Już dziś Liverpool rozegra w pierwszy meczu półfinałowm Ligi Mistrzów. Podopieczni Juergena Kloppa są bliscy powtórzenia zeszłorocznego sukcesu, czyli gry w finale tych rozgrywek. Na ich drodze stoi jednak nie byle kto, bo mistrz Hiszpanii FC Barcelona. Z jak wyglądała przeprawa The Reds do „przedwczesnego finału” tych elitarnych rozgrywek? Jakie trudności musieli do tej pory pokonać?

Droga Liverpoolu do półfinału Ligi Mistrzów była kręta i wyboista. O pechu gracze z miasta Beatlesów mogli mówić już od fazy grupowej tych rozgrywek, ponieważ The Reds trafili do grupy C zwanej “grupą śmierci”. Aby dostać się do 1/8 finału, zespół Juergena Kloppa musiał najpierw dobrze zaprezentować się w starciach z Paris Saint Germain, SSC Napoli i Crveną Zvezdą Belgrad.

Emocjonujący początek

Ubiegłoroczni finaliści Ligi Mistrzów rozpoczęli zmagania grupowe w bardzo dobrym stylu, zwyciężając na Anfield, z mającym chrapkę na zwycięstwo w całym turnieju, PSG. Sam mecz był dawką ogromnych emocji. Choć po dwóch kwadransach gospodarze prowadzili już 2:0 po bramkach Sturridge’a i Milnera z rzutu karnego, paryżanie zdołali się podnieść i odpowiedzieli również dwoma ciosami w postaci bramek Meuniera i Mbappe. Gdy już wszyscy byli niemal pewni, że drużyny podzielą się punktami, szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy przechylił w doliczonym czasie gry Roberto Firmino.

Znalezione obrazy dla zapytania Liverpool vs psg
Liverpool od początku rozgrywek cechowała wielka determinacja w walce o końcowy rezultat. Tutaj The Reds celebrują gola dającego trzy punkty w starciu z PSG.

Już w drugiej kolejce zmagań grupowych gracze The Reds przekonali się, jak zawodnicy PSG mogli czuć się po meczu na Anfield. Liverpoolczycy mierzyli się wówczas z Napoli, które miało w tym meczu absolutną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Mimo tego gościom zabrakło bardzo niewiele do wywiezienia z Włoch punktu. Rezultat spotkania rozstrzygnął w końcowych minutach Lorenzo Insigne. Napoli 1, Liverpool 0.

Czerwona Gwiazda daje i zabiera

W trzeciej, ostatniej przed rewanżami kolejce do Liverpoolu przylecieli gracze Crveny Zvezdy Belgrad. Skazywani na pożarcie Serbowie, choć dzielnie walczyli, zostali stłamszeni przez gospodarzy. Liverpool zwyciężył 4:0 po dublecie Salaha oraz bramkach Firmino i Mane.

Mnóstwo fanów drużyny Juergena Kloppa w awans mogło zwątpić po kolejce czwartej. Wtedy bowiem Liverpool udał się na serbską Maracanę, by rozegrać rewanż z Crveną Zvezdą. Ku uciesze miejscowych kibiców, a niezadowoleniu bukmacherów – Liverpool poległ na serbskiej ziemi. Gospodarze wygrali 2:0 po dublecie Pavkova, a Liverpool stał się w Lidze Mistrzów ekipą określaną mianem „drużyny własnego boiska”.

Zobacz także: Ajax straci nie tylko piłkarzy, ale również trenera? Jeden z europejskich gigantów jest zainteresowany jego sprowadzeniem

Liverpool znowu przegrany – niepewny grunt pod nogami

W piątej kolejce ponownie graczom The Reds przyszło zagrać na wyjeździe. Tym razem na Parc des Princes w Paryżu. PSG pozwoliło gościom z Anglii tylko na jeden celny strzał w tym spotkaniu. Piłka po tym uderzeniu wpadła do siatki, ale PSG strzeliło o gola więcej. Po porażce w Paryżu 2:1 jasnym stało się, że o wszystkim rozstrzygnie ostatni mecz z Napoli.

