W niedzielny wieczór, 15 listopada reprezentacja Włoch pokonała w Reggio nell’Emilia podopiecznych Jerzego Brzęczka 2:0. Nasza kadra zagrała katastrofalnie, kończąc mecz w „10” po drugiej żółtej kartce dla Jacka Góralskiego w 77. minucie gry.
O tym spotkaniu najchętniej nie powiedziałoby się ani słowa. Styl gry naszych reprezentantów wołał o pomstę do nieba. Nie znamy przedmeczowych założeń Jerzego Brzęczka – nie znał ich chyba także nasz kapitan, Robert Lewandowski – ale z przebiegu gry wynikało, że takie po prostu nie istniały. Na boisku panowała totalna samowolka, a Włosi potrafili wykorzystać każdy, nawet najmniejszy błąd, naszej reprezentacji. Pokarali nas dwukrotnie – w 27. minucie gola z rzutu karnego strzelił Jorginho, a wynik na 2:0 ustalił w 83. minucie gry Domenico Berardi.
Ta cisza Roberta Lewandowskiego po pytaniu @JKurowski wyraża więcej niż tysiąc słów… 😐 Niewypowiedziane błaganie o radykalne zmiany❓ #kadra2020 #ITAPOL pic.twitter.com/rLVCW8e0Qf
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 15, 2020
Pierwszą groźną sytuację we wczorajszym spotkaniu wykreował sobie Federico Bernardeschi. Już w 7. minucie zmusił on do interwencji Wojciecha Szczęsnego. Nasz bramkarz jednak dobrze wszedł w mecz, broniąc mocne uderzenie tuż zza pola karnego.
Osiem minut później sami „zrobiliśmy sobie smród”. Jan Bednarek zanotował kompletnie nieodpowiedzialną stratę, po której 26-letni Bernardeschi miał szansę pojawić się w sytuacji sam na sam z o 4 lata starszym Szczęsnym. Golkiper Juventusu ponownie zachował czujność i w odpowiednim momencie wyszedł z bramki, znacznie skracając kąt i pewnie wyłapując podanie z głębi pola autorstwa Lorenzo Insigne.
Chwilę później 29-latek umieścił piłkę w siatkę i Włosi objęli prowadzenie. Nicolò Barella posłał mocne podanie na wysokość punktu wykonywania rzutu karnego, tam do piłki dopadł Insigne i pokonał bezradnego Szczęsnego. Ich radość trwała jednak tylko kilkanaście sekund. Bezradność naszego bramkarza wynikała z tego faktu, iż pole widzenia oraz możliwość interwencji znacznie ograniczył mu Andrea Belotti. 26-latek dał podstawy, by Clément Turpin odgwizdał w tej akcji pozycję spaloną.
Co się odwlecze, to nie uciecze. W 26. minucie Grzegorz Krychowiak powalił w polu karnym Belottiego, a francuski arbiter wskazał na jedenasty metr, przy okazji pokazując pomocnikowi Lokomotiwu Moskwa żółty kartonik. Rzut karny na gola zamienił Jorginho i Włosi objęli prowadzenie.
Przed przerwą swoich sił próbował Belotti, który nie trafił w światło bramki oraz Francesco Acerbi. Strzał drugiego z nich obronił jednak Szczęsny. Gola i tak by nie było, gdyż w tej sytuacji obrońca Włoch znajdował się na pozycji spalonej. Przy obu tych próbach z rzutu wolnego dośrodkowywał Insigne.
Koniec pierwszej połowy.
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 15, 2020
____________
45′ #ITAPOL 🇮🇹🇵🇱 1:0 pic.twitter.com/8p50M500sF
Druga połowa nie przyniosła zmiany obrazu gry. Już trzy minuty po wznowieniu Barella miał szansę podwyższyć na 2:0, ale jego strzał minął polską bramkę. Chwilę później minimalnie chybił Insigne, którego uderzenie otarło nogi Bartosza Bereszyńskiego.
W 62. minucie miała miejsce najbardziej efektowna akcja naszych reprezentantów. Bereszyński stracił piłkę, wydawać by się mogło – po faulu jednego z Włochów, a niezadowolony tym faktem Jacek Góralski postanowił wykonać wręcz podręcznikowe „sanki”, wycinając Belottiego niemal równo z trawą. Za to zagranie otrzymał żółtą kartkę, ale jednocześnie został autorem zdecydowanie najciekawszej akcji po stronie naszej drużyny – to dużo mówi o poziomie reprezentacji Polski w tym meczu.
Piętnaście minut później Góralski zakończył swój udział w spotkaniu. Sędzia główny Clément Turpin nie wahał pokazać się wprowadzonemu w przerwie pomocnikowi drugiej żółtej kartki, a w konsekwencji czerwonej za wejście wślizgiem w środkowej strefie boiska.
Osłabieni Polacy w 83. minucie stracili drugą bramkę. Dobre, dokładne, prostopadłe podanie wykonał Insigne, z czego skorzystał Domenico Berardi, strzałem w krótki róg ustalając wynik spotkania.
Z perspektywy kibica reprezentacji Polski należy powiedzieć tyle, że mecz się odbył. Najlepszym podsumowaniem tego spotkania niech będzie fakt, że zagranie Jacka Góralskiego faktycznie było najefektywniejszym zagraniem w wykonaniu naszych reprezentantów. „Ile dałbym, by zapomnieć” – jak śpiewał Jeden Osiem L – należy uznać za puentę wczorajszego występu.
Po porażce z Włochami reprezentacja Polski spadła na trzecie miejsce w Grupie A. W środę, 18 listopada zakończymy udział w rozgrywkach grupowych Ligi Narodów. O godzinie 20:45 zmierzymy się w Chorzowie z reprezentacją Holandii.
📊 Tak wygląda tabela naszej grupy w #NationsLeague. pic.twitter.com/rBMS48Mtqx
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 15, 2020
Włochy – Polska 2:0 (1:0)
1:0 Jorginho 27′ (K)
2:0 Domenico Berardi 83’
Włochy: Gianluigi Donnarumma – Alessandro Florenzi (89’ Giovanni Di Lorenzo), Francesco Acerbi, Alessandro Bastoni, Emerson – Nicolò Barella, Manuel Locatelli, Jorginho – Federico Bernardeschi (64’ Domenico Berardi), Lorenzo Insigne (89’ Stephan El Shaarawy), Andrea Belotti (79’ Stefano Okaka)
Polska: Wojciech Szczęsny – Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek, Arkadiusz Reca – Kamil Jóźwiak (46’ Kamil Grosicki), Grzegorz Krychowiak, Karol Linetty (74’ Arkadiusz Milik), Jakub Moder (46’ Jacek Góralski), Sebastian Szymański (46’ Piotr Zieliński) – Robert Lewandowski
Sędziował: Clément Turpin (Francja)
Żółte kartki: Belotti 30’ – Krychowiak 27’, Góralski 62’
Czerwona kartka: Góralski 77’ (za dwie żółte)