Po uduszeniu Amerykanina, George’a Floyda, na całym świecie rozpoczęły się protesty związane z brakiem poszanowania dla osób o ciemnym kolorze skóry. Pomimo XXI wieku, także na stadionach, spotykamy się z obrazami rasizmu – zaczynając od wyzywania „małpo”, „gorylu” po rzucanie bananami w ofiarę. W dzisiejszym tekście przedstawię piłkarzy, którym inny kolor skóry przeszkadza i przeszkadzał na drodze piłkarskiej kariery.

Jedną z akcji jaką podjęła UEFA w celu zaprzestania rasizmu na stadionach jest reklamowanie hasła „No to racism”. Podczas wszystkich rozgrywek organizowanych przez UEFA zdanie te widnieje na proporczyku, który trzymany jest przez jednego z zawodników podczas zdjęcia drużynowego. Także w przerwach spotkań puszczane są materiały, które nawołują do walki z rasizmem w Europie i na całym świecie. Akcja jest ważna i szalenie potrzeba. Rasizm – niestety – wciąż potrafi niszczyć świetnie zapowiadające się kariery sportowe.

Malcom, a rosyjskie tradycje

Brazylijski napastnik uznawany był za jeden z największych talentów 2018 roku. Wychowanek Corinthians ,,wynaleziony” został przez francuskich skautów i w 2016 roku przeniósł się do klubu z Bordo. Dwa lata później przeszedł do FC Barcelony, z której po nieudanym roku przeniósł się za 40 mln do Zenitu Petersburg. Niedługo po przyjściu do nowego klubu, kibice chcieli, by Brazylijczyk – właśnie z powodu koloru skóry – opuścił Petersburg. Już podczas pierwszego meczu fani obrażali napastnika, a także wystawiali rasistowskie oprawy. Na jednej z nich widniał napis kierowany do prezesa klubu: „zachowaj nasze tradycje i nie podpisuj kontraktu z graczami o czarnej karnacji”. Już po debiucie Malcoma mówiono, że napastnik może przenieść się do innego klubu – chętnych nie brakowało. Jednak motywowane rasistowską presją sprzedanie piłkarza oznaczałby triumf boiskowych bandytów. Skrzydłowy w Petersburgu gra więc do dziś, lecz bez wsparcia kibiców jego forma nie przypomina tej z przed dwóch lat.

Mario Balotelli

Pomimo dobrych warunków fizycznych i talentu Mario Balotelli  nie wykorzystał całego swojego potencjału. Większość sukcesów, jakie odnosił ciemnoskóry zawodnik, miało miejsce na początku jego kariery. Mario wygrał Ligę Mistrzów, a później trzy razy był mistrzem Włoch i raz Anglii. Czy spadek formy można wiązać z dyskryminującymi zachowaniami wobec napastnika? Pochodzący z Ghany włoski zawodnik od zawsze był ofiarą rasizmu. W lidze włoskiej, w której zaczynał swoją piłkarską karierę „Super Mario”, nie miał łatwo. Praktycznie na każdym meczu z jego udziałem od strony kibiców rywali można było usłyszeć rasistowskie okrzyki, i zobaczyć niecenzuralne banery nawołujące do koloru skóry Balotelliego.

Po trzech latach gry w Interze Mediolan zawodnik przeniósł się do Manchesteru City, wówczas w wywiadzie dla tamtejszych mediów wspomniał pobyt we Włoszech: „Musiałem nauczyć się z tym żyć i udawać, że to drobnostka, jednak to bardzo bolało.”, także w Anglii piłkarz nie miał łatwego życia. Na boiskach Premier League często zarzucano mu brak profesjonalizmu i odpowiedzialności, później, gdy kibice stracili cierpliwość do zawodnika uderzyli w jego najsłabszy punkt – kolor skóry. Przez liczne obelgi kierowane w stronę piłkarza, Mario biegał po boisku sfrustrowany… W 2013 roku, po jednej ze strzelonych bramek, smutny piłkarz podniósł koszulkę, pod którą widniał napis „why always me?” (czemu zawsze ja?). Gest piłkarza – pokazujący tłumione cierpienie –  przeszedł do historii futbolu.

Po wielu zawirowaniach, wzlotach i upadkach, zawodnik wrócił do włoskiej Brescii. Niepokorny i łatwo wpadający w furie Mario nadal jest ofiarą prześladowań. W jednym z meczów pomiędzy Brescią a Hellasem Verona kibice przeciwników imitowali odgłosy małp. Zirytowany Balotelli złapał piłkę w ręce i kopną nią w stronę pseudokibiców, potem chciał zejść z boiska, lecz po namowach kolegów został na placu gry. Całą sytuację piłkarz skomenetował w sposób następujący: „Przerwałem grę, bo uznałem, że już tego dość. Musiałem zareagować. Rasizm jest niedopuszczalny. Moją córkę też to dotyka.”

