Przełom kwietnia i maja to okres rozgrywania drugiego ceglanego tysiącznika. W czwartek reszta nierozstawionych tenisistów rozegrała pozostałe mecze pierwszej rundy.

Wśród zawodników, którzy nie mogli liczyć na wolny los w pierwszej rundzie (dzięki wydłużeniu turnieju w Madrycie, wzorem imprez w Indian Wells i Miami, rozstawieni rozpoczynają rozgrywki dopiero od drugiej rundy) był min. Dominik Thiem. Austriak nie przeżywa najlepszego okresu w swojej karierze, delikatnie mówiąc. W zeszłym roku powrócił do gry po prawie rocznej absencji spowodowanej kontuzją i od tamtego czasu nie mógł powrócić do choćby przyzwoitej dyspozycji. Jednakże tegoroczny sezon gry na kortach ziemnych wlewa nieco optymizmu w serca kibiców Austriaka. Thiem dotarł do ćwierćfinałów imprez ATP 250 w Estoril oraz Monachium. Z tegorocznym turniejem ATP Masters 1000 Dominik pożegnał się w drugiej rundzie, przegrywając z późniejszym finalistą Holgerem Rune. Jego przygoda z madrycką imprezą rozpoczęła się od meczu z Kylem Edmundem. Choć kaliber przeciwnika nie był zbyt wysoki, trzeba przyznać Thiemowi, że miał pełną kontrolę nad meczem. Reprezentanci Austrii i Wielkiej Brytanii spędzili na korcie nieco ponad godzinę i dwadzieścia minut. Thiem wygrał 6:4, 6:1 i pewnie awansował do kolejnej rundy, w której czeka go prawdziew wyzwanie w postaci pojedynku ze Stefanosem Tsitsipasem.

Męczarniami możemy za to nazwać czwartkowy mecz w wykonaniu Andy’ego Murraya. Waleczne serce Szkota, jego niesamowita pasja do tenisa tym razem nie wystarczyły. Pierwsza partia konfrontacji z Włochem Andreą Vavassori zakończyła się srogą porażką byłego lidera rankingu 2:6. W drugim secie gra stała na zdecydowanie bardziej wyrównanym poziomie. Do jego rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break, w którym lepszy po grze na przewagi okazał się Vavassori. Włoch stał się tym samym sprawcą jednej z większych dotychczas niespodzianek podczas turnieju w Madrycie.

Ten dzień był słodko-gorzki dla tenisistów znad Półwyspu Apenińskiego. O ile mecze wygrali wspomniany Vavassori oraz Marco Cecchinato, o tyle pojedynek w dość dotkliwy sposób przegrał Lorenzo Sonego. Jego wygrana z Janem-Lennardem Struffem była, co tu dużo mówić, spodziewana. Tymczasem będący szczęśliwym przegranym z kwalifikacji reprezentant Niemiec odprawił z kwitkiem Włocha, wygrywając 6:3, 6:1.

Jedynym przedstawicielem gospodarzy, który w czwartek zaprezentował się na kortach w Madrycie, był Barnabe Zapata Miralles. Jego mecz z Mackenzie McDonaldem zakończył się jako ostatni. Była to jedna z zaledwie trzech konfrontacji, które tego dnia przebiegły na pełnym dystansie trzech setów. Po wygraniu pierwszej partii przez Amerykanina 6:3, Hiszpan wszedł na wyższe odwroty i kolejną odsłonę wygrał identycznym wynikiem. Do rozstrzygnięcia decydującej partii potrzebny był tie-break, w którym lepszy okazał się Zapata Miralles.

Piątek będzie prawdziwą gratką dla polskich fanów tenisa. Oprócz meczów Magdaleny Fręch i Igi Świątek w żeńskiej części turnieju, swój udział w czwartej w roku imprezie ATP Masters 1000 rozpocznie również Hubert Hurkacz. Mecz Wrocławianina, który u boku Bena Sheltona odpadł w czwartek z rozgrywek deblowych, rozpocznie się około godziny 15:30. Jego przeciwnikiem będzie Francuz Richard Gasquet.

   

UDOSTĘPNIJ
Jarosław Truchan
Sympatyk sportów wszelakich, ale przede wszystkim tenisa, kolarstwa i biathlonu. Prywatnie ogromny fan Rogera Federera, Ronniego O'Sullivana oraz Realu Madryt.