Etihad Stadium
Etihad Stadium / źródło: commons.wikimedia.org / fot. edhiggins

Aż sześćdziesiąt dwie bramki padły w szesnastu spotkaniach 3. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wtorkowy wieczór okraszony był 35 trafieniami, natomiast w środę strzelono o osiem goli mniej – 27.

Lokomotiv Moskwa – Atlético Madryt 1:1

Pojedynek w stolicy Rosji lepiej rozpoczęli goście. W 18. minucie José María Giménez wyprowadził Atlético na prowadzenie. Ich radość nie trwała jednak długo. Zaledwie siedem minut później piłkę na jedenastym metrze przed bramką przyjezdnych ustawił Anton Miranchuk. Gospodarze wykonywali rzut karny. 25-letni Rosjanin nie pomylił się i zmienił wynik na 1:1. Taki rezultat utrzymał się do końca spotkania i obie drużyny zgarnęły po jednym punkcie. W drużynie wicemistrzów Rosji pełne 90 minut rozegrali Polacy – Grzegorz Krychowiak oraz Maciej Rybus.

Szachtar Donieck – Borussia Mönchengladbach 0:6

Istnym pogromem zakończył się mecz pogromcy Realu Madryt z pierwszej kolejki z drużyną mającą do tej pory dwa punkty na koncie. Szachtar poniósł prawdziwą klęskę na Stadionie Olimpijskim w Kijowie, a do jej rozmiarów przyczynił się przede wszystkim Alassane Pléa, który w drużynie gości skompletował hat-tricka. Po jednym trafieniu dorzucili Ramy Bensebaini oraz Lars Stindl, natomiast strzał Christopha Kramera z 18. minuty został zaliczony jako samobójcze trafienie Valeriya Bondara, od którego odbiła się piłka.

Atalanta Bergamo – Liverpool 0:5

Bezlitosny Liverpool nie pozostawił żadnych złudzeń Atalancie na zachowanie, chociażby jednego punktu z tego pojedynku. Głównym egzekutorem okazał się pozyskany przed tym sezonem Portugalczyk, Diogo Jota. To on aż trzykrotnie pokonał bramkarza ekipy z Bergamo. „Swoje” dorzucili także Mohamed Salah oraz Sadio Mané, którzy zdobyli po jednej bramce. To już trzecie zwycięstwo Anglików w obecnej edycji Ligi Mistrzów bez choćby jednego straconego gola.

FC Porto – Olympique Marsylia 3:0

Pewne zwycięstwo portugalskiej ekipy, które jednak wcale nie musiało przyjść tak łatwo. Strzelanie w tym meczu zaczęło się dość szybko – już w 4. minucie do bramki gości trafił Moussa Marega. Kilka chwil później mogło być 1:1. Rzutu karnego nie wykorzystał jednak Dimitri Payet. Z jedenastu metrów nie pomylił się natomiast Sérgio Oliveira i w 28. minucie podwyższył prowadzenie gospodarzy. W drugiej połowie wynik meczu na 3:0 ustalił Luis Díaz.

Manchester City – Olympiakos Pireus 3:0

Zdecydowana, ofensywna postawa podopiecznych Pepa Guardioli we wtorkowym spotkaniu została nagrodzona trzema bramkami. Pierwszą z nich zdobył Ferran Torres w 12. minucie meczu. Po przerwie do siatki gości trafiali jeszcze Gabriel Jesus oraz João Cancelo. Oba strzelone gole miały miejsce pod koniec pojedynku. Pierwszy z nich padł w 81. minucie, a drugi w 90.

FC Midtjylland – Ajax Amsterdam 1:2

Trzecia szansa na pierwsze punkty Duńczyków w tej edycji Ligi Mistrzów i kolejna niewykorzystana. Tym razem mocniejszy okazał się holenderski Ajax. Strzelanie już w 48. sekundzie meczu rozpoczął 20-letni Antony. W 13. minucie na 2:0 dla podopiecznych Erika ten Haga podwyższył Dušan Tadić. Chwilę później bardzo aktywny w tym spotkaniu Anders Dreyer zdobył kontaktowego gola dla Midtjylland. Po przerwie bramkę na 3:1 strzelił Antony, ale po interwencji VAR-u gol ten nie został uznany. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Ajaxu.

