W dzisiejszych wydaniach włoskich gazet możemy naczytać się sporo dobrego o naszych reprezentantach. Arkadiusz Milik do spółki z Piotrem Zielińskim byli bohaterami meczu przeciwko Frosinone, strzelając odpowiednio dwie i jedną bramkę. Na pochwały zasługuje również Dawid Kownacki, którego asysta pozwoliła doprowadzić do wyrównania w 100. minucie spotkania!

Neapol silny również z Milikiem

Napoli było zdecydowanym faworytem spotkania przeciwko Frosinone. Carlo Ancelotti tym razem dał odpocząć kilku podstawowym zawodnikom, a szansę od pierwszych minut otrzymali obydwoje Polacy. Okazało się, iż trener podjął trafną decyzję. Strzelanie Neapolitańczycy zaczęli już w 7. minucie spotkania. Piotr Zieliński nie kalkulował w polu karnym i płaskim strzałem w długi róg wyprowadził zespół na prowadzenie. Arkadiusz Milik swoje trafienia zanotował w 68. i 84. minucie spotkania. Najpierw wygrał pojedynek główkowy i pewnie umieścił piłkę w bramce, a potem wykazał się niezłym instynktem i z najbliższej odległości pokonał bramkarza. Mecz zakończył się wynikiem 4:0, autorem czwartego gola był Ounas.

Dobrego występu Arkadiusza Milika nie przegapiły włoskie media. La Gazetta dello Sport wspomina, iż trafił już siedem razy do siatki w tym sezonie i zagrał jak rasowy napastnik. Il Mattino pisze natomiast, że Polak strzelił trzeciego gola w ciągu pięciu dni i potrafi fantastycznie wykorzystać swoją siłę fizyczną. W poprzedniej kolejce Polak wywalczył swojej drużynie zwycięstwo w ostatnich minutach z Atalantą.

Mamma mia, 100 minut szaleństwa!

Kolejnym spotkaniem, w którym oglądać mogliśmy naszych reprezentantów, to starcie Lazio z Sampdorią. Od pierwszej minuty na boisku mogliśmy oglądać dwóch Polaków – Karola Linettego oraz Bartosza Bereszyńskiego. Faworyzowane Lazio straciło jednak gola już w 21. minucie za sprawą niezawodnego Fabio Quagliarelli. Wyrównanie nadeszło dopiero w 79. minucie, gdy do siatki Genueńczyków trafił Acerbi. Spotkanie toczyło się pod znakiem walki. Żółtą kartkę w pierwszej połowie zarobił Bereszyński, a pod koniec spotkania ten sam kartonik obejrzał Linetty. W drugiej połowie na boisku pojawił się także Dawid Kownacki.

Gdy wydawało się, że mecz dobiega końca i nic ciekawego się już nie wydarzy, to magiczna Serie A zaskoczyła po raz kolejny. Arbiter spotkania doliczył, aż dziewięć minut, w których oglądać mogliśmy niesamowity spektakl. Najpierw w 92. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Bartosz Bereszyński. Cztery minuty zagranie ręką i sędzie dyktuje rzut karny dla Rzymian. Do piłki podchodzi Immobile i pewnie wykorzystuje jedenastkę. To jednak nie był koniec. Osłabiona Sampdoria nie dała sobie wydrzeć punktów i zdołała wyrównać w ostatnich sekundach. Długie zagranie obrońcy dobrze przedłużył Dawid Kownacki, po czym niepilnowany Riccardo Saponara w ekwilibrystyczny sposób przelobował bramkarza rywali.

Cud w Sardynii

Mecz Cagliari z Romą był kolejnym niesamowitym widowiskiem. Wydawało się, iż podopieczni Di Francesco kontrolują spokojnie mecz z dwubramkową przewagą. Bramki dla Rzymian strzelali Cristante oraz Kolarov. Spokój trwał jednak tylko do 84. minuty, gdy kontaktową bramką dla gospodarzy strzelił Ionita. Cagliari starało się, jednak w swoich staraniach czerwoną kartką zostali ukarani aż dwaj zawodnicy. Z boiska wylecieli Ceppitelli oraz Srna. Jednak nawet przy takim obrocie spraw zdarzyła się nie lada niespodzianka. Podobnie jak przed paru laty Marco Sau w samej końcówce spotkania wyrównał i wpadł w objęcia kolegów z zespołu. Jak widać, nawet w dziewięciu można postraszyć silniejszego od siebie rywala.

 

UDOSTĘPNIJ