Olbrzymią popularność zyskała za sprawą fantastycznego występu podczas tegorocznej edycji Wimbledonu. Po okresie udanych, choć nieco mniej spektakularnych startów w Waszyngtonie oraz na Flushing Meadows Coco postanowiła przypomnieć o sobie w wielkim stylu. Podczas turnieju rozgrywanego w austriackim Linz Gauff zanotowała zwycięstwo nad ósmą rakietą świata, a w półfinale okazała się lepsza od Niemki Andrei Petkovic. Młodziutka Amerykanka zwyciężyła 6-4, 6-4 i wystąpi w pierwszym w karierze finale WTA Tour!

Zaledwie kilka miesięcy temu nazwisko Gauff nie schodziło z ust niemal całego tenisowego świata. Rozpoczynając grę na kortach kompleksu All England Tennis and Croquet Club od kwalifikacji, zakończyła ją dopiero na etapie walki o ćwierćfinał. Uległa wtedy późniejszej triumfatorce imprezy – Simonie Halep (6-3, 6-3), ale po drodze górowała m.in. nad swoją rodaczką i wielką idolką- Venus Williams. A tego wszystkiego dokonała mając zaledwie 15 lat. W ciągu ostatnich dni Gauff udowodniła, że nie zamierza osiadać na laurach, a wielkie osiągnięcia już teraz są w zasięgu jej ręki.

Przełamanie na wagę seta

Debiutancki półfinał rozpoczął się dla Coco Gauff nerwowo. Amerykanka już w drugim gemie została przełamana. Emocje udało jej się jednak opanować stosunkowo szybko. Przy serwisie Petkovic wypracowała sobie szansę na powrotnego breaka i natychmiast go wykorzystała. Od tego momentu gra była wyjątkowo zacięta, a wiele akcji rozstrzygało się na po przeciągających się wymianach. Do przełomu doszło w dziewiątym gemie. Przy stanie 4-4 Gauff ruszyła do ataku i wyszła na prowadzenie 40:15. Tak wypracowanej przewagi już nie zaprzepaściła i mimo początkowych problemów, po kilkudziesięciu minutach serwowała, by wygrać seta.

Rozluźniona korzystnym wynikiem zdominowała decydującego gema, nie pozwalając rywalce na zdobycie w nim choćby jednego punktu. Obie tenisistki imponowały w tej partii skutecznością serwisu (ponad 70% trafionego pierwszego podania i 100% przy drugim), ale Gauff miała na swoim koncie wyraźnie więcej winnerów, a poza tym  lepiej niż Niemka radziła sobie w polu odbioru. 

Zemsta niewykorzystanych okazji

Na początku drugiej odsłony wydawało się, że doświadczona Petkovic odzyskuje siły. Ponownie pewnie wygrała przy własnym serwisie, a po chwili postraszyła przeciwniczkę, notując szansę na przełamanie. Gauff wytrzymała jednak presję i nie pozwoliła Niemce objąć prowadzenia. Zdeterminowana Petkovic z wymiany na wymianę stawała się coraz groźniejsza, a returnującej Coco wytrącała z rąk wszelkie argumenty. Wiele wskazywało na to, że wkrótce będzie mogła cieszyć się z efektów konsekwentnie konstruowanej ofensywy.

Przez kilkanaście minut Niemka wyraźnie dominowała, ale nie była w stanie wykorzystać żadnego z sześciu wypracowanych mozolnie break pointów. Przy stanie 2-2 Gauff przebudziła się z letargu i tym razem to ona sprawiła rywalce wiele problemów. Petkovic dzielnie broniła się przed przełamaniem, ale nieustępliwa Coco wyszła ostatecznie na prowadzenie. Wkrótce Niemka doczekała się szans na odwrócenie losów seta, ale po raz kolejny je zmarnowała. Ostatni zryw walki Petkovic obserwowaliśmy w dziesiątym gemie, kiedy prowadziła już 40:15. Serwująca pod presją Gauff nie pozwoliła jednak wydrzeć sobie zwycięstwa z rąk.

W ten sposób Amerykanka zanotowała kolejne przełomowe dla jej dalszej kariery zwycięstwo. W finałowym starciu zmierzy się z lepszą w meczu Jeleny Ostapenko z Ekateriną Alexandrovą. 

Kiki na złotej liście 

Zanim Coco Gauff  wystąpiła w półfinale w Linz, na swoim koncie zapisała inne wyjątkowo cenne zwycięstwo.  Na etapie 1/4 musiała udowodnić wyższość nad turniejową „jedynką” – Kiki Bertens. Tym samym Amerykanka rozegrała swój trzeci w karierze mecz z zawodniczką najlepszej dziesiątki rankingu, ale po raz pierwszy zakończyła go zwycięsko.

W ćwierćfinałowym meczu starsza o ponad dekadę Holenderka zostawiła na korcie wiele sił, tocząc z amerykańską rewelacją niezwykle wyrównaną walkę. Weteranka bardzo dobrze radziła sobie przez większą część spotkania, ale Gauff z wyrachowaniem wykorzystała każdą chwilę jej słabości. Pierwszego seta wygrała po tie-breaku, popisując się finezyjną grą przy siatce i zdobywając punkty po niewymuszonych błędach rywalki.

W drugiej odsłonie udało jej się z kolei zachować zimną krew, kiedy doświadczona przeciwniczka błyskawicznie wypracowała sobie okazję na przełamanie. Także tym razem Coco była w stanie zmusić rywalkę do niedokładności, a podbudowana takim obrotem wydarzeń wkrótce wyszła na prowadzenie 2-1. Skrupulatnie broniona przewaga przełamania przyniosła efekty w postaci pierwszych piłek meczowych. Po nieco ponad półtorej godziny gry Gauff cieszyła się wczoraj z awansu do półfinału, a dzięki dzisiejszemu zwycięstwu nad Petkovic będzie miała okazję powalczyć o trofeum.

Foto: Rob Prange/ REX źródło: https://www.dailymail.co.uk

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Redaktor Radia Gol zajmująca się głównie tematami związanymi z tenisem i siatkówką. Niereformowalna fanka Rogera Federera ze słabością do gorzkiej czekolady. Na co dzień studiuje prawo w Poznaniu. Od zakupów woli mecze siatkarskiej reprezentacji, a w wolnych chwilach myśli o smaku wimbledonowskich truskawek.