Real Madryt – Inter Mediolan 3:2

Starcie drużyn, które po dwóch kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów miały odpowiednio jeden i dwa punkty, co jest bardzo rozczarowującym wynikiem, patrząc na klasę obu zespołów. Pierwsze zwycięstwo w tej edycji Champions League odniósł jednak Real. Królewscy zdobyli pierwszy komplet punktów za sprawą trafień Karima Benzemy (25. minuta), Sergio Ramosa (33. minuta) oraz wprowadzonego w drugiej połowie Rodrygo (80. minuta). Goście odpowiedzieli golami Lautaro Martíneza (35. minuta) oraz Ivana Perišicia (68. minuta).

W trakcie meczu doszło do sprzeczki, w której udział brał kapitan Realu – Sergio Ramos oraz były zawodnik Królewskich – Achraf Hakimi. 34-letni Hiszpan, po jednej z sytuacji, rzucił do młodszego o 12 lat Marokańczyka słowa: „Piszczysz jak szczur”, używając przy tym wulgaryzmu. A szkoda, bo Ramos po tym spotkaniu powinien zostać zapamiętany przede wszystkim z tego, że trafienie z 33. minuty było jego setnym w barwach madryckiej drużyny. Kłótnią z Hakimim zdecydowanie „zaplamił” swój jubileusz.

Red Bull Salzburg – Bayern Monachium 2:6

Spotkanie z tych, o których chciałoby się powiedzieć, że: „Prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, jak kończą, a nie jak zaczynają”. W żaden sposób nie mamy zamiaru obrażać tutaj drużyny gospodarzy, która do 79. minuty prezentowała naprawdę świetny poziom. Świadczy o tym, chociażby fakt, że to oni jako pierwsi objęli prowadzenie. W 4. minucie Manuela Neuera pokonał Mergim Berisha. Kwadrans później do remisu doprowadził Robert Lewandowski, pewnie wykorzystując „jedenastkę”. Jeszcze przed przerwą piłkarze z Austrii zdobyli bramkę na 2:1, ale… dla Bayernu. Autorem samobójczego trafienia okazał się Rasmus Kristensen. 21 minut od rozpoczęcia drugiej połowy piłka trafiła już do właściwej siatki. Bramkę na 2:2 zdobył Masaya Okugawa i wydawało się, że Salzburg wraca do gry. Było to wrażenie, niestety dla ich sympatyków, złudne. Po 13 minutach Bayern wyszedł na prowadzenie za sprawą gola Jérôme Boatenga. Kolejne trafienie dla Bawarczyków dołożył Leroy Sané, a dzieła zniszczenia dokonali Robert Lewandowski i Lucas Hernández, strzelając bramki w końcowym fragmencie meczu.

İstanbul Başakşehir – Manchester United 2:1

Zdecydowanie największa niespodzianka 3. kolejki LM. O postawie formacji defensywnej „Czerwonych Diabłów”, szczególnie w pierwszej połowie, lepiej nie mówić. Wystarczy skomentować ją tak, że obie bramki dla tureckiego nowicjusza padły w zupełnie „czystych” sytuacjach – bez jakiegokolwiek nacisku ze strony obrońców Manchesteru United. Pierwsze „nieporozumienie” w szeregach gości wykorzystał Demba Ba w 13. minucie meczu. Przy kolejnym, tuż przed przerwą, skorzystał kapitan gospodarzy, Edin Višća, który podwyższył na 2:0. Trzy minuty później, a dwie przed końcem połowy, Anthony Martial główkował tuż przy słupku i zmienił rezultat na 2:1, który utrzymał się do końca meczu. Historyczne punkty İstanbulu Başakşehir w Lidze Mistrzów stały się faktem.

Zenit Sankt Petersburg – Lazio Rzym 1:1

Prawdziwe piłkarskie święto na stadionie w Petersburgu. Spotkanie Zenitu z Lazio z wysokości trybun obejrzało około 20 tysięcy widzów. Sympatycy obu drużyn byli świadkami trzech goli w tym meczu. Pierwszy z nich padł w pierwszej połowie po pięknej akcji gospodarzy, którą wykończył Aleksandr Erokhin. Drugi, autorstwa Felipe Caicedo, miał miejsce w 82. minucie gry. Gdy zanosiło się, że spotkanie zakończy się remisem, Aleksandr Mostovoy zdobył gola dla Zenitu, dającego prowadzenie. Po interwencji VAR-u gol został anulowany, a mecz zakończył się wynikiem 1:1.

FC Barcelona – Dynamo Kijów 2:1

Wielki mecz obu bramkarzy, należy to zaznaczyć już na samym początku. Marc-André ter Stegen oraz Ruslan Neshcheret popisywali się wczoraj wieloma fantastycznymi interwencjami. Łącznie pokonano ich tylko trzykrotnie. W 5. minucie 18-letni golkiper Dynama skapitulował po raz pierwszy. Trzeba przyznać, że nie miał łatwego zadania, gdyż przyszło mu bronić rzut karny wykonywany przez Leo Messiego. Ta sztuka mu się nie udała, więc Barca objęła prowadzenie. Podwyższyła je w 65. minucie za sprawą Gerarda Piqué. Gol kontaktowy dla Dynama padł 10 minut później. Viktor Tsygankov skutecznie dobił strzał jednego z kolegów i zrobiło się 2:1. Do końca meczu nie oglądaliśmy więcej bramek. „Duma Katalonii” po trudnej przeprawie pokonała gości z Ukrainy.

Warto zaznaczyć, że w trakcie spotkania padł jeszcze jeden gol. Po przerwie, przy stanie 1:0, do siatki gospodarzy trafił nasz reprezentant – Tomasz Kędziora. Były zawodnik Lecha Poznań główkował po rzucie rożnym. Niestety, przy dośrodkowaniu piłka opuściła linię bramkową, by z powrotem wkręcić się na plac gry i trafić do 26-latka. Przy całej sytuacji dość szybko zainterweniował sędzia i Kędziora, który rozegrał pełne 90 minut, cieszył się z gola tylko przez moment.

Chelsea Londyn – Rennes 3:0

Antybohaterem meczu w Londynie został jednogłośnie Henrique Dalbert. 27-letni obrońca gości sprokurował dwa rzuty karne i dodatkowo w 40. minucie gry wyleciał z boiska w konsekwencji otrzymania dwóch żółtych kartek. Obie „jedenastki” wykorzystał Timo Werner i już do przerwy Chelsea prowadziła 2:0. W 50. minucie Tammy Abraham zdobył trzecią bramkę i było już właściwie po meczu.

Club Brugge – Borussia Dortmund 0:3

Erling Braut Håland ani nie myśli zaprzestać strzelania bramek. W spotkaniu przeciwko drużynie Club Brugge zdobył ich dwie i może pochwalić się świetnym rekordem – po 11 meczach Ligi Mistrzów, Norweg, ma na swoim koncie 14 zdobytych goli. Takim wynikiem w tyle zostawia, chociażby Cristiano Ronaldo, Sadio Mané, Leo Messiego czy Roberta Lewandowskiego. Dziesiąte i jedenaste trafienie Hålanda w Lidze Mistrzów miały miejsca w 18. i 32. minucie meczu. Strzelanie w Belgii rozpoczął natomiast Thorgan Hazard, wykorzystując swoją sytuację w minucie 14.

Ferencvárosi TC – Juventus 1:4

Skazani na pożarcie Węgrzy nie dali rady stawić czoła mocniejszemu rywalowi z Włoch. Nie pomógł w tym celu także własny stadion. Pierwszy gol padł już w 7. minucie meczu, a jego autorem był Álvaro Morata. Hiszpański napastnik kwadrans po przerwie podwyższył na 2:0 dla Juve. 13 minut później Paulo Dybala umieścił piłkę w bramce Węgrów i było już 3:0. Po chwili Argentyńczyk miał na swoim koncie także asystę. Jego strzał, z linii końcowej, próbował wybijać były obrońca Śląska Wrocław oraz Pogoni Szczecin – Gruzin, Lasha Dvali, lecz zrobił to na tyle niefortunnie, że piłka wpadła do bramki gospodarzy. Trzeba przyznać, że 25-latek nie miał prostego zadania i skuteczne wybicie futbolówki niemal graniczyło z cudem. Radość gospodarzy nadeszła w 90. minucie. Gola „na otarcie łez” zdobył dwa lata starszy od Gruzina Franck Boli.

RB Lipsk – Paris Saint-Germain 2:1

 Spotkanie, które miało być hitem środowych zmagań 3. kolejki Champions League, nie zawiodło. Już w 6. minucie goście objęli prowadzenie. Gola na 1:0 strzelił Ángel Di María. Gdyby 32-latek 10 minut później wykorzystał rzut karny, mielibyśmy już 2:0 dla PSG. Tak się jednak nie stało. Péter Gulácsi skutecznie wybronił „jedenastkę” i uratował Lipsk przed odrabianiem dwóch bramek straty. Było blisko, a powiedzielibyśmy: „Co się odwlecze, to nie uciecze” – w 38. minucie Di María skierował piłkę do bramki gospodarzy, ale polski zespół sędziowski, z Szymonem Marciniakiem na czele, bez pomocy VAR-u zdecydował, że Argentyńczyk znajdował się na pozycji spalonej i gola nie uznał. Cztery minuty później obyło się już bez nieprawidłowości i Christopher Nkunku doprowadził do remisu. Po przerwie role się odwróciły. Tym razem to drużyna z Lipska miała rzut karny i w przeciwieństwie do Paryżan – skutecznie go wykorzystała. Lipsk objął prowadzenie za sprawą Emila Forsberga i nie oddał go już do końca spotkania. W międzyczasie za dwie żółte kartki z boiska wylecieli dwaj piłkarze PSG – w 69. minucie Idrissa Gueye, a w doliczonym czasie gry Presnel Kimpembe.

Sevilla FC – FK Krasnodar 3:2

Kolejny równie emocjonujący mecz co poprzednie. Spotkanie w stolicy Andaluzji o wiele lepiej rozpoczęło się dla gości. W 17. minucie pierwszego gola dla Krasnodaru zdobył Magomed Suleymanov. Cztery minuty później na 2:0 dla przyjezdnych podwyższył z rzutu karnego Marcus Berg. Kontaktowego gola, tuż przed przerwą, zdobył Ivan Rakitić. Po chwili Sevilla znowu znalazła się „w piekle”. W doliczonym czasie pierwszej połowy czerwoną kartką został ukarany Jesús Navas i zdobycie choćby punktu w tym spotkaniu wydawało się coraz trudniejsze. Po przerwie gospodarze wyszli mocno skoncentrowani, a ich plan zaczął się realizować. W 69. minucie do remisu doprowadził Youssef En-Nesyri, a 180 sekund później ten sam zawodnik ustalił wynik spotkania na 3:2 dla piłkarzy z Andaluzji.

ZOBACZ TAKŻE: Niespełna miesiąc do startu biathlonowej karuzeli!

UDOSTĘPNIJ
Bartosz Pająk
Komentator i redaktor Radia GOL, ponadto piłkarz i spiker IV-ligowego Orlicza Suchedniów oraz jego człowiek od social mediów. Prywatnie sympatyk Manchesteru United, polskiej Ekstraklasy i pierwszej ligi. W wolnych chwilach miłośnik transportu kolejowego.