Po raz dwunasty w XXI wieku do finału Polskiej Hokej Ligi awansował GKS Tychy. Do tej pory Trójkolorowi sięgnęli po trzy mistrzowskie tytuły. Dla Cracovii finał sezonu 2018/19 jest dziesiątym tego typu wyzwaniem w historii najnowszej. W poprzednich dziewięciu tylko dwa razy nie udało im się wygrać ostatecznej rywalizacji. Tegoroczni finaliści w trwającym tysiącleciu sześciokrotnie spotykali się w rozgrywce o złoto. Za każdym razem zwycięsko z tysko-krakowskiej batalii wychodziła drużyna Comarch Cracovii. W sezonie 18/19 broniący tytułu mistrzowskiego GKS staje przed szansą przełamania impasu, a dla Cracovii finał jest okazją do odzyskania utraconej na rok korony.

Finał PHL: Mecz pierwszy

Nie mogła się rywalizacja do czterech zwycięstw lepiej rozpocząć dla Cracovii. Już w 16. sekundzie premierowego starcia podopieczni Rudolfa Rohacka znaleźli sposób na Johna Murraya. Jaakko Turtiainen wykorzystał zagranie Damiana Kapicy i na tyskim lodzie prowadzili goście. To oni byli stroną przeważającą w pierwszych 20 minutach i mogli szczerze żałować, że nie udokumentowali swojej przewagi kolejnymi bramkami. Świetne okazje ku temu mieli m. in. Miloslav Jachym i Michal Vachovec.


Gra wyrównała się w drugiej tercji, kiedy to pełne ręce roboty mieli już obaj golkiperowie. W 9 minucie i 58 sekundzie na ławkę kar powędrował Mateusz Bepierszcz, a Trójkolorowi stanęli przed okazją gry w liczebnej przewadze. Skorzystali z niej już po 39 sekundach. Alex Szczechura nagrał zza bramki do Filipa Komorskiego, a środkowy tyszan pokonał Miloslava Koprivę. Przed ostatnimi regulaminowymi 20 minutami był remis 1:1.

Przeczytaj także: O tym jak GKS Tychy wyrwał awans do finału

Większą część trzeciej odsłony krążek spędził w tercji drużyny gości, ale to nie znaczy, że Kopriva miał więcej pracy od Murraya. Pasy kąsały od czasu do czasu groźnymi kontrami, a w końcówce wyraźnie przycisnęły. W 55. minucie i 1. sekundzie karę otrzymał Mateusz Bryk, który zahaczał wychodzącego na pozycję Kapicę. Tyszanie bronili się przez 120 sekund skutecznie, nie pozwalając rywalom na oddanie groźnego strzału. Po zakończeniu kary Cracovia złapała odpowiedni rytm i już do końca przeważała. Ponieważ bramek w trzeciej tercji nie było, na Stadionie Zimowym zarządzono dogrywkę.

Pierwsze dodatkowe 20 minut nie przyniosło rozstrzygnięcia. Obie strony miały swoje szanse, Micheal Cichy trafił nawet w poprzeczkę, ale do siatki krążek nie wpadł. Bramek nie było także w drugiej dogrywce, a zniecierpliwieni kibice zaintonowali „My chcemy gola, bo rano praca i szkoła”. Hokeiści wzięli sobie to do serca podczas dogrywki numer 3.

Na tamten okres gry więcej sił zachowali goście, a ich ataki były zdecydowanie częstsze i groźniejsze. Po jednym z nich padł nawet gol dla Cracovii, a część kibiców wyłączyła już telewizory lub opuściła halę w Tychach. Marek Trvdoń odtańczył na lodzie taniec zwycięstwa, czym rozsierdził fanów gospodarzy. Ni stąd, ni zowąd sędzia główny pokazał, że chce obejrzeć akcję bramkową na wideo i po kilkuminutowej analizie anulował gola. Musiał tego dokonać, bo wcześniej w polu bramkowym tyski gracz z pola zamroził krążek, dlatego przepisy zmuszały sędziów do podyktowania rzutu karnego.

Przed świetną szansą na rozstrzygnięcie stanął Filip Drzewiecki. Czterokrotny mistrz Polski nie zdołał jednak pokonać Johna Murraya i gra toczyła się nadal. Niewykorzystana okazja zemściła się na dwie minuty i dwie sekundy przed końcem 120. minuty. Gleb Klimienko wyprzedził przy bandzie Bartłomieja Bychawskiego, odegrał do Alexa Szczechury, a ten posłał krążek tuż nad lewym parkanem Koprivy i było po wszystkim. Pierwszą bitwę wygrali tyszanie.


2.4.2019 r.
GKS Tychy – Comarch Cracovia 2:1 (0:1, 1:0, 0:0, 1:0d.)
0:1 – Jaakko Turtiainen 00:16 (Damian Kapica – 5 na 5); 1:1 – Filip Komorski 30:37 (Alex Szczechura, Bartłomiej Pociecha – 5 na 4); 2:1 – Alex Szczechura 117:58 (Gleb Klimienko, Micheal Cichy – 5 na 5)

GKS: Murray, Lewartowski – Pociecha, Ciura; Górny, Bryk; Kolarz, Bizacki – Witecki, Cichy, Szczechura; Jeziorski, Rzeszutko, Gościński; Klimenko, Komorski, Jefimienko; Sykora, Kogut, Michnow oraz Kotlorz (C) i Galant

Cracovia: Kopriva, Kowalówka R. – Kruczek (C), Czarnaok; Jachym, Jezek; Rompkowski, Noworyta – Turtiainen, Kalinowski, Kapica; Svec, Domogała, Tvrdoń; Csamango, Vachovec, Bepierszcz; Kamiński, Brynkus, Bryniczka oraz Bychawski i Drzewiecki

Finał PHL: Mecz drugi

W drugiej finałowej batalii, a pierwszym meczu rozgrywanym w Krakowie, znowu wszystko świetnie się rozpoczęło dla Pasów. Przytomnością umysłu pod tyską bramką wykazał się Emil Svec, Czech nagrał Markowi Tvrdoniowi, a ten uderzył umiejętnie obok Johna Murraya. Od pierwszej minuty i 13. sekundy prowadzili gospodarze.

