W piątym finałowym meczu Polskiej Hokej Ligi GKS Tychy wygrał na własnym lodzie z Comarch Cracovią 4:2 i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzi 3:2. Szóste starcie odbędzie się w sobotę w Krakowie, gdzie wygrana tyszan oznaczać będzie obronę mistrzowskiego tytuły przez tę drużynę.

Finał PHL: Mecz nr 1

W dwóch pierwszych spotkaniach finałowych wszystko przebiegło zgodnie z prawem atutu własnej tafli. Premierowe starcie wygrali grający przed własną publicznością tyszanie, a Cracovia powzięła rewanż we własnej hali.

Mecz numer 1, rozgrywany na Stadionie Zimowym, trwał aż 118 minut. Dopiero w trzeciej dogrywce padł gol, który przesądził o losach pierwszego meczu finału Polskiej Hokej Ligi. Alex Szczechura pokonał Miloslava Koprivę i batalia o złoto rozpoczęła się od zwycięstwa GKS-u Tychy.

Finał PHL: Mecz nr 2

Kolejne starcie padło łupem Cracovii, która zmobilizowana przystąpiła do pierwszej finałowej potyczki na ziemi krakowskiej. Pasy jedynie na moment straciły kontrolę nad wydarzeniami na lodzie, lecz po jej odzyskaniu, dopełniły dzieła i dzięki wygranej 3:1, doprowadziły do remisu w rywalizacji.

Więcej o pierwszych meczach Tychów z Cracovią przeczytasz TUTAJ.

Finał PHL: Mecz nr 3

Przełamanie niegościnności gospodarzy nastąpiło w trzecim starciu, kiedy krakowianie pokonali Trójkolorowych na ich lodzie. Cracovia wygrała 5:3, a o sukcesie hokeistów Rudolfa Rohaczka zadecydowała końcówka drugiej tercji, kiedy to goście w krótkim odstępie czasu zdobyli dwa trafienia.

Finał PHL: Mecz nr 4

Na potknięcie przed własną publiką tyszanie zareagowali wzorcowo. W czwartym meczu w Krakowie wygrali 4:0 i tym razem to oni doprowadzili do remisu w serii. Wysokie zwycięstwo może jednak mylić, ponieważ we wtorkowy wieczór Cracovia dokonywała rzeczy niebywałych pod bramką Johna Murraya. Pasy raziły nieskutecznością, choć oddać też trzeba, że świetny dzień miał golkiper tyszan. Dwa gole wciąż aktualnych mistrzów kraju padły podczas ich gier w przewadze. Ostatnie trafienie było pokłosiem wycofania z bramki Koprivy.

Po dwóch pierwszych spotkaniach, w których królowali gospodarze, w dwóch następnych górą były zespoły przyjezdne. Przed piątym spotkaniem był remis 2:2, a rywalizacja po raz trzeci zawitała do Tychów.


Finał PHL: Mecz nr 5

W niej lepsi okazali się podopieczni Andreja Gusowa. Gospodarze słabo weszli w spotkanie i po pierwszych 20 minutach przegrywali 0:1, ale w drugiej tercji wrócili do gry. Bramki Tomasa Sykory i Radosława Galanta sprawiły, że GKS wyszedł na prowadzenie, które ostatecznie utracił po golu Macieja Kruczka.

W trzeciej odsłonie długo wydawało się, że sędziowie zarządzą dogrywkę, ale na trzy minuty i 23 sekundy przed końcem regulaminowego czasu Mateusz Gościński wykończył akcję Andreja Michnowa. Pasy nie podniosły się już po tym ciosie. Nieco ponad dwie minuty później straciły kolejnego gola i musiały uznać wyższość rywala, który zwyciężył 4:2.


Finał PHL: Mecz nr 6

Szósty mecz odbędzie się w sobotę, 13 stycznia w Krakowie. Zwycięstwo tyszan sprawi, że GKS Tychy obroni mistrzowski tytuł. Wygrana krakowian przedłuży rywalizację do siódmego spotkania, które rozegrane zostanie na Stadionie Zimowym.

 

UDOSTĘPNIJ