Za nami mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym rozgrywane na niemieckiej ziemi. Co najważniejsze z polskiej perspektywy był to kolejny czempionat, z którego wracamy z medalami. Warto jednak przy tym zauważyć, że poza skokami narciarskimi nasi reprezentanci odgrywali głównie role statystów.

Klasyfikację medalową zgodnie z tradycją i przewidywaniami zdominowali Norwegowie. Wrócą oni z Oberstdorfu z 31 krążkami, w tej puli jest aż 13 złotych medali. Po 7 krążków wywalczyli natomiast Austriacy oraz Szwedzi. Przy czym ci pierwsi wywalczyli 4 pierwsze miejsca, a ci drudzy ledwie dwa. Pomimo roli gospodarza ekipa Niemiec wywalczyła ledwie 6 krążków, czyli aż o 3 mniej względem czempionatu sprzed dwóch lat. Dało to naszym zachodnim sąsiadom 4. miejsce w klasyfikacji medalowej. Polacy z jednym złotym i jednym brązowym medalem uplasowali się na 7. lokacie w tej klasyfikacji (dwa lata temu zajęliśmy w niej czwarte miejsce). W tej edycji mistrzostw świata w sumie jedenaście nacji może pochwalić się zdobyciem miejsca na podium.

Występy Biało-Czerwonych powinniśmy przyjąć z mieszanymi uczuciami. O ile skoczkowie narciarscy stanęli w zupełności na wysokości zadania, o tyle pozostała część naszej kadry, może mówić o lekkim niedosycie. Względem Seefeld nieco mniejsze emocje zagwarantowały nam skoczkinie. Niektóre media określiły wręcz tegoroczny występ jako cofnięcie się w rozwoju naszych zawodniczek. Świadczą o tym także, przebijające się do mediów, niesnaski wokół kadry budowanej przez Łukasza Kruczka. Po udanych mistrzostwach świata juniorów dla naszych biegaczek przyszła szybka weryfikacji na seniorskiej imprezie. Należy jednak pamiętać, że to juniorski czempionat był tegoroczną imprezą docelową i tam nasze panie spełniły pokładane w nich nadzieje. Martwi także stagnacja w kadrze kombinatorów. Promyki nadziei, które mieliśmy jeszcze przed kilkoma laty w tej dyscyplinie, z wolna przygasają. Jeśli PZN na poważnie nie zastanowi się nad dalszą strategią rozwoju, to za chwilę będziemy mogli zapomnieć o jakichkolwiek pozycjach punktowanych w pucharowej rywalizacji dla naszych reprezentantów.

Oberstdorf 2021 przechodzi do historii. Tegoroczna impreza okazała się potwierdzeniem pozycji Polski na narciarskiej mapie świata. Natomiast niecały rok pozostał do Igrzysk Olimpijskich. Obecny stan polskich skoków, biegów narciarskich oraz kombinacji norweskiej nie pozwala liczyć na więcej niż dwa medale w głównej imprezie czterolecia z wyżej wymienionych dyscyplin. Należy chyba po raz kolejny wystawić żółtą kartkę dla PZN-u za budowę zaplecza na kolejne ważne imprezy. Złote pokolenie polskich skoczków narciarskich w końcu zejdzie z piedestału, a wtedy o medalowe emocje może być bardzo ciężko.

 

 

  

UDOSTĘPNIJ