Opowieści z dwóch desek

[O Bronisławie Staszel-Polankowej – najlepszej biegaczce narciarskiej na świecie przełomu lat dwudziestych i trzydziestych. Tu opisywany jest początek jej kariery] – fragment książki „Opowieści z dwóch desek”.

Kilka tygodni przed 14. urodzinami, w grudniu 1925 roku, po raz pierwszy została wystawiona w biegu juniorek i uzyskała najlepszy czas, nie tylko między swymi rówieśniczkami, lecz wśród wszystkich startujących kobiet! A seniorki biegały po takiej samej trasie jak młodsze koleżanki. Triumfatorka w grupie dorosłych narciarek ustąpiła jej aż o 2 minuty 5 sekund. Kolejne starty tylko potwierdziły narodziny rewelacji. Na mistrzostwach Zakopanego, kilka tygodni później, Elżbieta Ziętkiewicz i Janina Loteczkowa uległy jej aż o 6 minut! Na 10 pierwszych występów przegrała zaś tylko raz – o zaledwie 9 sekund! Do tego biegu w Bukowinie Tatrzańskiej stanęła kilkadziesiąt minut po przebyciu na nartach 20-kilometrowej trasy między domem a miejscem rozgrywania zawodów, bo nie miała innej możliwości dostania się na start.

„Jest fenomenalna, zarówno na zjazd, bieg, jak i podbieg” – pisał o niej „Stadjon”, gdy miała 16 lat. Młody wiek ściągał uwagę prasy z różnych zakątków świata, ale omal nie pozbawił jej możliwości startu w mistrzostwach świata w 1929 roku. Konserwatywny Polski Związek Narciarski mimo oszałamiających wyników twardo nie chciał bowiem dopuścić Staszel-Polankowej do rywalizacji z seniorkami – które i tak wyprzedzała, jak chciała – i z zasady zobowiązywał ją do startu w juniorkach. Doszło nawet do tego, że prostowano, iż wbrew artykułom prasowym mistrzynią Polski jest Janina Loteczkowa, a nie triumfatorka młodszej grupy z dużo lepszym czasem na koncie. Wedle regulaminu oficjalnie wśród seniorek mogła stawać dopiero od 1930 roku – z chwilą ukończenia 18. roku życia, czyli kilkanaście miesięcy za późno. Podobno obawy wynikały z troski o zdrowie zawodniczki. Kiedyś we Lwowie przygodny wojskowy za metą chwycił ją za rękę, mierząc puls. Potem wykrzyczał na cały stadion, że „ma całkiem zrujnowane zdrowie”.

Sprawa zawędrowała nawet przed specjalnie powołaną komisję w Warszawie, gdzie została poddana szczegółowym badaniom. Wynik wypadł po myśli Staszel-Polankowej i uzyskała ona pozwolenie na starty. „Polski Związek Narciarski uchwalił w drodze wyjątku przenieść Br. Staszel-Polankową do klasy pań, obejmującej zawodniczki powyżej 18 lat, mimo młodego wieku Polankowej ze względu na jej wytrzymałość i wyjątkową kondycję fizyczną. Polankowa dotyczas mogła startować wyłącznie w biegu juniorek” – donosił „Głos Narodu” w marcu 1928 roku. „Doktór mnie obzieroł i pedzioł, ze mogem gonić kielo kcem” – opowiadała potem sama w „Przeglądzie Sportowym”. Dużą rolę odegrali w tym pozytywnym rozstrzygnięciu prawdopodobnie też przedstawiciele Wydziału Prasy i Propagandy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. I do kół rządowych dotarła bowiem informacja o świetnej narciarce, fenomenie na skalę światową, którym będzie można zaimponować zagranicy.

Nie dowierzano jej zresztą co do wieku. Niektórzy chcieli ją odmłodzić i uniemożliwić start w zawodach, inni zaś zarzucali jej kłamstwo i uważali, że jest starsza, niż podaje. W tej sprawie zaznaczył się zresztą zasłużony dla polskiego narciarstwa major Władysław Ziętkiewicz. Prywatnie był on mężem jednej z dwóch najgroźniejszych konkurentek młodej góralki – Elżbiety Ziętkiewicz. Od kilku miesięcy szeptano, że zasłużona narciarka, w przeszłości zwyciężczyni zawodów we Francji i Włoszech, źle znosi seryjne porażki z blisko dwie dekady młodszą Polankową. Jako szef Kompanii Wysokogórskiej major zdecydował się posłać jednego z żołnierzy do parafii w Kościelisku celem sprawdzenia metryki konkurentki swej żony. Z szytego skandalu nic nie wyszło. Okazało się, że Bronisława Staszel-Polankowa naprawdę przyszła na świat w 1912 roku, a jej rezultaty są wynikiem wielkiego talentu. Nie miała zresztą wielkiego żalu do majora. Jego zachowanie poczytała za troskę. „Bali się ze się zamordujem” – tłumaczyła Jerzemu Rytardowi z „Przeglądu Sportowego”.

Powyższy fragment pochodzi z książki „Opowieści z dwóch desek” autorstwa Wojciecha Bajaka. Radio GOL objęło nad nią patronat medialny. Z tego również powodu dla naszych czytelników mamy specjalny kod rabatowy „GOL” ze zniżką 40%! Serdecznie zachęcamy do jej nabycia oraz zapoznania się z pełną treścią publikacji.

ZOBACZ TAKŻE: FRAGMENT z „WEISSMULLER SPOD TATR”

UDOSTĘPNIJ
Kamila Helwak
Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UWM w Olsztynie.