Poniedziałek wieczór, starcie pomiędzy dużymi markami, bo tak trzeba nazywać AC Milan oraz AS Romę. Niepowstrzymany dotąd lider tabeli podejmował rozpędzających się rzymian. Przepis na hit? Owszem. Szkoda, że naprawdę dobry mecz został w pewnym momencie wypaczony przez arbitra tego spotkania – Piero Giacomellego.

Mecz rozpoczął się od bardzo szybkiego wyjścia na prowadzenie gospodarzy. Fantastyczne podanie za plecy obrońców od Rafaela Leao wykończył Zlatan Ibrahimović. 39- letni Szwed jest w wybitnej formie, od początku tego sezonu, czego dowodzi jego przewodnictwo wśród najlepszych strzelców ligi. Następnie drużyna Paulo Fonseci odpowiedziała golem po rzucie rożnym, gdzie kompletnie nie popisał się doświadczony rumuński bramkarz Cyprian Tatarusanu, który zastępował zarażonego koronawirusem Gianluigiego Donnarummę. Zdobywcą wyrównującej bramki był Edin Dżeko. Do przerwy pomimo kilku groźnych akcji obydwu stron, wynik się nie zmienił.

Podopieczni Stefano Piolego w drugą połowę weszli bez respektu podobnie jak w pierwszą. Nie minęło 180 sekund, a na listę strzelców wpisał się Alexis Saeleamakers. Właściwie od tego momentu wydawało się, że Rossonerii mają ten mecz pod kontrolą. Wtedy to, głównym bohaterem tego spotkania postanowił zostać…arbiter Piero Giacomelli. Włoski sędzia w okolicach 70 minuty gwizdnął rzut karny, tak absurdalny, że trudno to w jakiś logiczny sposób wytłumaczyć. Nie wiemy, na co patrzył w tamtym momencie Giacomelli, może była to stojąca gdzieś w strefie dziennikarskiej Diletta Leotta, może zobaczył leżące bezpańsko 50 centów na murawie albo upewniał się, czy nikt nie kradnie mu samochodu z parkingu, ale jedno jest pewne, nie mógł patrzeć na to się dzieje w polu karnym Milanu. Gdyby tam patrzył, to z pewnością zobaczyłby, jak Ismael Bennacer nie kopie Pedro, ale jest przez niego kopany i to dość boleśnie. Kuriozum tej sytuacji było takie, że od razu po gwizdku sędziego, Hiszpan odwrócony do niego plecami zamierzał przeprosić kopniętego algierczyka za swoje przewinienie(!), a zamiast tego okazało się, że zdaniem arbitra faul był w drugą stronę. Karnego bezbłędnie wykonał Jordan Veretout.

Od tamtego momentu rozpoczęła się prawdziwa tragikomedia pomyłek Włocha. Niespełna dwie minuty później w polu karnym Romy do główki skakał Zlatan z Rogerem Ibanezem. Hiszpan nie dość, iż łokciem omal nie trafił napastnika Milanu w twarz, to przede wszystkim zagrał piłkę ręką. Werdykt Giacomelliego? Faul i żółta kartka dla Ibrahimovicia. Absurd gonił absurd. Po kolejnym z błędów arbitra, swoją złość okazał Andrea Romeo, asystent Piolego, który za swoją ekspresję otrzymał czerwoną kartkę. Sam Pioli, również nie krył niezadowolenia i wtedy wykrzyczał w stronę sędziego (co akurat wyłapały kamery) po włosku: „Zepsułeś ten mecz”.

Tuż po tym wydarzeniu, jakby chcąc naprawić swoje błędy, Giacomelli podyktował bardzo spornego karnego, tym razem przeciwko Romie. Dzięki temu szóstego gola w tym sezonie strzelił Zlatan Ibrahimović. W zasadzie od tamtej pory mecz stał się bardzo nieprzyjemny. Zawodnicy z obu stron czuli się pokrzywdzeni decyzjami arbitra i pokazywali to aż zanadto. Pojawiły się niepotrzebne faule, agresja, zniecierpliwienie, czego dowodem była np. żółta karta dla Theo Hernandeza, za jakiś komentarz odnośnie pracy sędziego.

Ostatecznie mecz skończył się remisem 3:3, gdyż w 84 minucie, znów po rzucie rożnym trafiła drużyna Giallorossich. Tym razem szczęśliwcem był Marash Kumbulla. Stoper ekipy z Rzymu wykorzystał, nieuwagę Tatarusanu i zamknął wynik. Sam rezultat mógł, a nawet powinien wyglądać zupełnie inaczej, ale Piero Giacomelli, stwierdził, że nie może obejść się bez kontrowersji. I to takich, przy których powiedzieć, że mógł zachować się lepiej to nic nie powiedzieć.

UDOSTĘPNIJ
Arkadiusz Bogucki
Miłośnik piłki, zwłaszcza tej we Włoskim wydaniu. Redaktor również na portalu SerieAPolonia.pl. Poza piłką nożną zafascynowany literaturą grozy, w szczególności twórczością Stephena Kinga oraz H.P. Lovercrafta.