Max Fricke był jedyną bronią ZOOLESZCZ GKMu Grudziądz w przegranym wysoko meczu wyjazdowym z PLATINUM Motorem Lublin. Lider „Gołębi” zdobył 14 punktów i po spotkaniu komentował rywalizację w rozmowie z Radiem GOL.

– Czułem się ok. Czułem się dobrze od początku, przy końcu spotkania mogło być nieco lepiej, nieco się zgubiłem z ustawieniami, ale zrobiło się ciężko, więc starty były naprawdę ważne. Niestety, wynik dla zespołu nie był taki, jaki chcieliśmy. Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudny mecz, a oni pokazali, dlaczego są mistrzami. Gratulacje dla nich, wszystkich w klubie. My będziemy nadal próbowali i nie przestaniemy naciskać. Każdy punkt w lidze jest teraz ważny i nie jesteśmy w zbyt dobrej pozycji, więc musimy naprawdę dać z siebie wszystko w pozostałej części sezonu – mówił szybki w piątkowy wieczór Fricke.

Australijczyk całe spotkanie był dobrze spasowany z nawierzchnią, jednak jego koledzy nie byli w stanie do niego dołączyć. – Próbowałem pomóc chłopakom, jak tylko mogłem. Mogę jedynie doradzać w kwestii tego, co ja mam i co działa. Nie wiem czy to nie zadziałało u nich i w ich motorach, czy zdecydowali inaczej. Nie jestem pewien, ale starałem się robić co w mojej mocy, żeby pomóc juniorom i całej drużynie. To był ciężki wieczór dla wszystkich. Oni [gospodarze] byli bardzo skuteczni ze startu i dobrzy na ich własnym torze.

– Tor był wymagający. Plandeki miały pewien wpływ w kwestii tego, jak sucho było – było naprawdę sucho pod nimi i to sprawiło, że w torze były duże dziury. W końcówce zrobiło się ciężko, ale ściganie było niezłe i nie miałem większych problemów – mówił o ponownie wadliwej nawierzchni Fricke.

 

UDOSTĘPNIJ
Adam Franciszek Wojtowicz
"Bo czasem wygrywasz, a czasem się uczysz"