Trwa ostatni w tym roku turniej rangi ATP Masters 1000, którego gospodarzem nieprzerwanie od wielu lat jest Paryż. Sobotnie popołudnie nad Sekwaną upłynęło pod znakiem półfinałów, które wyłoniły najlepszą dwójkę turnieju.

W pierwszym ze spotkań doszło do konfrontacji młodych nadziei tenisa i tenisistów będących obecnie w rewelacyjnej formie – Holgera Rune oraz Felixa Augera-Aliassime. Duńczyk ma zaledwie 19 lat, a w trzech ostatnich turniejach w których brał udział dochodził do finałów, podczas gdy Kanadyjczyk przed sobotnim meczem mógł pochwalić się serią szesnastu wygranych z rzędu. Obaj panowie spotkali się w zeszłą niedzielę w Bazylei, gdzie po zwycięstwo a zarazem tytuł sięgnął Felix. Okazja do rewanżu nadarzyła się bardzo szybko. Scenariusz początków obu partii był podobny – reprezentant Danii szybko przełamywał swojego rywala (w pierwszym secie na 2:1, w drugim na 1:0 i 3:0) i nie oddawał swojej przewagi do końca. Nie wiadomo czy słaba dyspozycja gracza zza oceanu była spowodowana zmęczeniem wynikającym z dużej liczby meczów w tak krótkim czasie, czy wpływ na nią miało przeziębienie z którym zmagał się w ostatnim czasie. Niemniej jednak nie należy umniejszać zwycięstwu Holgera – Rune zagrał po raz kolejny fenomenalny tenis i jak najbardziej zasłużenie awansował do finału turnieju w Paryżu ogrywając swojego rywala 6:3,6:2 w półtorej godziny.

Niewykluczone, że sympatyków tego sportu zrezygnowało z popołudniowej kawy – wzrost ciśnienia miała zapewnić konfrontacja Stefanosa Tsitsipasa z Novakiem Djokoviciem. Grecko-serbski pojedynek miał nam zrekompensować nieco obdarty z emocji pierwszy półfinał. Tymczasem pierwszy set zakończył się po 23 minutach gry wynikiem 6:2 dla Novaka. Bezbłędna gra Djokovivia (Serb popełnił zaledwie jeden niewymuszony błąd) zbiegła się z beznadziejną dyspozycją Tsitsipasa, co owocowało w prawdziwe tenisowe lanie spuszczone zawodnikowi z Grecji przez rekordzistę pod względem tygodni spędzonych na pozycji lidera w rankingu ATP. Na szczęście dla widowiska Stefanos doszedł do głosu w drugiej partii. Tym razem to Tsitsipas grał lepiej przełamując oponenta dwukrotnie – na 3:2 i 6:3. Wspięcie się Greka na wyższy poziom niejednokrotnie wprawiało 21-krotnego mistrza wielkoszlemowego we frustracje, której upust dawał swoim charakterystycznym krzykiem. W decydującym secie dostaliśmy prawdziwą ucztę. Niebotyczny poziom na jaki wznieśli się obaj tenisiści nie pozwolił im na stratę własnego serwisu. Wiadome było, że rozstrzygający o końcowym wyniku tie-break będzie prawdziwą grą błędów i najmniejsze zawahanie przy własnym podaniu może przynieść nieodwracalną stratę. Pierwsze miniprzełamanie miało miejsce przy stanie 3-3 i na prowadzenie wysunął się Tsitsipas. Djoković odpowiedział natychmiastowo dwoma wygranymi punktami przy serwisie rywala i doprowadzając do dwóch mach pointów przy serwisie Serba. Tsitsipas miał okazję do zakończenia wymiany, lecz jej nie wykorzystał. Później stare piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane okazje lubią się mścić po raz kolejny udowodniło, że potrafi się ziścić również w innych gałęziach sportu – To Novak wygrał wymianę, punkt, tie-break oraz cały mecz.

Spotkanie Rune-Djoković będzie prawdziwą konfrontacją dwóch pokoleń: młodość kontra doświadczenie, nonszalancja kontra okrzesanie. Ten mecz będzie zależny od Duńczyka – jeżeli Holgera nie zje stres przed spotkaniem z jednym z bogów tego sportu, w niedzielę o godzinie 15:00 dostaniemy prawdziwy spektakl bo obaj tenisiści w aktualnej formie są w stanie wystawić przepiękne tenisowe przedstawienie.

    

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.