W czwartkowy wieczór został rozegrany drugi z półfinałów tegorocznej edycji Pucharu Narodów Afryki, w którym doszło do starcia Kamerunu z Egiptem. Mecz rozstrzygnął się dopiero po konkursie rzutów karnych, w którym lepsi okazali się podopieczni Carlosa Queiroza.

Trzeba otwarcie przyznać, że mecz nie był wielkim widowiskiem. Najlepszym podsumowaniem pierwszej połowy jest fakt, że padł w niej zaledwie jeden celny strzał. Przewagę mieli Kameruńczycy. Piłkarze z tego kraju częściej utrzymywali się przy piłce i wyprowadzali więcej ataków. Na nic się to jednak nie zdało- po pierwszej części spotkania na tablicy wyników utrzymywał się bezbramkowy remis.

Po przerwie gra się wyrównała, a do głosu zaczęli dochodzić reprezentanci Egiptu. Mimo licznych ataków na bramkę rywali po każdej ze stron, próżno było szukać otwarcia wyniku. Bramkarze obydwu drużyn musieli interweniować w sumie tylko trzy razy- świadczy to o tym, że spotkanie rozgrywało się w środku pola. W końcówce meczu czerwoną kartkę obejrzał Carlos Queiroz- szkoleniowiec reprezentacji Egiptu. Drużyna tego kraju znalazła się więc w nieciekawej sytuacji. Na minuty przed dogrywką, która wydawała się być w tym meczu nieunikniona, Egipcjanie zostali pozbawieni głównego trenera. Żadna z ekip nie potrafiła przesądzić losów spotkania na swoją korzyść w podstawowym czasie gry. Drugiego finalistę najważniejszego turnieju piłkarskiego w Afryce miało więc wyłonić dodatkowe 30 minut.

To Kameruńczycy rozgrywali dogrywkę lepiej. Piłkarze tej drużyny częściej byli przy piłce i stwarzali większe zagrożenie pod bramką rywala. Ilość nie przeszła jednak w jakość- ta przewaga nie przerodziła się w strzały, których było jak na lekarstwo. Pół godziny gry nie przyniosło rozstrzygnięcia. O wyniku tego spotkania rozstrzygnęły więc rzuty karne. Więcej doświadczenia mieli Egipcjanie, którzy rozgrywali już konkurs jedenastek na tym turnieju- w meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Dobrze wiemy jednak, że nie odgrywa to aż tak ważnej roli. Każde kolejne rzuty karne to nowa wojna nerwów i nowe obciążenie psychiczne. Jako pierwsi, już w drugiej serii spudłowali Kameruńczycy, a dokładniej Harold Moukoudi. James Lea Siliki, który jako następny reprezentant tego kraju podchodził do jedenastki, również nie zdołał pokonać Gabaskiego. Sytuacja zrobiła się beznadziejna z perspektywy Kamerunu. Gdy złą passę podtrzymał Clinton N’Jie, który nie trafił w bramkę, wiadomo już było, że to Egipt jest zwycięzcą tego spotkania.

Reprezentanci Egiptu lepiej wytrzymali presję, jaka wiąże się z konkursem jedenastek i to oni zagrają w finale, gdzie ich rywalem będzie reprezentacja Senegalu. Kameruńczykom na otarcie łez pozostaje mecz o trzecie miejsce i pojedynek z Burkiną Faso.  Te spotkania zostaną rozegrane w niedzielę.

Jarosław Truchan

UDOSTĘPNIJ
Avatar
Jedyne takie sportowe radio internetowe. RadioGOL.pl jako pierwsze w Polsce oferuje profesjonalną współpracę z klubami sportowymi, dla których prowadzone są regularne relacje NA ŻYWO. Ponadto serwis oferuje artykuły, transmisje, komentarze i analizy profesjonalnych ekspertów, specjalizujących się w szerokim wachlarzu dyscyplin sportowych.