Moussa Marega

Reprezentant Mali to kolejna z wielu ofiar rasizmu. Występujący na co dzień w FC Porto napastnik zaatakowany został przez kibiców Vitorii Guimaraes podczas 21 kolejki Ligi NOS. Jeszcze przed spotkaniem można było usłyszeć obelgi kierowane w stronę zawodnika, jednak wszystko co najgorsze rozpoczęło się około 60 minuty. Po strzeleniu gola napastnik Porto podbiegł do kibiców gospodarzy i wskazał na swój ciemny kolor skóry. Wówczas fani Vitorii wpadli w szał. W jego stronę poleciały zapalniczki, a nawet krzesełka. Po wznowieniu gry obelgi pseudokibiców Guimaraes nasiliły się, a po ośmiu minutach zawodnik nie wytrzymał. Zaczął schodzić z boiska, do kibiców pokazywał kciuki w dół, a potem środkowe palce. Koledzy z drużyny i sędzia zamiast zrozumieć powody zachowania Marega, próbowali go zatrzymać.  Nieskutecznie. W pomeczowym wywiadzie zawodnik powiedział, co o tym myśli: „Chciałbym powiedzieć tym idiotom, którzy przyszli na stadion, by wydawać rasistowskie zdjęcia, żeby się ode mnie odczepili. Chcę też ‚podziękować’ sędziom, za to, że mnie nie bronili i dali żółtą kartkę za to, że broniłem koloru swojej skóry. Mam nadzieję więcej was nie zobaczyć na boisku. Jesteście zhańbieni”.

Samuel Eto’o

Utytułowany piłkarz – reprezentujący m.in  FC Barcelonę, Real Madryt czy Inter Mediolan –  przez całą swoją karierę musiał liczyć się z rasistami. W 2006 roku, gdy Samuel grał w Barcelonie doszło do boiskowego skandalu. „W 76. minucie, kiedy Eto’o przymierzał się do wykonania rzutu rożnego, tłum za bramką zaczął wykrzykiwać Uh! Uh! Uh!” – napisał sędzia główny spotkania – Victor Esquinas Torres. „Bez żadnych wątpliwości imitując odgłosy, jakie wydają z siebie małpy. Przerwałem grę na dwie minuty i poprosiłem przedstawicieli klubu, by zaapelowali przez megafon do kibiców o zaprzestanie okrzyków, które moim zdanie były wyraźnie rasistowskie. Po rzucie rożnym przyznałem Barcelonie rzut karny. Kiedy piłkę ustawiał sobie Ronaldinho, ten sam sektor ponownie zaczął wydawać dokładnie te same dźwięki. Spiker poprosił o nieobrażanie rywali, ale już do końca meczu było je słychać z różnych części trybun, kiedy tylko Eto’o miał piłkę przy nodze”. Po pewnym czasie Eto’o nie wytrzymał, zaczął schodzić z boiska krzycząc „Dość tego, dość tego”. Po namowach kolegów zawodnik został na boisku.

„Gdyby nie zmienił zdania, zszedłbym razem z nim” – mówił Brazylijczyk Ronaldinho.  „Po tym, co słyszałem, po tym, jak go obrażali, wiem tylko, że to nie powinno się już powtórzyć. Próbowałem go uspokoić i wytłumaczyć mu, że musi być ponad tych ludzi, ale mam nadzieję, że jego zachowanie odniesie skutek”.

Dziś, Kameruńczyk walczy o prawa ludzi – szczególnie tych urodzonych w Afryce. Dwa miesiące temu, były napastnik ostro zareagował na wiadomość, by szczepionkę na koronawirusa testować na mieszkańcach Afryki.

Kalidou Koulibaly 

Liga włoska to chyba najlepsze miejsce dla stadionowych bandytów. Zarówno Mario jak i Kalidou wielokrotnie byli wyzywani z powodu ich koloru skóry – co zawsze kończyło się źle nie dla rasistów tylko samych piłkarzy. W przypadku Senegalskiego obrońcy, w pamięci zostanie nam jeden, największy skandal z piłkarskimi chuliganami w roli głównej.  

