Po pewnym zwycięstwie Huberta Hurkacza  nad Zhizhen Zhangiem w szanghajskim turnieju rangi Masters 1000, na kolejnym etapie rywalizacji na Polaka czekał znacznie bardziej wymagający rywal. Pomimo opóźniających początek spotkania opadów deszczu wrocławianin na kort wyszedł maksymalnie skoncentrowany. Hurkacz zaprezentował się imponująco i umiejętnie wykorzystał słabości doświadczonego przeciwnika. Dzięki odważnej i konsekwentnej grze po raz kolejny w karierze udało mu się pokonać tenisistę ze światowej czołówki. Mecz zakończył się wynikiem  6-2, 7-6(1). 

Przed rozpoczęciem spotkania zajmujący w aktualnym zestawieniu ATP jedenastą pozycję Gael Monfils wymieniany był w roli faworyta. Obok przewagi doświadczenia w grze na najwyższym światowym poziomie, na rzecz nazywanego za sprawą widowiskowego stylu gry „Spidermanem” Francuza przemawiał dodatni bilans jego bezpośrednich starć z Polakiem. Przypomnijmy, że nieco ponad  dwa miesiące temu  podczas pierwszego w historii pojedynku tej dwójki, Monfils wyeliminował Hurkacza w walce o ćwierćfinał prestiżowego Rogers Cup. Tym razem ich mecz potoczył się zupełnie inaczej. Najlepszy polski tenisista w świetnym stylu zameldował się w trzeciej rundzie przedostatniego w sezonie turnieju, w którym oprócz pokaźnej gratyfikacji pieniężnej zyskać można aż 1000  rankingowych punktów.

Huragan poskromił „Spidermana” 

Otwierający spotkanie set rozpoczął się od serwisu Francuza, a ten od pierwszych minut prezentował się z bardzo dobrej strony. Za sprawą atomowego podania nie pozostawił odbierającemu wiele argumentów i pewnie zapisał na swoim koncie pierwszego gema. Hurkacz miał jednak po swojej stronie równie silną broń. Przy jej pomocy błyskawicznie doprowadził do wyrównania, a w kolejnych akcjach poszedł za ciosem. Polak grał bez kompleksów, by wkrótce zacząć narzucać rywalowi tempo wymian. Widownia mogła podziwiać jego misternie konstruowaną ofensywę, za sprawą której coraz częściej udawało mu się rozstrzygać wymiany na swoją korzyść. Już w trzecim gemie Polak cieszył się z pierwszego przełamania.

Hurkacz nie rezygnował z agresywnej gry, a pomimo pozytywnego rozwoju wydarzeń był w stanie zachować najwyższy stopień koncentracji. Dzięki temu po chwili miał na koncie kolejne trzy szanse na przełamanie. Tym razem doświadczony Francuz dobrze poradził sobie z grą pod presją i obronił podanie. Nie zniechęciło to ambitnego Polaka, który przy swoim serwisie nadal nie dopuszczał rywala do głosu. Konsekwencja i chętnie podejmowane ryzyko przyniosły mu efekty w siódmym gemie, gdy przy break-poincie, próbujący popisać się minięciem faworyt, „nadział się” na przeciwnika przy siatce. Do objęcia prowadzenia w meczu Hurkaczowi brakowało już zaledwie jednego gema. Monfils powalczył jeszcze o odwrócenie losów seta, ale wrocławianin utrzymał świetną dyspozycję w polu serwisowym, wygrywając pierwszą partię 6-2.

Deszcz i chwile grozy

Zanim zawodnicy stanęli naprzeciw siebie w drugiej odsłonie, ponownie konieczna była wymuszona opadami deszczu przerwa. Kibice Polaka mogli obawiać się, czy nie wypłynie ona negatywnie na obraz gry ich ulubieńca. Niestety przez pierwsze minuty drugiego seta Hurkacz rzeczywiście miał problemy ze złapaniem odpowiedniego rytmu. Zaczęły przytrafiać mu się proste błędy, które na początku spotkania niemal się nie pojawiały. Wrocławianin nadal bardzo dobrze serwował, ale przy podaniu rywala nie był już tak skuteczny, jak dotychczas. Dzięki temu Francuz miał okazję rozpędzić się i choć był daleki od najwyższej formy, z wymiany na wymianę prezentował się coraz lepiej.  Hurkacz bezowocnie postraszył przeciwnika w szóstym gemie, ale przy stanie 4-3 sam musiał bronić się przed przełamaniem.

Po zaciętej walce „na przewagi” zdołał zwycięsko wyjść z wymian, które mogły odwrócić losy spotkania. W miarę upływu czasu Francuz zyskiwał coraz więcej pewności siebie, a zdobywanie kolejnych punktów przychodziło Polakowi z najwyższym trudem. Wrocławianin przetrwał jednak najbardziej nerwowe momenty seta, ale ponieważ rozpoczynał go od returnu, nadal musiał „gonić” wynik. Do rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. W decydującej części gry Monfils posłał na stronę rywala wiele niedokładnie zagrywanych piłek, a Hurkacz bezwzględnie wykorzystał jego chwile słabości. Po kilku minutach prowadził już 6-1 i bez większych problemów przypieczętował awans do trzeciej rundy.

Ćwierćfinał na horyzoncie

W walce o ćwierćfinał turnieju Rolex Shangai Masters Polak zmierzy się ze zwycięzcą pojedynku Felixa Augera-Aliassime’a ze StefanosemTsitsipasem. Z obojgiem tenisistów miał już okazję spotkać się na korcie. Częściej, bo aż czterokrotnie krzyżował rakietę z aktualnie siódmym na świecie Grekiem- Stefanosem Tsitspasem. Na swoją korzyść rozstrzygnął jeden z tych pojedynków, który rozegrał się w trakcie sierpniowego Rogers Cup w Kanadzie. Dla Hurkacza było to jedno z cenniejszych zwycięstw w dotychczasowej karierze. Z Augerem-Aliassimem mierzył się dotychczas tylko raz, kiedy okazał się słabszy w drugiej rundzie Miami Open.

źródło: Hubert Hurkacz,/ (AP Photo/Nick Wass)/www.concordmonitor.com

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Redaktor Radia Gol zajmująca się głównie tematami związanymi z tenisem i siatkówką. Niereformowalna fanka Rogera Federera ze słabością do gorzkiej czekolady. Na co dzień studiuje prawo w Poznaniu. Od zakupów woli mecze siatkarskiej reprezentacji, a w wolnych chwilach myśli o smaku wimbledonowskich truskawek.