To już pewne, że Halowe Mistrzostw Świata w lekkoatletyce nie odbędą się w dniach 13-15 marca 2020 roku tak jak planowano. IAAF podjęła decyzję o przełożeniu zawodów na marzec 2021 roku.
Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) epidemia koronawirusa roznosi się już nie tylko w Chinach ale też poza granicami Chin. To spowodowało obawę organizatorów imprezy dotyczącą bezpieczeństwa zawodników, trenerów oraz kibiców i dlatego Halowe Mistrzostwa Świata w Nankin zostały odwołane. Wielkie imprezy w których uczestniczy duża ilość osób, niosą ze sobą ryzyko zakażenia.
– Wierzymy, że w 2021 roku będziemy mogli znaleźć odpowiedni termin na organizację tego wydarzenia. Chcielibyśmy, aby Nankin był gospodarzem zawodów, biorąc pod uwagę przygotowania, jakie to miasto włożyło już w to wydarzenie – napisała IAAF w specjalnym komunikacie.
Myślano o tym, żeby impreza została przeniesiona do innego kraju ale z tego pomysłu zrezygnowano. Rozważano żeby przenieść Halowe Mistrzostw Świata do Torunia, który ubiegał się o zawody rangi mistrzowskiej i rywalizował z Nankin ale przegrał. Sezon halowy trwa od kilku dni a jego zakończeniem miały być Halowe Mistrzostwa Świata w Nankin.
– Niestety, nie ma możliwości przeprowadzenia tak prestiżowych zawodów, jak halowe mistrzostwa świata w Toruniu. Niewiele ponad sześć tygodni nie wystarczy na przygotowanie tak wielkiej imprezy – odpowiedział na pytanie o możliwość przeniesienia imprezy do Polski Sławomir Pawenta z Wydziału Sportu i Rekreacji Urzędu Miasta Torunia.
Według Krzysztofa Wolsztyńskiego szefa Kujawsko – Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki problemem byłby czas. Dodał, że gdyby rozmowy były toczone w grudniu, to możliwość zorganizowania tej imprezy byłaby ogromna.
– Już wcześniej uważałem, że nie było możliwości przeniesienia HMŚ w inne miejsce w tym roku np. do Torunia, bo jest na to zbyt mało czasu. W innych miastach także byłoby to ogromne wyzwanie logistyczne. Poza tym uwzględniono na pewno również fakt, że Chiny poniosły koszty związane z przygotowaniami do tej imprezy i nie można było im jej po prostu zabrać – powiedział PAP Wolsztyński, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki.
W jego przekonaniu Mistrzostwa Świata pod dachem odbędą się dwa tygodnie po Mistrzostwach Europy w Polsce, bo tylko taki termin jest racjonalny.
– Z naszego punktu widzenia nic się nie zmienia. I tak musimy zrobić swoją robotę najlepiej jak potrafimy. Życie wymusza jednak historyczne rozwiązanie i zobaczymy, co ono przyniesie – podkreślił Wolsztyński.
Dodał, że dwie bardzo ważne imprezy w jednym sezonie, a nawet miesiącu, spowoduje lepszą obsadę. Wpływ na to może mieć także fakt, że przyszły rok nie jest olimpijskim.
– Ktoś, kto teraz chciał odpuścić wyjazd do Chin może za rok po udanych mistrzostwach Europy się tam wybrać. Może to wszystkim wyjść na plus, a poziom sportowy moim zdaniem na tym nie ucierpi. Patrząc od strony czysto technicznej – dla nas, jako toruńskiej ekipy organizującej mistrzostwa Starego Kontynentu, nie zmienia się nic. Mamy świetną halę, wiemy, jak robić takie zawody i zorganizujemy je na najwyższym poziomie – zadeklarował Wolsztyński.
Przypomnijmy, że od 5 marca do 7 marca 2021 roku w Toruniu odbędą się 36. Halowe Mistrzostwa Europy. Za rok pierwszy raz od 1989 roku w sezonie halowym odbędą się zatem dwie imprezy mistrzowskie. Wówczas jednak oba wydarzenie rozegrano w Europie. W lutym rozegrano Mistrzostwa Europy w Hadze. Natomiast w marcu Halowe Mistrzostwa Świata, które odbyły się w Budapeszcie.