W Środę odbył się 11. etap tegorocznego Giro d’Italia. Triumfatorem liczącego 203 kilometry odcinka został reprezentant gospodarzy Alberto Dainese, który zwyciężył po sprincie z peletonu.
Kolarze pokonali trasę łączącą miasta Santarcangelo di Romagna i Reggio Emilia – płaski profil o symbolicznym przewyższeniu zapowiadał, że walka o etapowy triumf rozstrzygnie się pomiędzy sprinterami. Na początku warto zaznaczyć, że na starcie nie stanął wtorkowy zwycięzca Biniam Girmay, który wycofał się z wyścigu po niefortunnym zdarzeniu z korkiem od szampana.
Ucieczkę dnia stworzyło dwóch kolarzy, lecz ich atak od początku był skazany na niepowodzenie. Ostatecznie odjazd został zlikwidowany już na 95 kilometrów przed metą w wyniku przyśpieszenia w głównej grupie, które było spowodowane wiejącym bocznym wiatrem. Peleton nie został ostatecznie rozdzielony, a rozluźnienie jakie zapanowało wśród kolarzy wykorzystał Dries De Bondt – Belg z ekipy Alpecin-Fenix zaatakował i zdołał uciec grupie na około pół minuty. Szanse uciekiniera do końca nie pozostawały przesądzone, lecz koniec końców został on wchłonięty przez rozpędzone pociągi sprinterskie na 1500 metrów przed metą.
Rozgrywkę na ostatnich metrach dobrze przeprowadzały drużyny Grupama-FDJ, której liderem był Arnaud Demare, Quick-Step Alpha Vinyl z Markiem Cavendishem w składzie oraz UAE Team na czele z Fernando Gavirią. Walczących pogodził jednak Alberto Dainese z Team DSM, który odniósł tym samym pierwsze włoskie zwycięstwo na tegorocznym Giro.
Liderem wyścigu po jedenastym etapie pozostał Juan Pedro Lopez, który jest równocześnie najlepszym młodzieżowcem. Na czele klasyfikacji punktowej umocnił się natomiast Arnaud Demare. Posiadaczem niebieskiej koszulki jest z kolei Diego Rosa.
W Środę kolarze zmierzą się z najdłuższym etapem Giro d’Italia 2022. 204-kilometrowa trasa pomiędzy Parmą a Genuą wydaje się być skrojona dla ucieczki.
Jarosław Truchan
