Weekend w Barcelonie miał być fantastyczny dla Ferrari, jednak skończył się udanie dla Red Bulli. Pod Barceloną zatriumfował bowiem Max Verstappen, który na podium stanął z Sergio Perezem i Georgem Russellem.

Start wyglądał dobrze dla Charlesa Leclerca, który obronił się w pierwszym zakręcie przed Maxem Verstappenem. Za plecami Holendra udanie zaczął Russell, który nie został minięty przez Pereza. Nieco gorzej poradził sobie Carlos Sainz, który szybko stracił kilka miejsc. Lewis Hamilton zaliczył natomiast kolizję z Kevinem Magnussenem, przez co obaj panowie musieli zjechać do boksów i spadli na koniec stawki.

Wkrótce we znaki dały się znać problemy z przegrzewającymi się w gorących warunkach oponach. Ich pierwszą ofiarą został Carlos Sainz, który kolejny raz nie może przejechać czystego weekendu – Hiszpan tym razem na krótko wylądował w żwirze i wrócił do rywalizacji pod koniec pierwszej dziesiątki. Dwa okrążenia później poza torem znalazł się Max Verstappen. Mistrz świata błyskawicznie opanował sytuację i nawet się nie zatrzymał, ale spadł za Pereza i Russella.

Meksykanin i kierowca Mercedesa zmienili opony, a Brytyjczyk wkrótce miał na skrzyni biegów Verstappena. Holender miał lepsze tempo od rywala, ale duże problemy z systemem DRS przez bardzo długi czas nie pozwoliły mu minąć zawodnika Mercedesa. W międzyczasie dysponujący sprawnym tylnym skrzydłem i dobrą prędkością Perez zaczął się irytować. Poprosił zespół, aby Max puścił go przodem, by szybko wyprzedzić Russella, ale Red Bull odmówił.

Jadący z przodu komfortowo Leclerc w międzyczasie kontrolował tempo i zużycie opon, spokojnie prowadząc, a także zjechał do pit stopu po nowe opony. Okrążenie 27. przyniosło jednak Monakijczykowi duży problem w postaci fatalnej awarii silnika. Ferrari nie miało wątpliwości, że usterka jest niezwykle poważne, gdy bolid niemal zatrzymał się w miejscu i od razu kazało swojemu zawodnikowi zjechać do garażu i skończyć udział w wyścigu.

Chwilę po wycofaniu się Leclerca Red Bull zdecydował, że skoro DRS nie jest w stanie pomóc w walce z Russellem, to zmieni strategię Verstappena i nałożył mu miękkie opony. Taki ruch okazał się niezwykle skuteczny – najpierw Brytyjczyka minął Perez, a gdy zawodnik Mercedesa zjechał do alei serwisowej, również Verstappen znalazł się przed nim. Red Bull nie oddał już dubletu – Verstappen zjechał jeszcze raz, aby założyć świeże pośrednie ogumienie, a „Checo” mimo irytacji puścił mistrza świata przed siebie na życzenie zespołu.

Gdy walka o triumf się rozstrzygnęła, oczy kibiców skierowały się na pozycje tuż za podium. Jadący na czwartym miejscu Valtteri Bottas tracił tempo na zużytych oponach, przez co minęli go Carlos Sainz i Lewis Hamillton, któremu udało się przebić przez stawkę po nieszczęśliwym początku. Brytyjczyk poradził sobie też z zawodnikiem Ferrari, co zakończyło już niemal całkowicie jakąkolwiek rywalizację na torze.

Emocje pojawiły się ponownie na ostatnich okrążeniach. Mercedes poinformował bowiem swoich kierowców, że muszą mocno oszczędzać swoje hamulce, gdyż może im nawet grozić nieukończenie wyścigu. Konieczną ostrożność wykorzystał Carlos Sainz, który odbił czwarte miejsce z rąk Lewisa Hamiltona.

Za zawodnikiem Mercedesa rywalizację skończył Valtteri Bottas. Kierowca Alfy Romeo wykorzystał dobrą dyspozycję bolidu by zdobyć punkty, podczas gdy jego zespołowy partner – Guanyu Zhou – nie dojechał do mety. Za Finem znalazł się Esteban Ocon, a Lando Norris, wieńczący zdobyczą średnio udany weekend McLarena. Dwa „oczka” do mety przywiózł Fernando Alonso, a jedno Yuki Tsunoda. O najlepszą „10” otarli się natomiast Sebastian Vettel i Daniel Ricciardo.

Świetny weekend Red Bulla przy porażce Ferrari oznacza, że ekipa z Milton Keynes wyprzedziła rywali w klasyfikacji konstruktorów, podczas gdy Mercedes umocnił się na trzeciej pozycji i zbliżył nieco do włoskiej stajni. Wśród kierowców również nastąpiła zmiana lidera – Max Verstappen po raz pierwszy w tym sezonie znalazł się przed Charles Leclerciem i wyjeżdża z Hiszpanii z czteropunktową przewagą nad rywalem.

Na kolejną rundę Formuły 1 nie przyjdzie nam czekać długo – już za tydzień na ulicach Monte Carlo odbędzie się ikoniczne Grand Prix Monako.

UDOSTĘPNIJ
Adam Franciszek Wojtowicz
"Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz"