„Od początku fazy pucharowej zaczyna się Mundial” – takie powiedzenie jest dominujące w ustach wielu piłkarskich ekspertów, podczas najważniejszej imprezy piłkarskiej świata. I faktycznie trudno się z takim postawieniem sprawy nie zgodzić. Puchar Świata już 15 lipca trafi do zwycięzcy turnieju w Rosji, ale teraz zaczyna się gra na śmierć i życie. To, co było w grupie, zostawiasz za sobą. Argentyna nie musi się martwić tym, że jeszcze krok i spada w przepaść. Chorwacji za piękną grę nikt nie da tytułu, bo wygrała pierwsze trzy mecze. No to jak będzie wyglądać będą mecze 1/8 finału Mistrzostw Świata?

Czy można się spodziewać fajerwerków? Mimo, że wszystkie drużyny będą miały w głowie, że meczu przegrać nie można, na pewno w niektórych spotkaniach zobaczymy twardą wymianę ciosów, po której jeden z zespołów będzie musiał podnosić się po nokaucie. Będą jednak i nudne mecze. To brutalne, ale tego nie da się oszukać. Pamiętam doskonale, jak cztery lata temu, podczas półfinału Argentyny z Holandią byłem o krok od tego, żeby po prostu zasnąć, bo na boisku działo się tylko trochę więcej, niż podczas czwartkowego meczu Polski z Japonią. Niby to inna, jeszcze poważniejsza faza, ale gra się o to samo – o pozostanie w turnieju.

Dziś – tak jak obiecałem w czwartkowym felietonie – postaram się przeprowadzić symulację fazy kolejnych spotkań Mistrzostw Świata w Rosji. Nie bawię się w wyniki, bo tu nie o to chodzi. W swoich rozważaniach wskażę drużyny, które awansują dalej.

Portugalia – Urugwaj

Mecz na samej górze lewej strony drabinki. Bardzo emocjonujące spotkanie. Pojedynek Cristiano Ronaldo i spółki z powoli, ale bardzo skutecznie rozkręcającym się Urugwajem może być naprawdę dużym widowiskiem. Swoją drogą, jeśli słówko o CR7 – w tym meczu nie powinien wyjść na boisko za swoje zachowanie w ostatnim meczu grupowym, kiedy celowo uderzył w twarz rywala. Gdyby sędzia pokazał wtedy czerwoną kartkę, Portugalia w opisywanym meczu byłaby zapewne bezzębna i przegrała dość łatwo z ekipą z Ameryki Południowej. Tak na pewno nie będzie, ale mimo to stawiam na Urusów, bo mecz z Rosją pokazał, że w najważniejszych chwilach ofensywny potencjał tego zespołu może być zwyczajnie nie do zatrzymania.

Argentyna – Francja

Francuzi to drużyna turniejowa, zupełnie jak Niemcy. Ok, przestańmy się już czepiać naszych sąsiadów – w końcu ich na tym turnieju już nie ma! „Trójkolorowi” jednak są i można nawet stwierdzić, że z Albicelestes są lekkim faworytem. Gdy przyjdzie do starcia o życie, podopieczni Didier Deschampsa będą gryźć trawę, a mając takie możliwości rotowania składem i bardzo dobre rezerwy, można być jednym z głównych faworytów nawet do tytułu. Co do Argentyny, Leo Messi na tym turnieju – poza przebłyskiem geniuszu w meczu z Nigerią – nie zachwyca, a reszta kadry też zachowuje się, jakby była trochę zbyt mocno rozbita, żeby ugrać tu dobry wynik. Niesnaski, które na pewno występują na linii Sampaoli – zawodnicy też nie służą niczemu dobremu i stawiam, że Argentyna potknie się już w pierwszym meczu pucharowym.

Brazylia – Meksyk

Trzecia para „z lewej strony” to wojna po amerykańsku. Północ powalczy z południem i w tym meczu na pewno będą fajerwerki. Liczę na sporo goli i fantastyczny pokaz technicznego futbolu, zakończony jednak zgodnie z przewidywaniami zwycięstwem „Canarinhos”. Klęska 7:1 na pewno nie grozi im już tak jak cztery lata temu. Ta drużyna jest po prostu silniejsza i udowodni to w kolejnych kilku spotkaniach. Meksyk powalczy, ale już w przegranym meczu ze Szwecją widać było problemy, które rywale wykorzystają bardzo skutecznie.

