Po porażce Ramosa-Vinolasa z Guido Andreozzim w  pierwszym półfinale Pekao Szczecin Open na korcie centralnym rozegrał się pojedynek, który wyłonił drugiego finalistę turnieju. Faworyzowany Marco Cecchinato uległ w tym spotkaniu nierozstawionemu Jozefowi Kovalikovi 7-6 (11), 6-1. W trakcie pomeczowej konferencji prasowej Słowak podsumował swój występ i opowiedział o tym, jak duże znaczenie miało dla niego półfinałowe zwycięstwo.

– Każdy mecz, który z nim  rozgrywam jest bardzo wymagający. Pierwszy set był dla mnie wyjątkowo trudny, musiałem bronić piłek setowych, ale utrzymałem koncentrację i w drugim secie to mój rywal zaczął popełniać coraz więcej błędów. Przetrwanie pierwszego seta było więc moim zdaniem kluczowe. 

Awans Słowaka do finału był sporą niespodzianką nawet dla samego zawodnika, który przecież w drugiej rundzie zawodów w meczu z Lorenzo Giustino bronił trzech piłek meczowych. Zapytany o emocje związane z półfinałowym zwycięstwem Kovalik odpowiedział.

– Tak, właściwie niemal nie mogę sobie tego  wyobrazić, ponieważ wszystko co osiągnąłem tutaj po meczu z Giustino jest dla mnie wielkim plusem. On grał naprawdę bardzo dobrze. To był dla mnie trudny mecz, jak zauważyliście  broniłem w nim trzech meczboli. Myślę, że nie trzeba więcej dodawać. 

Słowak przyznał także, że zwycięska passa, jaką notuje w Szczecinie może mieć duże znaczenie w perspektywie jego dalszej kariery. Dzięki udanym występom w Pekao Open Kovalik zdaje się odbudowywać wysoką formę po kontuzji, która rok temu uniemożliwiła mu starty w momencie gdy na korcie radził sobie wyjątkowo dobrze. Notował wtedy m.in. zwycięstwo i finał w turniejach rangi challenger, a następnie występ w półfinale imprezy cyklu głównego ATP 500 w Hamburgu.

– Jestem bardzo zadowolony po każdym meczu, który udaje mi się wygrać po operacji, ponieważ powrót do gry po półrocznej przerwie jest bardzo trudny. Niestety musiałem przejść zabieg prawego nadgarstka, więc przez tak długi okres nie byłem w stanie grać. Nie pojawiałem się na zawodach od ubiegłorocznego US Open, ale teraz wracam. Bardzo się cieszę, że zwyciężyłem oraz że będę miał okazję wystąpić w finale. Od czasu kontuzji pod względem sportowym to mój najbardziej udany  tydzień.

Przed finałowym starciem z Guido Andreozzim Jozef opowiedział także o wcześniejszym pojedynku, w którym miał okazję zmierzyć się z Argentyńczykiem.

– Wydaje mi się, że graliśmy ze sobą dotychczas raz. To było około trzy lata temu w Ameryce Południowej i przegrałem tamten mecz. Od tego czasu Guido zrobił duże postępy. W zeszłym roku wygrał ten turniej i teraz jest ponownie w finale, nie łatwo tego dokonać. Teraz pokonał Ramosa-Vinolasa, który jest w czołowej pięćdziesiątce. Na pewno jest w bardzo dobrej formie, więc czeka mnie trudny mecz.  

Na koniec finalista Pekao Szczecin Open bardzo przychylnie wypowiedział się na temat sportowego i organizacyjnego poziomu polskiego challengera.

– Cztery lata temu nie mogłem tu zagrać, ponieważ w tym samym czasie miały miejsc rozgrywki Davis Cup’a, ale naprawdę czekałem na powrót tutaj, ponieważ to bardzo dobry turniej, niemal na poziomie cyklu głównego ATP. Zawodnicy mają zapewnionych wiele udogodnień, kort centralny jest duży, rozgrywa się tu spotkania w sesji nocnej, a na meczach pojawia się sporo kibiców. Poza tym lubię tutaj przyjeżdżać, podoba mi się w Polsce, a ludzie tu okazują mi dużo sympatii. To pozytywna energia płynąca w obie strony.

fot. źródło: pekaoszczecinopen.pl

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Redaktor Radia Gol zajmująca się głównie tematami związanymi z tenisem i siatkówką. Niereformowalna fanka Rogera Federera ze słabością do gorzkiej czekolady. Na co dzień studiuje prawo w Poznaniu. Od zakupów woli mecze siatkarskiej reprezentacji, a w wolnych chwilach myśli o smaku wimbledonowskich truskawek.