Od początku gry dyktowali oni warunki na lodzie. Atakowali rywali bardzo daleko od własnej bramki, wywierali nieustannie presję i szybciej jeździli na łyżwach. Ich akcje były składne i przemyślane. Po jednej z nich Jaakko Turtiainen stanął oko w oko z golkiperem Trójkolorowych, a jego uderzenie obiło słupek.

Przeczytaj: O tym jak Cracovia pokonała Katowice w półfinale

W 11. minucie gry dosyć niespodziewanie goście wyrównali stan meczu. Mateusz Gościński wyłuskał krążek przy bandzie w tercji krakowian, zagrał do Micheala Kolarza na niebieską, a ten sprytnym strzałem z nadgarstka znalazł sposób na Miloslava Koprivę. Nie byłoby bramki dla tyszan, gdyby nie praca Aleksieja Jefimienki przed nosem czeskiego bramkarza Cracovii.

Gdy wydawało się, że pierwsza odsłona zakończy się wynikiem remisowym, Filip Drzewiecki odebrał krążek Jarosławowi Rzeszutce. 34-latek zagrał zewnętrzną częścią łopatki do Kaspra Bryniczki, który znajdował się przed bramką, a ten zmieścił krążek pomiędzy parkanami Murraya i było 2:1. Zegar wskazywał, że gol ten padł 26 sekund przed końcem premierowej tercji.


Po zmianie stron dominacja Cracovii trwała, ale to tyszanie pierwsi zaatakowali groźniej. Ładną akcję wyprowadził tercet Alex Szczechura – Gleb Klimienko – Mateusz Bryk. Ten ostatni miał dobrą pozycję strzelecką, ale wypatrzył na długim słupku Klimienkę. Zagrał Rosjaninowi, a ten już witał się z gąską, tyle że kapitalną pracę między słupkami wykonał Miloslav Kopriva. Bramkarz Pasów przesunął się na linii bramkowej i zatrzymał strzał z bliska napastnika GKS-u.

Krakowianie wypracowali mnóstwo sytuacji, lecz borykali się z problemem wykończenia. Świetną okazję miał chociażby Adam Domogała, który w decydującej fazie źle trafił w krążek. Bombę na bramkę Murraya posłał też spod niebieskiej Miloslav Jachym, lecz reprezentant Polski był na posterunku. Cracovia miała dwie szanse gry w przewadze pięciu na czterech, ale żadnej nie wykorzystała.

Trzecia tercja rozpoczęła się od przewagi liczebnej tyszan. Goście świetnie rozegrali zamek, Szczechura przez pole bramkowe podał do Cichego, ale raz jeszcze dał o sobie znać Kopriva. Odbił na słupek strzał 29-latka i utrzymał prowadzenie swojego zespołu. Tyszanie atakowali, a właściwie próbowali atakować, bo Pasy grały wyśmienicie w obronie. Twardo na linii niebieskiej, pewnie za własną bramką, skutecznie na bandach. W 57. minucie mógł mecz rozstrzygnąć Pavel Czarnaok, który niespodziewanie znalazł się sam na sam z Murrayem, ale Białorusin trafił w bramkarza.

Na dwie minuty i 38 sekund przed końcem spotkania, Andrej Gusow zdecydował się na wycofanie bramkarza i grę sześciu na pięciu. 34 sekundy później Mateusz Bepierszcz przejął krążek pod bandą we własnej tercji, podniósł głowę i dokładnym strzałem ustalił wynik spotkania. Tyszanie wciąż z pustą bramką starali się zdobyć chociaż kontaktowego gola, ale Kopriva nie dał się już zaskoczyć tego wieczoru. Comarch Cracovia wygrała 3:1 i wyrównała stan rywalizacji.


4.4.2019 r.
Comarch Cracovia – GKS Tychy 3:1 (2:1, 0:0, 1:0)

1:0 – Marek Tvrdon 1:13 (Emil Svec – 5 na 5); 1:1 – Michael Kolarz 10:50 (Mateusz Gościński – 5 na 5); 2:1 Kasper Bryniczka 19:34 (Filip Drzewiecki, Patryk Noworyta – 5 na 5); 3:1 – Mateusz Bepierszcz 57:56 (Kamil Kalinowski – do pustej bramki)

GKS: Murray, Lewartowski – Pociecha, Ciura; Górny, Bryk; Kolarz, Bizacki – Klimienko, Cichy, Szczechura; Jefimienko, Rzeszutko, Gościński; Sykora, Komorski, Michnow; Jeziorski, Galant, Witecki oraz Kotlorz (C) i Kogut

Cracovia: Kopriva, Kowalówka R. – Kruczek (C), Czarnaok; Jachym, Jezek; Rompkowski, Noworyta – Turtiainen, Kalinowski, Kapica; Svec, Domogała, Trvdoń; Csamango, Vachovec, Bepierszcz; Kamiński, Brynkus, Bryniczka oraz Gajor i Drzewiecki

UDOSTĘPNIJ