespołu. MVP turnieju została jednak inna zawodniczka USA, Breanna Stewart. która w finale zaliczyła double-double, zdobywając 14 punktów i notując tyle samo zbiórek.

Autor: Robert Saganowski

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Fan piłki nożnej jak świat długi i szeroki, od Serie A do polskiej B-klasy. Zanurzony po nos w Fantasy Premier League. Kibic hokeja w polskim wydaniu. Języki obce, włoska kuchnia i irlandzka whiskey.