Znalezione obrazy dla zapytania milik vs allison
Niewiele brakowało, by Polak pogrzebał szanse Liverpoolu na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów

W meczu decydującym o losach grupy C Liverpool jeszcze raz potwierdził, że łatka “drużyny własnego boiska” była nieprzypadkowa. The Reds zwyciężyli z Napoli 1:0, oddając w tym spotkaniu 23 (!) strzały. Warto także odnotować, że szanse na zmianę końcowego rezultatu miał Arkadiusz Milik, który w bardzo trudnej sytuacji opanował dośrodkowanie, lecz nie był w stanie pokonać Alissona. Ta sytuacja odbiła się w europejskich, a szczególnie polskich, mediach bardzo dużym echem. 

Zwycięstwo w ostatniej kolejce pozwoliło Liverpoolowi zająć drugie miejsce w grupie z dorobkiem 9 punktów.

Panie prezesie, meldujemy wykonanie zadania

W losowaniu 1/8 finału los ponownie postanowił nie ułatwiać Liverpoolowi zadania. W tej fazie rozgrywek The Reds zmierzyli się z Bayernem Monachium. Podopieczni Kloppa musieli zacząć lepiej prezentować się na wyjazdach, aby wygrać konfrontację z pogrążonymi w problemach, aczkolwiek zawsze niebezpiecznymi, Bawarczykami.

Znalezione obrazy dla zapytania Liverpool vs Bayern
W bezpośrednim pojedynku Lewy-VVD, lepszy okazał się ten drugi. Czy Holender będzie w stanie powstrzymać także Leo Messiego?

Pierwsze spotkanie na Anfield nie przyniosło zbyt wielu emocji i po zachowawczej grze obu zespołów zakończyło się bezbramkowym remisem. Podopieczni Juergena Kloppa pojechali więc na Allianz Arenę, nie tracąc u siebie bramki, co postawiło ich przed rewanżem w dość komfortowej sytuacji. Na niemieckiej ziemi wystarczyło zdobyć gola, aby postawić Bayern pod ścianą. I tak też się stało – wynik spotkania otworzył Sadio Mane i chociaż Joel Matip skierował niedługo później piłkę do własnej siatki jeszcze, a Robert Lewandowski w ataku dwoił się i troił, to Bayern na tle Liverpoolu wyglądał po prostu słabo. Anglicy swoją dominację udowodnili w drugiej połowie. Dwie bramki, które przypieczętowały awans The Reds do 1/4 finału, zdobyli Van Dijk oraz Mane.

Ćwierćfinałowa przechadzka

W ćwierćfinale Liverpool trafił na FC Porto, które w 1/8 finału uporało się z Romą.

Za zdecydowanych faworytów w tej parze uchodzili podopieczni Kloppa i nawet przez chwilę nie uległo to żadnej wątpliwości. W pierwszym meczu na Anfield, w 30 minut gospodarze zdobyli dwie bramki i spokojnie kontrolowali wydarzenia boiskowe. Na Estadio do Dragao nie pojechali tylko “dowieźć” rezultat, ale także pokazać, zerwać z łatką drużyny, która nie potrafi wygrywać w Lidze Mistrzów na wyjazdach. Spotkaniu rewanżowe w Porto ponownie zakończyło się zwycięstwem Anglików. Na dwie bramki The Reds Porto tym razem odpowiedziało trafieniem Edera Militao, ale to tylko podrażniło gości, którzy jeszcze dwukrotnie skierowali piłkę do bramki Casillasa. W rezultacie Liverpool zwyciężył w Porto 4:1, a w całym dwumeczu 6:1 i awansował do półfinału. Dziś czeka Anglików najtrudniejsze wyzwanie do tej pory – zdobycie Camp Nou.

Jeśli Liverpool upora się z FC Barceloną, już na początku czerwca wróci do Hiszpanii, gdzie na Wanda Metropolitano zmierzy się ze zwycięzcą drugiego meczu półfinałowego. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że najtrudniejszy mecz, niezależnie od tego, z kim przyszłoby im mierzyć się w finale, czeka na The Reds dziś o 21:00.

Zobacz także: Liga Mistrzów. Oceny po meczu Tottenham – Ajax

UDOSTĘPNIJ
Avatar
"Redaktor naczelny" strony polskiego fanclubu Schalke - Schalke04.pl Poza tym fan ganiania za okrągłym balonem w wersji angielskiej, niemieckiej i polskiej :)