23 Memoriał Sidły, n/z Angelika Cichocka | fot. Agnieszka Badziong

Angelika Cichocka przez dwa lata walczyła o powrót do zdrowia. Dopiero leczenie u lekarza Bayernu Monachium okazało się skuteczne. Lekkoatletka wydała wszystkie oszczędności i dodatkowo wzięła kredyt. Poszła na całość.

Bardzo tęskniłam. Nikt sobie nawet nie wyobraża, jak mi brakowało uczucia zmęczenia i sponiewierania po treningu. Ból po wysiłku, a ból wynikający z urazu, to dwie inne sprawy. Z moim organizmem jest coraz lepiej, choć jeszcze nie optymalnie. Tak naprawdę ja uczę się biegać na nowo. W moim ciele wiele się zmieniło, tyle czasu biegałam z bólem, że trudno się teraz odzwyczaić. Wciąż to siedzi w mojej głowie i jeszcze nie czuję się wolna na bieżni. Wiem, że mogę biegać szybciej

– mówi Cichocka.

Jeszcze w tym sezonie lekkoatletce pozostał jeden start na 800 metrów w Diamentowej Lidze w Katarze. Celem lekkoatletki jest zejście poniżej granicy dwóch minut. Wyznała również, że po obozie w Sankt-Moritz, na przełomie lipca i sierpnia, miała już regularne starty. Wyglądało to w ten sposób: przyjazd do domu, pranie ubrań, przepakowanie walizki i wyjazd. Na cokolwiek innego brakowało czasu.

Po przymusowym rozstaniu z trenerem Lewandowskim szkoleniowcem Cichockiej został jej mąż, Tadeusz Zblewski. Nie jest łatwo rozgraniczyć życie prywatne z karierą, jednak lekkoatletka stwierdziła:

Jestem w stosunku do siebie bardzo wymagająca, nie olewam treningów, wręcz trzeba mnie hamować. Dla mnie to, co powie trener na zajęciach, jest święte. Nie jest istotne, że jest to mój mąż W styczniu zostałam bez nikogo. Musieliśmy na szybko szukać rozwiązania. Postanowiliśmy spróbować pracować razem i bazować na tym, co działało do tej pory i nie kombinować. Chyba to nie było ryzyko, a wręcz przeciwnie, bezpieczny ruch w perspektywie igrzysk, które miały się odbyć w tym roku. 

Ratunkiem dla Cichockiej okazał się wyjazd do Monachium, do znanego przede wszystkim w piłkarskim środowisku Hansa-Wilhelma Muellera-Wohlfahrta, doktora Bayernu Monachium.

W kraju próbowaliśmy już wszystkiego, nie mogliśmy znaleźć przyczyny moich problemów. Każdy lekarz rozkładał tylko ręce, czułam, że w Polsce wyczerpałam wszystkie możliwości. Postanowiliśmy więc zaryzykować, pomyślałam sobie „Będzie grubo, ale nie mam nic do stracenia”. Wyjazd do Monachium był pójściem po całości. Skumulowałam wszystkie siły i fundusze, bo to jeden z najlepszych specjalistów na świecie. Słyszałam o nim też dużo dobrych opinii, pamiętałam też, że leczyła się u niego Ania Rogowska

– powiedziała Cichocka.

Przyszły rok może być bardzo intensywny. Celem numer jeden są na pewno igrzyska olimpijskie w Tokio, ale w marcu odbędą się prestiżowe dla wszystkich polskich lekkoatletów Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu. 

Nie mogę się już ich doczekać. Igrzyska są bardzo ważne, to impreza główna, ale nie można się „przemotywować”. Nie jest to na pewno sprawa życia i śmierci, ja tak do tego nie chcę podchodzić. Wtedy często igrzyska przerastają zawodnika

– dodała.

Źródło: sportowefakty.wp.pl

UDOSTĘPNIJ
Kamila Helwak
Studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na UWM w Olsztynie.