Patrice Evra w jednej z ostatnich wypowiedzi odniósł się do konfliktu z Luisem Suarezem sprzed kilku lat. Były obrońca Manchesteru United zdradził kilka szczegółów na temat tego skandalu, wspominając piekło przez, jakie zmuszony był przechodzić.
W październiku 2011 roku podczas meczu pomiędzy Manchesterem United a Liverpoolem rozpoczął się jeden z największych piłkarskich konfliktów ostatnich lat. Tego dnia na boisku Suarez wielokrotnie prowokował i obrażał Evrę rasistowskimi obelgami. Zbulwersowany zawodnik o tym fakcie poinformował władze Premier League, które po zakończeniu dochodzenia postanowiły ukarać Luisa zawieszeniem na 8 meczów oraz karą finansową zmuszającą napastnika do zapłacenia 40 tysięcy euro. Sfrustrowany atakujący tuż przed następną potyczką z Czerwonymi Diabłami nie podał ręki defensorowi, co wywołało ogromne oburzenie na całym świecie. Francuz postanowił ostatnio wrócić wspomnieniami do całej sytuacji związanej z Urugwajczykiem, podkreślając, że nie był to dla niego łatwy czas:
Otrzymywałem listy z pogróżkami. Przez wiele miesięcy dwadzieścia cztery godziny na dobę stała pod moim domem ochrona. Dorastałem na przedmieściach Paryża, więc byłem do tego przyzwyczajony, ale to moja rodzina najbardziej przez to cierpiała. Brat ostrzegał mnie, abym był ostrożny. Nie mam pojęcia, czy Suarez jest rasistą. Nie znam jego rodziny i pochodzenia. Podczas rozprawy powiedziałem, że nie chcę, aby go ukarano, ale potwierdziłem, że używał wobec mnie rasistowskiego zwrotu. Chciałem go uderzyć, ale nie mam w sobie nienawiści, aby to zrobić. Kiedy wybierałem najlepszą jedenastkę na świecie znalazł się w niej Suarez. Był wtedy najlepszym napastnikiem. Dlaczego miałem nie docenić jego umiejętności? Nie potrafię stwierdzić, czy jest on dobrym lub złym człowiekiem. Mieliśmy tylko jeden konflikt. Nie pojechałbym z nim na wakacje, ale trudno jest mi go nienawidzić.