Belgia – Japonia

Na samym dole lewej strony drabinki mamy pojedynek drużyny aspirującej do roli faworyta z parodystami. Po czwartkowym meczu bardzo spodobało mi się to określenie drużyny Japonii i będę się go trzymał. Drużyna, która na Mundialu gra w kratkę ma prawo przejść dalej – takie rzeczy się zdarzają, ale to jak okropnym stylem dokonało się to w czwartek odbiera jakąkolwiek krztynę sympatii w stosunku do Japończyków. Eden Hazard i spółka na pewno dopilnują, by był to ich ostatni mecz w Rosji. Pogromu nie będzie, ale pewne zwycięstwo „Czerwonych Diabłów” jak najbardziej.

Hiszpania – Rosja

Gospodarze mistrzostw po pierwszych dwóch meczach z najsłabszymi ekipami swojej grupy, zapewne mieli dość mocno rozbudzone apetyty. Urugwajczycy ostudzili te zapędy i pokazali, że przy trudniejszym przeciwniku, drużyna Stanislava Cherchesova nie ma zbyt dużych szans na odegranie przewodniej roli w turnieju. Hiszpania w grupie zagrała bardzo ofensywny mecz z Portugalią i męczyła się z Iranem oraz Maroko, teraz jednak – w grze o najwyższe cele – może być bardzo silna. Siłę tej drużyny stanowi też fakt, że po początkowym wstrząsie, spowodowanym wyrzuceniem Juliena Lopeteguiego, ekipa bardzo szybko się podniosła i nadal zostaje w grze o to trofeum, które po raz ostatni zdobyła w 2010 roku.

Chorwacja – Dania

W swoich tekstach ostatnio bardzo mocno rozpływałem się nad reprezentacją Chorwacji, ale jeśli przed Mundialem miałbym wskazywać drużynę, mogącą wyskoczyć z drugiego rzędu i stać się faworytem, to z ręką na sercu mogę przyznać, że stawiałbym „chorwacką kratę”. Mario Mandżukić, Luka Modrić czy Ivan Perisić to gwiazdy europejskiego i światowego formatu, a Zlatko Dalić bez problemu poukładał to w zgrany monolit. Reprezentacja Danii w fazie grupowej nie zachwyciła. Wyszła z drugiego miejsca, ale jej styl nie zachwycał. Mający na swoich barkach funkcję lidera Cristian Eriksen też nie do końca udźwignął tę funkcję, co prawdopodobnie zakończy przygodę reprezentacji Danii z turniejem w Rosji w 1/8 finału.

Szwecja – Szwajcaria

Europejska para, w której nie widzę zdecydowanego faworyta i emocji. To może być mecz drużyn, którym zabraknie żyłki hazardzisty i chęci podjęcia ryzyka, które może się wiązać z odpadnięciem z Mundialu. O ile Szwajcaria mogła liczyć na wyjście ze swojej grupy z drugiego miejsca obok reprezentacji Brazylii, o tyle Skandynawowie w najśmielszych snach nie wyobrażali sobie, że mogą okazać się lepsi od reprezentacji Niemiec. W 1994 roku drużyna Szwecji sięgała na Mundialu po czwarte miejsce, wtedy jednak w tej drużynie było jednak kilka młodych gwiazd, mających w przyszłości zrobić spore kariery, teraz takich postaci nie widać, a Szwajcarzy wydają się drużyną bardziej poukładaną i doświadczoną, co da im awans do ćwierćfinału.

Kolumbia – Anglia

Ach, Anglicy! Ta drużyna od zawsze jest dla mnie fenomenem. Mecz z Belgią pokazał, że ten turniej znowu może być powtórką z rozrywki i w najważniejszych starciach Synowie Albionu nie udźwigną ciężaru faworyta, mimo że w poprzednich spotkaniach wszystko szło szybko, łatwo i przyjemnie. Kolumbijczycy nie zaczęli zbyt dobrze rosyjskiej drogi, ale podejrzewam, że gdyby Carlos Sanchez nie dostał czerwonej kartki, drużyna z Ameryki Południowej zainkasowałaby trzy punkty i jeszcze pewniej, niż to miało miejsce, wygrałaby grupę. Sądzę, że ten mecz może być bardzo atrakcyjny dla oka i obie drużyny stworzą nam bardzo fajne widowisko.

Zapraszamy więc do wielkiej uczty z najlepszym futbolem! 8 spotkań u nas – od pierwszej do ostatniej minuty! Od soboty do wtorku na rosyjskich boiskach BĘDZIE SIĘ DZIAŁO!

Radosław Kępys

FOT.Archiwum
UDOSTĘPNIJ
Avatar
Pochodzę z Bielska-Białej i tam mieszkam. Z wykształcenia jestem magistrem politologii. Sport jest moją największą pasją. Głównie piłka nożna, siatkówka, snooker, biathlon, a także wiele innych dyscyplin olimpijskich. Poza tym interesuje się literaturą, historią oraz polityką