Pod koniec 2018 roku do hitowego starcia doszło między Interem Mediolan a Napoli. Od początku spotkania, gdy do piłki dochodził środkowy obrońca można było usłyszeć odgłosy małp i obelgi skierowane w stronę francuskiego defensora. Z czasem, okrzyki zaczęły się nasilać. Ówczesny trener Neapolitańczyków – Carlo Anceltotti – musiał zareagować. W przerwie wezwał delegata włoskiej federacji do przerwania meczu. Po piętnastu minutach odpoczynku piłkarze wrócili jednak do gry. Niestety, wróciły także rasistowskie okrzyki. Kolejne prośby spikera o zaprzestanie okrzyków w niczym nie pomogły. Po przerwie na San Siro rozpętało się piekło. Koulibaly tracił cierpliwość. Około 80. minuty dostał żółtą kartkę za faul, po czym zaczął klaskać w stronę sędziego, że ten mimo licznych obelg nie przerwał „widowiska” tylko dawał powody do radości stadionowym bandytom. Wówczas Senegalczyk dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Po jego zejściu obrona Napoli nie wytrzymała natarcia Mediolańczyków, a pod koniec meczu podopieczni Carlo stracili bramkę i przegrali 1-0. „Przykro mi, że przegraliśmy, a ja opuściłem moich braci. Ale za to jestem dumny ze swojego koloru skóry i bycia Francuzem, Senegalczykiem, neapolitańczykiem i człowiekiem.” – napisał po meczu na swoim Twitterze Kalidou.  

Włoska federacja mocno angażuje się w akcje antyrasistowskie. Wydaje sie jednak, że robi to nieumiejętnie. Pod koniec minionego roku Serie A pokazała akcję „No to Racism” przedstawiającą trzy obrazy małp z pomalowanymi twarzami.  Akcja wzbudziła zrozumiałe   kontrowersje, a autor projektu, Simone Fugazzotto, spotkał się falą hejtu.  Swój pomysł próbował potem wyjaśniać w sposób następujący: „W pewnym momencie nie wystarczy powiedzieć ludziom na stadionie, że niewolno kogoś nazywać małpą, tylko dla tego, że jest czarny. Maluję małpy tylko jako metaforę ludzi. To koncepcja przeciwna rasistom, ponieważ pierwotnie wszyscy jesteśmy małpami. Namalowałem więc małpę zachodnią, azjatycką i czarną”. Czy taka wiza może jednak przekonać rasistów do zmiany swej postawy? Zdaje się, że zamiast tworzyć niejednoznaczne wizje artystyczne, federacja powinna działać bardziej pragmatycznie. Fabio Capello – były piłkarz, trener teraz dziennikarz – przyznał, że uwagę trzeba skupić na tych, którzy podczas meczów i po nich stanowią największe zagrożenie  – kibolach. „Włochy to chyba jedyne państwo, w którym „ultrasi” rządzą tym wszystkim, a piłkarze po meczach jeszcze pozdrawiają trybuny”. 

Joel Valencia  

Ekwadorczyk swoje najlepsze lata przeżywał w Piaście Gliwice. Tam, pod wodzą Waldemara Fornalika sięgnął po mistrzostwo polski i został zawodnikiem sezonu Ekstraklasy. W niedawno przeprowadzonym wywiadzie dla „xDoTeS” 25-latek przyznał, że wielokrotnie przed i w trakcie meczów był źle traktowany przez „kibiców”: „W jednym meczu sędzia musiał przerwać grę, ponieważ ludzie wydawali w moim kierunku małpie odgłosy. Innym razem na moich oczach rzucali bananami z samochodu”. Choć ten przypadek okazywania rasizmu nie jest nowością, to warto zwrócić uwagę, że miał miejsce w naszym kraju. „Doświadczenia, które przeżyłem… Na przykład w Polsce, gdzie znam bardzo dobrych ludzi i mam wielu przyjaciół, występują także idioci – jak wszędzie” – powiedział Valencia w rozmowie z kanałem.

Zawodnicy, o których mowa w dzisiejszym tekście, to tylko parę z wielu tysięcy ofiar rasizmu w Europie i na całym świecie – piłkarskim i poza nim. Okrzyki nietolerancji, pogardy i nienawiści można niestety usłyszeć na każdym stadionie. Róbmy wszystko, by się temu zapobiec. Powiedz NIE rasizmowi. 

Zobacz raport o kartkach na 28. kolejkę Ekstraklasy, kliknij TUTAJ

UDOSTĘPNIJ
Miłosz Michałowski
Piszę przede wszystkim o piłce nożnej, czasem o tenisie i żeglarstwie. W wolnym czasie zajmuję się muzyką i uprawiam sport.